Dramat "Ida" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego otrzymał w sobotę późnym wieczorem podczas uroczystej gali w Madrycie prestiżową hiszpańską nagrodę Goya za najlepszy film europejski. Absolutnym zwycięzcą w tym roku okazał się film "La isla mínima" w reżyserii Alberto Rodrígueza. Nagrodę za całokształt twórczości z rąk Pedro Almodovara odebrał Antonio Banderas.
Nagrody Goya ("Premios Goya") przyznawane są od 1987 roku przez Hiszpańską Akademię Sztuki Filmowej.W tym roku nagroda za najlepszy film europejski trafiła do Polaków.
"Ida" Pawła Pawlikowskiego to rozgrywający się w latach 60. ubiegłego stulecia dramat o młodej nowicjuszce zakonu, która dowiaduje się o swoim żydowskim pochodzeniu. Otrzymał już wiele prestiżowych wyróżnień w kraju i za granicą.
O hiszpańską nagrodę walczyły z "Idą": bijąca rekordy popularności we Francji komedia "Za jakie grzechy, dobry Boże?", szwedzki "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" oraz "Sól ziemi" Wima Wendersa.
Niepodważalnym zwycięzcą tegorocznej ceremonii okazał się film "La isla mínima" - thriller kryminalny rozgrywający się w Hiszpanii lat 80. wśród niepokojących krajobrazów nad rzeką Gwadalkiwir.
Twórcy obrazu odebrali z rąk Penélope Cruz najbardziej upragnioną nagrodę wieczoru dla najlepszego filmu roku. W sumie "La isla mínima" wygrała w dziesięciu kategoriach. Doceniony został również film "El Niño" o świecie przemytników narkotyków działających w Cieśninie Gibraltarskiej.
Specjalną nagrodę za całokształt twórczości odebrał z rąk Pedro Almodovara Antonio Banderas. - Lata 80. należały do Antonio - powiedział o Banderasie hiszpański reżyser. Aktor, wchodząc na scenę, otrzymał owację na stojąco.
- Dwa albo trzy lata temu uczestniczyłem w gali charytatywnej w Los Angeles. Na scenie występowała Taylor Swift. Kiedy skończyła, podeszła do mojego stolika i zwróciła się do mnie po imieniu. Pomyślałem, że mnie zna, a ona powiedziała wtedy: moja babcia uwielbia twoje filmy Przemówienie Banderasa było pełne emocji. Wspominał o upływie czasu, pasji i miłości do sztuki, ale także o rodzicach, których sylwetki „stawały się z okna pociągu coraz mniejsze”, gdy opuszczał rodzinny dom i o nostalgii za ojczyzną w okresie pracy za oceanem.
- Przy pracy nad każdym ujęciem myślałem o Hiszpanii. Nie o Arizonie, Cleveland czy Ohio. Najważniejsze było, dla mnie to, jak moja praca jest odbierana w moim domu, w Maladze, w mojej dzielnicy - mówił. Na zakończenie, nie kryjąc wzruszenia, powiedział: - Każdą nagrodę powinno się komuś dedykować. Chcę zadedykować swoją osobie, która być może najbardziej cierpiała z powodu mojej miłości do kina (…) Córeczko, dedykuję ci tę nagrodę, prosząc o wybaczenie. Przy okazji spotkania ze starymi znajomymi Banderas nie zapomniał o okolicznościowych „selfie”:
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl