Trzy lata temu do "Szkła kontaktowego" TVN24 zadzwoniła pani Irena z Warszawy. Zachęcała do szczepień, bo "nie warto za wcześnie rozstawać się z tym najpiękniejszym ze światów". Cytując piosenkę, dodała, że "człowiek inne ma spojrzenie na sprawy bieżące, gdy przez siedemdziesiątkę, osiemdziesiątkę, dziewięćdziesiątkę i setkę zrobi skok". Dziś pani Irena z Warszawy robi skok przez dziewięćdziesiątkę. A jak się to wszystko zaczęło?
Pani Irena, wówczas Irenka Wiśniewska, przyszła na świat 9 grudnia 1934 roku w Papowie Biskupim. Dzieciństwo spędziła jednak w niedalekim Solcu Kujawskim, do którego Wiśniewscy przeprowadzili się rok po narodzinach córki. Już od najmłodszych lat przejawiała zainteresowania muzyczne, występując przed rodziną, a także - co ciekawe - przed znajomymi sklepikarzami. - Gdy szła do ochronki, po drodze zawsze wstępowała do piekarni i jednocześnie cukierni Klary i Antoniego Zielińskich, czyli moich pradziadków. Oboje lubili ją i wiedzieli, że ma śliczny głos. I gdy dziewczynka pojawiała się, to sama wchodziła albo była sadzana na ladzie i śpiewała, a w nagrodę dostawała sznekę z glancem, czyli drożdżówkę - wspomina Rafał Kubiak, dyrektor Muzeum Solca im. księcia Przemysła.
Irena Santor. Beztroskie dzieciństwo przerwane przez wojnę
Jednej z pierwszych piosenek nauczyła się już w przedszkolu. Były to "Bajki" ze słowami Juliana Tuwima. "Wówczas ten walc w wykonaniu Adama Astona, jednego z najpopularniejszych piosenkarzy dwudziestolecia międzywojennego, należał do największych przebojów muzyki popularnej. Pewnie dlatego wszedł w skład repertuaru Irenki, z którym występowała na rodzinnych spotkaniach. To była jej pierwsza 'zarobkowa' praca" - czytamy w biografii "Irena Santor. Tych lat nie odda nikt" autorstwa Jana Osieckiego.
Beztroskie lata wczesnego dzieciństwa przerwał wybuch wojny we wrześniu 1939 roku. - Pochodzę z ubogiej rodziny, która została bardzo okaleczona przez wojnę. Cieszę się, że mogłam wyjść z tego jako tako cało, żyć, być i się rozwijać, bo najbardziej interesuje mnie istnienie - to, by być na świecie. To z tym łączy się wszystko, mogę zdobyć, cokolwiek tylko będę chciała, na ile będzie mnie stać - opowiadała na antenie Polskiego Radia w 2017 roku.
Ojciec Ireny zginął prawdopodobnie pod koniec października, na skutek zemsty donosiciela, któremu kilka miesięcy wcześniej miał powiedzieć: "Niech tu tylko ten Hitler spróbuje przyjść, to my mu pokażemy!" - pisze Osiecki. - Taty nigdy nie odnaleziono, nie wiadomo, gdzie jest pochowany - wspominała Santor w "Kulisach Sławy" programu "Uwaga!" TVN w 2019 roku. Matka - Helena - by utrzymać rodzinę zmuszona została do pracy w ciężkich warunkach, przez co nabawiła się gruźlicy. Przyczyniło się to do jej przedwczesnej śmierci, kiedy piosenkarka miała zaledwie 16 lat.
ZOBACZ TEŻ: Irena Santor w opowieści o całym życiu
Irena Santor debiutuje na scenie
W 1948 roku, gdy mama jeszcze żyła, zamieszkały w Polanicy-Zdroju. To właśnie tam nastoletnią Irenę zauważył przebywający w uzdrowisku dyrygent i dyrektor Opery Poznańskiej Zdzisław Górzyński. Talent młodej dziewczyny wywarł na muzyku takie wrażenie, że polecił ją Tadeuszowi Sygietyńskiemu, by przyjął uzdolnioną śpiewaczkę do kierowanego przez siebie Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca "Mazowsze".
Gdy dyrektor zespołu usłyszał, jak Irena zaśpiewała jedną z piosenek, od razu uczynił ją solistką. - To była piosenka "Ej, przeleciał ptaszek". Nieprawdopodobnie się podobała, dzisiaj bym powiedziała, że to był mój pierwszy hit. Ludzie płakali, bili brawo - wspominała Santor w "Kulisach Sławy". Podczas występów w Mazowszu poznała swojego przyszłego męża, Stanisława Santora - skrzypka Orkiestry Polskiego Radia pod dyrekcją Stefana Rachonia.
Po odejściu z Mazowsza to właśnie Polskie Radio stało się jej nowym domem. Nieco wcześniej otarła się również o świat filmu. W "Przygodzie na Mariensztacie" (1954) w reż. Leonarda Buczkowskiego śpiewała tytułową piosenkę, podkładając głos pod grającą główną rolę Lidię Korsakównę, notabene swoją koleżankę z zespołu. W późniejszych latach jej głos pojawi się m. in. w "Kopciuszku" (1961), "Gangsterach i filantropach" (1962), "Zakochanym kundlu" (1962) i "Przygodzie z piosenką" (1968). Swój talent Santor pokaże także na scenie teatralnej, występując na deskach warszawskich teatrów Ateneum i Syreny.
