Po fali krytyki związanej z "brakiem etnicznej różnorodności" wśród nominowanych do tegorocznych Oscarów, podobny zarzut postawiono składowi jury festiwalu filmowego w Berlinie, który rozpoczął się w czwartek. Niektórym nie spodobał się fakt, że wszyscy jego członkowie - jest wśród nich polska reżyserka Małgorzata Szumowska - są biali. - Wszyscy pochodzimy z Afryki - odpowiadała niezadowolonym przewodnicząca jury Meryl Streep. Berlinale wystartowało w czwartek, potrwa do 21 lutego.
Trzykrotna zdobywczyni Oscara Meryl Streep stoi na czele jury berlińskiego festiwalu filmowego, pozostali członkowie to: niemiecki aktor Lars Eidinger, brytyjski krytyk Nick James, francuska fotografka Brigitte Lacombe, brytyjski aktor Clive Owen, włoska aktorka Alba Rohrwacher i polska reżyserka Małgorzata Szumowska.
Pojawiły się głosy krytyki, związanej z tym, że w składzie nie znaleźli się przedstawiciele innych ras poza białą. Pytana o to przez dziennikarzy, Streep zapewniła o swoim zaangażowaniu na rzecz równości "wszystkich płci, ras, grup etnicznych, religii". - Trzeba je włączać. W skład tego jury przynajmniej włączone zostały kobiety. Tak naprawdę, zdominowały je, a to niezwykła sytuacja w tego typu ciałach decyzyjnych - przekonywała artystka. - Dlatego uważam, że Berlinale jest pod tym względem prymusem - zauważyła.
"Wszyscy jesteśmy Afrykanami"
Pytana o swą znajomość filmów ze świata arabskiego i Afryki Północnej, Streep przyznała, że niewiele wie o tych kinematografiach. Wyliczyła, że ostatnio widziała film z Jordanii "Theeb" oraz "Timbuktu" o islamistach zdobywających miasto w Mali. - Ale grałam wiele różnych postaci z wielu rożnych kultur - dodała. - Jest jądro ludzkości obecne w każdej kulturze. No i w końcu przecież wszyscy pochodzimy z Afryki - stwierdziła aktorka.
Jak podaje "Variety", Streep miała dodać na koniec - nawiązując do sławnych słów Johna F. Kennedy'ego "Ich bin ein Berliner ": wszyscy jesteśmy Afrykanami, wszyscy jesteśmy Berlińczykami.
"Nie możesz głosować na aktora, bo jest czarny"
"Brak różnorodności" wśród nominowanych to zarzut, jaki postawiono tegorocznym Oscarom. Bojkot uroczystości zapowiedzieli m.in.reżyser Spike Lee i aktorka Jada Pinkett Smith.
W oświadczeniu Lee napisał: "Jak to jest możliwe, żeby drugi rok z rzędu 20 nominowanych we wszystkich kategoriach aktorskich było białych? I nie pozwolili nam nawet dostać się do innych. 40 białych aktorów w ciągu 2 lat, to jest bez klasy. Nie potrafimy grać? WTF!!"
- Błaganie o uznanie, lub nawet proszenie o nie, narusza godność i zmniejsza wpływy. A my jesteśmy godnymi i wpływowymi ludźmi - mówiła z kolei Pinkett Smith w przesłaniu wideo umieszczonym na Facebooku.
Pojawiły się też przeciwne głosy w środowisku filmowców. Brytyjska aktorka Charlotte Rampling nazwała bojkot ceremonii oscarowej "rasistowskim wobec białych". Sprawę skomentował też Michael Caine. - Nie możesz głosować na aktora dlatego, że jest czarny. Nie możesz powiedzieć: "będę na niego głosować, choć nie jest bardzo dobry, ale jest czarny" - powiedział aktor.
Berlinale w cieniu kryzysu uchodźców
W czwartek w Berlinie rozpoczął się 66. Międzynarodowy Festiwal Filmowy. O Złotego Niedźwiedzia ubiega się 18 filmów, w tym "Zjednoczone stany miłości" Tomasza Wasilewskiego. Festiwal potrwa do 21 lutego. Tegoroczne Berlinale zainaugurował George Clooney, który ogłosił, że chce zaangażować się w rozwiązanie kryzysu uchodźczego w Europie i spotka się w tej sprawie w piątek z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
Amerykański gwiazdor, znany ze swego zaangażowania politycznego i w działalność humanitarną, zwłaszcza dla Darfuru, oświadczył na konferencji prasowej, że podczas rozmowy zapyta Merkel, "co można zrobić (...), żeby pomóc". Clooney spotka się również z uchodźcami - odnotowuje agencja AFP.
Temat uchodźców i wpływu migracji w zglobalizowanym świecie został poruszony w kilkunastu filmach festiwalowych, w tym m.in. w dokumencie pt. "Fuocoammare" (Ogień na morzu) Włocha Gianfranco Rosiego, opowiadającym o uchodźcach na włoskiej Lampedusie.
Podczas Berlinale, które zawsze zwraca uwagę na ważne problemy współczesnego świata, będą organizowane różne inicjatywy dla migrantów, w tym zbiórka datków, zaproszenia na projekcje (zarezerwowano na ten cel kilkaset biletów) czy staże z ekipami festiwalu.
400 filmów
O Złote i Srebrne Niedźwiedzie ubiegają się w tym roku m.in. "24 Wochen" Niemki Anne Zohry, "Alone in Berlin" Szwajcara Vincenta Pereza, "Genius" Brytyjczyka Michaela Grandage'a, "Midnight Special" Amerykanina Jeffa Nicholsa, "Death in Sarajevo" Danisa Tanovicia z Bośni i "Soy Nero" Irańczyka Rafiego Pittsa.
Pięć filmów zostanie pokazanych poza konkursem. Są wśród nich "Mahana" w reżyserii Lee Tamahoriego i "Saint Amour" reżyserów Benoit Delepine'a i Gustave'a Kerverna z Gerardem Depardieu w roli głównej.
W konkursie Pokolenie Kplus uczestniczy "Zud" Marty Minorowicz - film opowiadający o życiu mongolskich koczowników. W programie festiwalowej sekcji Panorama reprezentowana jest czesko-polsko-słowacka koprodukcja "Ja, Olga Hepnarova" Tomasza Weinreba i Petera Kazdy. W postać głównej bohaterki wcieliła się Michalina Olszańska, autorem zdjęć jest Adam Sikora.
We wszystkich kategoriach Berlinale pokazanych zostanie ponad czterysta filmów. Organizacja festiwalu kosztuje 23 mln euro. Rozdanie nagród zaplanowano na przedostatni dzień festiwalu - na sobotę 20 lutego.
Autor: pk,rzw / Źródło: Variety,BuzzFeedNews,tvn24.pl,Reuters,PAP