Pokaz "Królewicza Olch", drugiego filmu Kuby Czekaja, jednego z najciekawszych reżyserów młodego pokolenia, otworzył 41 Festiwal Filmowy w Gdyni. "Intrygujący, oryginalny, opowiadany własnym głosem wyjątkowego artysty" - takie opinie przeważały po filmie w kuluarach, choć ten niełatwy obraz nie do wszystkich przemówił. Sama gala otwarcia tym razem była wyjątkowo skromna i krótka, bez udziału ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Nie bez powodu Michał Oleszczyk, dyrektor artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni, wybrał na uroczyste otwarcie festiwalu kino autorskie jednego z najmłodszych filmowców tegorocznej imprezy. Ten film miał dobitnie zaznaczyć obecność w konkursie głównych filmów twórców pokolenia 30-latków, zdolnych, w większości prezentujących kino artystyczne. Odważne i bardzo osobiste.
"Królewicz Olch"
Bohaterem filmu Czekaja jest wybitnie utalentowany czternastolatek, rozpoczynający mimo niezwykle młodego wieku naukę fizyki na uniwersytecie. Chłopiec pracuje nad teorią światów równoległych, których łącznikiem – jak z początku sądzi – jest światło. Ma niezwykły umysł i pokaleczoną duszę, a jego autorytarna matka, pragnąca od syna wielkich odkryć i sukcesów, nie ułatwia mu życia. Gdy w jego życiu pojawia się nieznany mu dotąd ojciec, chłopiec z rąk matki przechodzi pod jego opiekę. Między trójką bohaterów krętą drogą tworzy się szczególna więź, ale daleka od bezpiecznego, rodzinnego ciepełka. Chłopiec znajduje rozwiązanie zagadki przejścia między światami, ale nie światło a śmierć okazuje się łącznikiem między światami.
Ale "Królewicz Olch" to także film będący opowieścią o kondycji współczesnej rodziny, o potrzebie miłości, niezrozumieniu, niedocenianiu znaczenia poczucia wolności i niezależności w życiu każdego z nas. Mocne zakończenie podkreśla specyficzny, własny styl młodego artysty, twórcy głośnego "Baby Bump" wyróżnionego w ub.r. na festiwalu w Wenecji i nagrodzonego za najlepszy film w sekcji "Inne spojrzenie" właśnie w Gdyni.
Bez ministra, z wyróżnieniem dla Odorowicz
Otwarcie tegorocznego festiwalu w Gdyni różniło się od tych w latach poprzednich przede wszystkim nieobecnością ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Piotr Gliński, który na krótko przed festiwalem wzburzył środowisko filmowe listem wyrażającym zdumienie brakiem w konkursie "Historii Roja" Jerzego Zalewskiego, co zostało odebrane jako próba nacisku na organizatorów, nie pojawił się w Tetrze Muzycznym na uroczystości otwarcia. Dodajmy, że film niezwykle słaby, został odrzucony podczas selekcji wyłącznie z powodów artystycznych. Nieobecność ministra nie była jednak dla organizatorów zaskoczeniem.
Obecny był za to Jacek Kurski (TVP jest współorganizatorem festiwalu od początku jego istnienia), Magdalena Sroka - dyrektor Polskiego Instytutu Filmowego, oraz jej poprzedniczka Agnieszka Odorowicz, przez dwie dekady pełniąca swoją funkcję. W uznaniu dla jej zasług organizatorzy zafundowali jej niespodziankę - specjalną, złotą akredytację, z numerem 001. Podkreślano jej wielki wkład w obecną pozycję polskiego kina na arenie międzynarodowej. Sama Odorowicz podkreślała, że po 11 latach istnienia PISF-u nasze kino zaliczane jest do światowej czołówki, o czym świadczą liczne nagrody na ważnych międzynarodowych festiwalach dla naszych twórców (choćby Oscar dla "Idy").
Przypomnijmy, że dwa z prezentowanych w konkursie filmów już zostały nimi uhonorowane - mowa o "Zjednoczonych Stanach miłości" Tomasza Wasilewskiego, od kilku miesięcy obecnego w kinach (Srebrne Lwy na Berlinale za najlepszy scenariusz) i czekająca na swoją premierę "Ostatnia rodzina" debiutanta Jana P. Matuszyńskiego (nagroda za najlepsza rolę męską dla Andrzeja Seweryna na festiwalu w Locarno).
Trzy sekcje konkursowe i wydarzenia towarzyszące
16 konkursowych filmów, o których pisaliśmy wielokrotnie w br. oceni jury pod wodzą reżysera i scenarzysty Filipa Bajona. Po rocznej przerwie powrócono do międzynarodowego składu jury, w którym zasiądzie m.in. Lenny Abrahamson, twórca głośnego "Pokoju" (Oscar dla odtwórczyni głównej roli Brie Larson) oraz kompozytor Gary Yeshon. Pozostali członkowie jury to aktorka Kinga Preis, pisarz Łukasz Orbitowski, autorka zdjęć Magdalena Górka, montażysta Bartosz Karczyński i scenografka Ola Maślik.
Obok sekcji konkursowych, (aż trzech, bo poza konkursem ponownie 4 oryginalne, autorskie filmy w sekcji "Inne spojrzenie oraz Konkurs Młodego Kina), w ramach którego pokazanych zostanie 13 tytułów z trzech polskich szkół filmowych, przygotowano też liczne sekcje pozakonkursowe. Wśród nich warto wymienić: Skarby kina przedwojennego (cykl filmów archiwalnych realizowany wspólnie z Filmoteką Narodową), Czysta klasyka - In Memoriam, w której zaprezentowane zostaną odnowione cyfrowe filmy Andrzeja Żuławskiego i Krzysztofa Kieślowskiego oraz sekcja Zapomniane piosenki, prezentująca polskie musicale i filmy muzyczne. Jedną z najstarszych sekcji festiwalu są także Polonica, czyli przegląd najnowszych filmów zagranicznych lub koprodukcji międzynarodowych ze znaczącym polskim udziałem artystycznym.
Wydarzeniem będzie też premierowy w Polsce pokaz filmu Andrzeja "Powidoki" - opowieści o wybitnym malarzu Władysławie Strzemińskim z Bogusławem Linda w roli głównej.
Podkreślając jeszcze przed festiwalem, że nie było po 1989 r. w Polsce zdarzenia, które wywarłoby takie piętno na nas wszystkich jak tragedia w Smoleńsku, dyrektor artystyczny gdyńskiego festiwalu zdecydował się umieścić poza konkursem również pokaz specjalny filmu Antoniego Krauzego "Smoleńsk". Zapowiedział też, że po seansie zorganizowane zostanie spotkanie publiczności z twórcami: reżyserem i producentem Maciejem Pawlickim, a także z odtwórczynią roli głównej Beatą Fido.
Festiwal potrwa do 24 września.
Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Festiwal Filmowy w Gdyni