Jako solistka na estradzie zadebiutowała w 1959 roku. W Polskim Radiu nawiązała współpracę z Władysławem Szpilmanem, na zlecenie którego nagrała utwory "Maleńki znak" i "Embarras", za którą otrzymała pierwsze miejsce na 1. Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie.
Największe przeboje Ireny Santor
Podczas swojej ponad 70-letniej kariery zdobyła szereg nagród i wyróżnień. A także tytuł "pierwszej damy polskiej piosenki" - bezcenny, bo nadany przez samych fanów jej talentu. W 1991 roku, podczas 28. KFPP w Opolu, odebrała Nagrodę Honorową Grand Prix za "wybitne osiągnięcia w sztuce interpretacji piosenki". W 2002 roku, podczas 39. MFP w Sopocie, otrzymała Bursztynowego Słowika za całokształt twórczości. Została odznaczona między innymi Złotym Krzyżem Zasługi i Orderem Uśmiechu. W latach 1994-2004 była przewodniczącą Stowarzyszenia Polskich Artystów Wykonawców Muzyki Rozrywkowej. W 2017 roku została doktorem honoris causa Akademii Muzycznej w Łodzi, tym samym stając się pierwszą polską wokalistką z takim tytułem.
Jej piosenki były wyszły spod pióra takich kompozytorów, jak wspominany już Władysław Szpilman, Henryk Wars, Jerzy Wasowski, Piotr Figiel, Włodzimierz Korcz czy Seweryn Krajewski. Już w XXI wieku podjęła współpracę z Romualdem Lipką z Budki Suflera, wspólnie nagrali dwie płyty. - Jest w jej twórczości otwartość, dostępność. Jest tak, jakby śpiewał dla ciebie przyjaciel, przyjaciółka, nie gwiazda. Jest taką wokalną przyjaciółką dla całej Polski - mówił Lipko w "Kulisach Sławy" w 2019 roku.
Teksty pisali dla niej tacy twórcy, jak Wojciech Młynarski, Agnieszka Osiecka, Janusz Kondratowicz, Jacek Cygan czy Jonasz Kofta. Do największych przebojów artystki zalicza się utwory "Maleńki znak", "Embarras", "Powrócisz tu", "Tych lat nie odda nikt" oraz "Już nie ma dzikich plaż". - Miałam szczęście do piosenek, trafiałam na fantastycznych kompozytorów i tekściarzy. Dziś, niestety, często młodzi artyści sami piszą słowa i nie korzystają z tekstów profesjonalnych tekściarzy, to jest spora wada - zaznaczyła artystka w rozmowie "Faktem".
Ponad 70 lat kariery Ireny Santor
W ciągu kilku dekad kariery wydała dziesiątki płyt i singli oraz zagrała tysiące koncertów w Polsce i za granicą. Śpiewała w Brazylii, Izraelu, Kanadzie, dwukrotnie wystąpiła w Sydney Opera House. Krytyk filmowy Tomasz Raczek wspominał jeden z jej występów w USA, zwracając uwagę na reakcję publiczności na piosenkę "Powrócisz tu". - Kiedy Irena Santor śpiewała: "gdy los cię rzuci gdzieś w daleki świat..." to było o nich. Patrzę na prawo, na lewo, a oni ryczą. Starsi i młodsi słuchają Ireny Santor śpiewającej "Powrócisz tu" i leją łzy. Szlochają - wspominał Raczek w recenzji filmu "Sami swoi. Początek" na swoim kanale w mediach społecznościowych.
O zakończeniu kariery estradowej Santor poinformowała w 2021 roku. - Prawdę mówiąc, ja za długo pracowałam na akord, tzn. systematycznie, miesiąc w miesiąc ileś koncertów. To było męczące, w końcu mnie to tak dokładnie zmęczyło, że ja, brzydko mówiąc, skorzystałam z pandemii i powiedziałam, że żegnam się z estradą - mówiła agencji Newseria Lifestyle. - Po prostu za dużo pracowałam i miałam konkretny powód, by pożegnać się z estradą. To już się stała trochę rutyna, a czego jak czego, ale tego w swoim zawodzie nie uznaję - dodawała.
Mimo zakończenia kariery Irena Santor nadal występuje publicznie, udziela się także charytatywnie, m.in. współpracując z Fundacją Anny Dymnej "Mimo Wszystko". - Ja Irence życzę, żeby się nigdy nie zmieniała. Ona jest taka życzliwa, a to w tej chwili są skarby w naszej rzeczywistości - mówiła Anna Dymna w "Kulisach Sławy" w 2019 roku.
"Przyszłość przede mną"
W 2023 roku, odbierając Honorowego Koryfeusza Muzyki Polskiej za całokształt działalności, Santor powiedziała, że "żadna nagroda nie była taka ważna jak ta w domu od muzyków". - Po Mazowszu tak się szczęśliwie złożyło, że przytuliło mnie do siebie radio i pozwolono mi tam nagrywać piosenki i rozwijać się. To było takie ważne, ja musiałam z muzyki ludowej przejść trochę do takiej, jak to ja mówię, "cywilnej muzyki", więc dziękuję radiu z całego serca - dodała, odbierając wyróżnienie. Nawiązując do pamiętnego telefonu do "Szkła kontaktowego", pani Irena z Warszawy robi dziś skok przez dziewięćdziesiątkę. I - jak mówiła na początku grudnia tego roku, goszcząc w studiu radiowej "Jedynki" - przyszłość jest ciągle przed nią.
Źródło: PAP, Uwaga TVN, DD TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ryszard Okoński/CAF/PAP