"Ojciec chrzestny" Francisa Forda Coppoli, "Czarnoksiężnik z Oz" Victora Fleminga i "Obywatel Kane" Orsona Wellesa, to pierwsza trójka spośród 100 tytułów najbardziej cenionych w Hollywood. Filmy wybrano w głosowaniu, które przeprowadził najważniejszy magazyn branżowy "The Hollywood Reporter".
Wybór najlepszego filmu w całej historii fabryki snów z pewnością nie jest zaskoczeniem - "Ojciec chrzestny" (1972) Francisa Forda Coppoli od lat trafia przecież na czołowe miejsca wszelkich rankingów.
Kinomanów z Europy setka wybranych przez Hollywood tytułów może jednak wprawić w osłupienie, gdy mowa o filmach spoza pierwszej dziesiątki, (a nawet przy dobrej woli dwudziestki, z małymi wyjątkami). Nie dość, że próżno szukać wśród nich dzieł największych twórców kina, jak Federico Fellini czy Ingmar Bergman, to tytuły błahe wygrywają w zestawieniu z dziełami wybitnymi. Wielbiciele wyrafinowanego kina zostali zdominowani przez fanów czysto komercyjnej rozrywki.
Choć swój ranking "THR" przygotował w 2015 roku (w głosowaniu brali udział wszyscy pracownicy studiów filmowych, począwszy od aktorów, przez reżyserów i producentów aż po oświetleniowców czy agentów gwiazd) teraz, w czasie pandemii, udostępnił go ponownie, zachęcając do komentowania. Natychmiast stał się najchętniej czytanym materiałem magazynu.
Coppola, Fleming i Welles - wielcy wygrani
Pierwsze 10 tytułów daje złudzenie, że faktycznie w większości mamy do czynienia z dziełami wybitnymi, z których każde było wydarzeniem na swój sposób przełomowym w historii kina. Po arcydziele Coppoli podium dopełnia na miejscu drugim jeden z musicali wszech czasów "Czarnoksiężnik Oz" (1939) Victora Fleminga z młodziutką Judy Garland w głównej roli, zaś miejsce trzecie przypada filmowi przez dekady uważanemu za najdoskonalsze dzieło w historii X Muzy - "Obywatelowi Kane'owi" Orsona Wellesa.
Czwarte miejsce zajmuje kolejny wybitny tytuł: "Skazani na Shawshank" Franka Darabonta. Uwielbiana przez kinomanów na całym świecie z pewnością najlepsza adaptacja prozy Stephena Kinga.
Pierwszą piątkę zamyka zaś "Pulp Fiction" Quentina Tarantino. I choć można by długo dyskutować nad tym, czy fabryka snów nie przecenia dzieła swojego pupila w obliczu braku (nie tylko w pierwszej 10, ale w całej 100) choćby "Słodkiego życia" Felliniego czy "Siódmej pieczęci" Bergmana, pamiętajmy, że zestawienie powstało w wyniku głosowania, w którym wzięli udział ludzie Hollywood, a ono nikogo nie kocha tak bardzo, jak siebie.
Pewnie dlatego najwięcej, bo aż siedem tytułów w pierwszej setce, ma najbardziej hollywoodzki z amerykańskich twórców Steven Spielberg - z tego aż dwa w pierwszej dziesiątce. Ale i tak kinoman z Europy zdziwi się na wiadomość, że spośród wielu wielkich obrazów tego reżysera, Hollywood najwyżej wcale nie oceniło obsypanej Oscarami "Listy Schindlera" (miejsce 10), ani nawet "Szeregowca Ryana" (dopiero na 46 miejscu).
Zdaniem głosujących najlepszym obrazem Spielberga jest przygodowe kino familijne spod znaku science-fiction, o przyjaźni kosmity z chłopcem, czyli "E.T."
Ten fakt mówi nam więcej o upodobaniach hollywoodzkiej społeczności, niźli tysiące komentarzy.
