Informacja o śmierci Macaulaya Culkina - niegdyś dziecięcego gwiazdora znanego głównie z filmów o niesfornym Kevinie - kilka dni temu błyskawicznie rozeszła się po internecie. Dotarła do samego zainteresowanego, który szybko pogłoski zdementował. Jednocześnie udając... zwłoki.
"Macaulay Culkin został znaleziony martwy w swoim apartamencie na Manhattanie, miał 34 lata" - brzmiał komunikat, który pojawił się w niedzielę nie tylko na Facebooku czy Twitterze, ale także w wielu portalach informacyjnych i plotkarskich. Internet natychmiast zalała fala komentarzy zdruzgotanych fanów dawnej młodocianej gwiazdy.
Po kilku godzinach okazało się jednak, że informacja jest nieprawdziwa. Gdy dotarła do aktora, ten do sprawy podszedł z dystansem.
Na Instagramie na koncie jego zespołu muzycznego pojawiły się zdjęcia, na których Culkin dementuje informację o własnej śmierci, udając jednocześnie zwłoki. Wykorzystał w ten sposób, wraz z przyjaciółmi, motyw znany z filmu "Weekend u Berniego", gdzie bohaterowie udają, że ich martwy szef żyje.
Zdjęcia pojawiły się również na Twitterze, a Culkin pod jednym z nich napisał: "Jesteśmy w trasie koncertowej, głupki".
We're on tour you silly people / @anchovywarhol's pic.twitter.com/JK0Y28M4pM— pizza underground (@cheesedayz) listopad 8, 2014
Kolejna "śmierć"
To już drugi raz, kiedy internetowa społeczność "uśmierciła" Culkina. Plotka o jego śmierci pojawiła się już w kwietniu tego roku. Wielu internautów także wtedy uznało doniesienia za prawdziwe. Tym bardziej że aktor od wielu lat zmaga się z uzależnieniem od narkotyków.
Don't believe the hype! Hij is niet overleden. Het is een hoax. He was probably just Home Alone! #MacauleyCulkin pic.twitter.com/4t226EZSXn— Yvo van Koppenhagen (@Yvo_v_Koppenhgn) listopad 8, 2014
Autor: ts//rzw / Źródło: mashable.com