- Czuję się fajnie, że dostałem nominację, ale im człowiek się robi starszy, tym bardziej uświadamia sobie, że pewne rzeczy są ważniejsze niż nominacje i Oscary - mówi operator filmowy Janusz Kamiński, nominowany do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej za zdjęcia do filmu Stevena Spielberga "Czas Wojny". Wcześniej dwukrotnie zdobywał tę najbardziej prestiżową nagrodę w świecie filmu.
Kamiński mówiąc o nominacji, podkreślał, co - w jego opinii - jest najważniejsze, jeśli chodzi o zawód, który wykonuje. - Znaleźć język, który opowiada przez obrazy, które opowiedzą ten scenariusz, to jest zawsze najcięższe zadanie operatora - powiedział kandydat do Oskara.
I dodał, że właściwy dobór obrazu, to marzenie operatora filmowego. Kolejne nominacje czy nagrody mają z czasem - jak stwierdził - mniejsze znaczenie.
- Czuję się fajnie, że dostałem nominację, ale im człowiek się robi starszy, tym bardziej uświadamia sobie, że pewne rzeczy są ważniejsze niż nominacje i oscary. Jestem więc oczarowany atmosferą, ale nie jestem tak podekscytowany, jak pierwszy raz, kiedy dostałem (Oscara - red.) - powiedział operator filmowy.
Dwukrotny laureat
Kamiński otrzymał Oscara w 1994 r. za film "Lista Schindlera", a w 1999 r. za obraz "Szeregowiec Ryan".
W tym roku w kategorii najlepszy operator o Oscara walczył będzie z: Guillaumem Schiffmanem (autor zdjęć do filmu "Artysta" w reżyserii Michela Hazanaviciusa), Emmanuelem Lubezkim (zdjęcia do "Drzewa życia" Terrence'a Malicka), Jeffem Cronenwethem (zdjęcia do "Dziewczyny z tatuażem" Davida Finchera) i Robertem Richardsonem (zdjęcia do filmu "Hugo i jego wynalazek" w reżyserii Martina Scorsese).
Agnieszka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej pytana o szanse polskiego filmu, powiedziała, że wszystko może się zdarzyć. - Natomiast wierzę w siłę tego filmu i jestem głęboko przekonana, że ta nagroda tak naprawdę zależy od tego, ile osób z Akademii zobaczy ten film, najlepiej w kinie - powiedziała Odorowicz.
I dodała, że pomaga w tym amerykański dystrybutor filmu "W ciemności", który wprowadza go do regularnej dystrybucji za oceanem. - Tak, żeby każdy członek Akademii, który nie chce go oglądać na DVD w domu, mógł go zobaczyć w kinie - wyjaśniła Odorowicz.
Jej zdaniem, warunkiem, żeby film wygrał jest pokazywanie go w kinach, bo jego wielka siła artystyczna tkwi w obrazie, który jest najlepiej widoczny na dużym ekranie.
- To jest film, którego nie można zapomnieć, jeśli raz się go zobaczy, to wracają obrazy. Jest bardzo poruszający - oceniła Odorowicz, zaznaczając, że "W ciemności" ma znacznie większy ładunek emocjonalny niż cztery pozostałe filmy w kategorii film nieanglojęzyczny.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. materiały dystrybutora