O gustach się nie dyskutuje?
Nawet, biorąc poprawkę na fakt, że Hollywood zwykło nagradzać i chwalić wyłącznie samo siebie, wysokie pozycje obrazów zwyczajnie przeciętnych i zdumiewająco odległe dzieł wybitnych, nie przestają zdumiewać. Nas cieszy fakt, że obraz Romana Polańskiego "Chinatown" z Jackiem Nicholsonem w roli głównej trafił na wysoką 21 pozycję. Co ciekawe, jeśli spojrzeć na najbardziej miarodajną listę w amerykańskiej branży filmowej, sporządzoną przez American Film Institute, film Polaka jest na tym samym, 21 miejscu.
Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku innych pozycji ocenionych zaskakująco wysoko przez Hollywood. I tak wspomniane "Pulp Fiction" Tarantino tu w czołówce listy, AFI sytuuje na 95 miejscu. Świetnie zrealizowane, ale czysto rozrywkowe familijne kino, czyli "Powrót do przeszłości" Roberta Zemeckisa i "Poszukiwacze zaginionej Arki" Stevena Spielberga - w ogóle nie uwzględnione w pierwszej setce przez AFI - przedstawiciel Hollywood umieścili na 12 i 13 miejscu. Za to takie arcydzieło, jak obsypany Oscarami "Amadeusz" Milosa Formana, trafiło na miejsce 81.
Do śmiechu prowokować może fakt, że wyżej od filmu Formana ocenieni zostali choćby "Pogromcy duchów" (76) Ivana Reitmana, udany horror, który jednak nijak może uchodzić za wart uwiecznienia wśród stu najlepszych tytułów w historii kina. Niemal na samym końcu listy (miejsce 94) pojawia się obsypany Oscarami genialny obraz Michaela Cimino "Łowca jeleni". Wyprzedza go - i to o 11 pozycji - "Szklana pułapka" (83) Johna McTiernana. Nie, to nie żart.
A jak zareagować na fakt, że o 40 oczek wyżej od "Amadeusza" (bo w czwartej dziesiątce) znajduje się faktycznie zabawna, świetnie zagrana komedia Roba Reinera "Kiedy Harry poznał Sally" (38)? Co oznacza również, że nokautuje takie produkcje jak "Tajemnica Brokeback Mountain" Anga Lee (pozycja 76) czy też "Wściekły byk" (65) i "Taksówkarz" (55) - dwa arcydzieła Scorsese.
Niżej udostępniamy pierwszą 10 najwyżej ocenionych przez Hollywood tytułów, oraz ostatnią. Dla porównania.
10 najwyżej ocenionych filmów w Hollywood
1. "Ojciec chrzestny" - Francis Ford Coppola
2. "Czarnoksiężnik z Oz" - Victor Fleming
3. "Obywatel Kane" - Orson Welles
4. "Skazani na Shawshank" – Frank Darabont
5. "Pulp Fiction" – Quentin Tarantino
6. "Casablanca" – Michael Curtiz
7. "Ojciec chrzestny 2" – Francis Ford Coppola
8. "E.T." – Steven Spielberg
9. "2001: Odyseja kosmiczna" – Stanley Kubrick
10. "Lista Schindlera" – Steven Spielberg
Tytuły od 91 do 100 miejsca na liście
91. "Rocky" - John G. Avildsen
92. "Odlot" - Pete Docter
93. "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" – Steven Spielberg
94. "Łowca jeleni" - Michael Cimino
95. "Doktor Żywago" – David Lean
96. "Labirynt fauna" - Guillermo del Toro
97. "Czy leci z nami pilot"? - Jim Abrahams
98. "Wściekłe psy" - Quentin Tarantino
99. "Bonnie i Clyde" - Arthur Penn
100. "Siedmiu samurajów" – Akiro Kurosawa
Źródło: "The Hollywood Reporter", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Silver Screen Collection/Getty Images