Gienek Loska wydaje się nie przejmować zwycięstwem w "X Factor". Obiecuje, że dalej będzie go można spotkać na ulicach czy dworcach. - Przebiorę się za Jaśka Muzykanta i będę wracał - powiedział.
Urodził się na Białorusi, mieszka we Wrocławiu. Ma 36 lat. Żonaty, ma czteroletnią córkę. Żyje z muzyki, gra w klubach i na ulicy. Założył zespół "Seven B", w którym śpiewał przez wiele lat. Obecnie jest wokalistką "Gienek Loska Band".
W niedzielę wieczorem pokonał Adę Szulc oraz Michała Szpaka i wygrał pierwszą edycję "Czynnika X".
Bezkonkurencyjny był także w sondzie tvn24.pl. Na pytanie, kto wygra pierwszą edycję "X Factor" aż 57 proc. naszych internautów odpowiedziało, że Loska. 25 proc. postawiło na Szpaka, a Szulc wybrało 18 proc., spośród 7236 głosujących internautów.
Masówa dla Gienka
Sława go nie zaskoczyła. - Ona mnie nie opuszczała. Są miasta i środowiska, gdzie jestem bardzo popularny, wręcz nie mogę przejść przez ulicę. Tak było już od pięciu, nawet sześciu lat. Teraz to jest "masówa" - powiedział reporterowi TVN24 już po ogłoszeniu wyników. Swoim zwyczajem nie był uśmiechnięty. - Żarty się skończyły, ale poradzę sobie - tłumaczył.
Zdradził, że jego płyta wyjdzie we wrześniu. - Jak ma być, to ma być porządna - uzasadnił. W ręce trzymał imitację czeku na 100 tys. złotych. - To tylko kawałek styropianu - ocenił. Ale ma już pomysł, na co wyda pieniądze. To własny dom.
- Przehulam? Za późno. Wydoroślałem - zakończył.
Źródło: tvn24