Twórca "Pulp Fiction" i "Bękartów wojny" potwierdził w czwartek, że po dziesiątym swoim filmie przejdzie na emeryturę. Podczas konferencji prasowej wyraził nadzieję, że zostanie zapamiętany jako "jeden z najwybitniejszych filmowców w historii".
Po raz pierwszy o swoich zawodowych planach Tarantino mówił w 2012 r. - Nie jest to wyryte w kamieniu, jednak taki jest plan - mówił wówczas słynny reżyser. Zapowiedział, że po wyreżyserowaniu pełnometrażowego filmu zakończy swoją karierę w kinematografii. Jak podawał w 2015 roku "The Guardian", Tarantino ma poświęcić się pisaniu powieści i sztuk teatralnych.
- Rzucam to. Boom. Powiedzcie wszystkim, żeby to zaakceptowali! - powiedział podczas czwartkowej imprezy filmowej w San Diego, podaje "The Hollywood Reporter".
Australijska wersja Bonnie i Clyde'a
"Nienawistna ósemka", której premiera odbyła się w styczniu bieżącego roku, jest ósmym filmem w dorobku reżyserskim Tarantino. Twórca powiedział, że "Kill Bill" stanowi dla niego jeden film, chociaż do kin trafił w dwóch osobnych częściach. W przeszłości wspominał również, że powstanie trzeciej części jest możliwe. Podczas czwartkowej konferencji w San Diego Tarantino pytany był także o to, jak prywatnie definiuje sukces.
- Moją karierę nazwę sukcesem, dopiero gdy po jej zakończeniu będę wymieniany jako jeden z najwybitniejszych filmowców w historii świata - powiedział.
Akcja dziewiątego filmu legendarnego filmowca, "So, Is It Any Good?", ma mieć miejsce w Australii lat 30. - Będzie to historia w stylu Bonnie i Clyde’a, pary poza prawem w Australii. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówił reżyser.
Autor: tmw/kk / Źródło: The Hollywood Reporter, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock