Obawy o to, że Ridley Scott "położy" kontynuację "Gladiatora" okazały się płonne. Po pierwszym pokazie reakcje krytyków w mediach społecznościowych są entuzjastyczne. "Scott nakręcił spektakl totalny o pulsującym tempie" - pisze Scott Mantz, członek Stowarzyszenia Krytyków Filmowych Los Angeles. Wtórują mu pozostali goście prapremierowego pokazu.
Niezmordowany 87-letni twórca "Gladiatora II" Ridley Scott musi mieć poczucie dobrze wykonanej pracy, skoro jeszcze przed premierą drugiej części wielkiego hitu z 2000 roku głośno mówi o "Gladiatorze III". To świetna wiadomość, bo jeszcze do niedawna w sukces kosztującego 300 milionów dolarów filmu mało kto wierzył. Przeciwnie, po ujawnieniu trailera spodziewano się spektakularnej klapy. Tymczasem przeznaczony tylko dla "wybrańców" pierwszy publiczny pokaz filmu w Los Angeles wywołał niemal euforię. "Cóż to za obraz! Epicko-szekspirowska opowieść o nadziei, daremności i potędze w rozpadającym się systemie. No i Denzel Washington w porywającym, makiawelicznym występie" - pisze Griffin Schiller, krytyk "The Playlist".
Z kolei krytyk "Variety" i "Forbesa" Simon Thompson ocenia: "'Gladiator II' serwuje najbogatszą ucztę w epickich scenach akcji, opowiadając o bezwstydnej zdradzie. Stylowo łącząc się z oryginałem, Paul Mescal przewodzi solidnej gwiazdorskiej obsadzie z wielką werwą. Denzel Washington, Joseph Quinn i Fred Hechinger pokazują nam, co znaczy potęga aktorskiego kolektywu".
W podobnym tonie utrzymanych jest większość komentarzy, bo na większe, szczegółowe recenzje producenci nie pozwolili, rezerwując je do dnia światowej premiery filmu, którą zaplanowano na 12 listopada. Tego dnia obraz wejdzie do kin w Wielkiej Brytanii.
"Gladiator II". Wielki tryumf po serii porażek?
Ostatnie produkcje sędziwego filmowca - przede wszystkim "Napoleon" z Joaquinem Phoenixem czy wcześniejszy "Ostatni pościg" z Adamem Driverem - zostały przyjęte chłodno. O tej pierwszej należałoby powiedzieć wręcz, że okazała się klęską, bo rok po premierze filmu z wielkim trudem zwróciły się koszty jego realizacji, a krytycy "rozjechali" Ridleya Scotta, wysyłając go na emeryturę.
Reżyser jednak ani myśli odkładać kamery i właśnie udowodnił, że gdy mowa o wielkich widowiskach, pozostaje niekwestionowanym mistrzem. Tak przynajmniej twierdzą nieliczni krytycy i członkowie stowarzyszeń filmowych, którzy w ostatni weekend obejrzeli "Gladiatora II".
"To najlepszy film Ridleya Scotta od czasów 'Marsjanina'. Wielkie, krwawe i porywające widowisko, które bazuje na spuściźnie oryginału. Obraz zachwyca mnóstwem epickich bitew. Paul Mescal błyszczy, ale to Denzel Washington wygląda, jakby bawił się tu najlepiej" - zauważa członek Critic Choice, Scott Menzel. Jego zdaniem Scott "stworzył totalny spektakl o pulsującym wręcz tempie".
Co wiemy o filmie "Gladiator II"?
"Gladiator II" w reżyserii Ridleya Scotta czyni bohaterem filmu dorosłego już Lucjusza (Paul Mescal), wnuka Marka Aureliusza (w oryginalnym filmie tego ostatniego grał nieżyjący już Richard Harris). Przypomnijmy, że jako dziecko Lucjusz był świadkiem śmierci Maximusa (Russell Crowe) z rąk swojego wuja Commodusa (Joaquin Phoenix).
Gdy Lucjusz walczy na wojnie, jego żona i przybrana matka zostają zabite. Młodego mężczyznę przepełnia żądza zemsty i decyduje się na wędrówkę do Rzymu, by pomścić bliskich, co jako żywo przypomina nam historię Maximusa znaną z pierwszego filmu. Lucjusz także powraca jako gladiator pragnący zemsty, marzący o przywróceniu wielkości Rzymowi i jego mieszkańcom.
Ridley Scott przyznaje, że zdecydował się na kontynuację "Gladiatora", gdy zobaczył Paula Mescala w głośnym serialu "Normal People", który stał się początkiem jego błyskotliwej kariery. Kiedy młody aktor zachwycił świat kreacją w psychologicznym dramacie "Aftersun", za którą otrzymał nominację do Oscara, miał już podpisany kontrakt na rolę Lucjusza.
Nie powrócą Russell Crowe i Joaquin Phoenix, których bohaterowie, jak wiemy, zginęli pod koniec "Gladiatora", mimo że Crowe usiłował namówić reżysera na dopisanie roli "brata bliźniaka Maximusa". W obsadzie filmu pojawia się za to, w ważnej roli Marcusa Acaciusa, niezawodny Pedro Pascal. W filmie wystąpi też dwoje aktorów z poprzedniego obrazu: to grająca piękną Lucillę Connie Nielsen oraz Derek Jacobi w roli Tyberiusza Grakchusa. Ponadto zobaczymy m.in. Josepha Quinna, Freda Hechingera, Matta Lucasa i May Calamawy.
Zdjęcia do filmu były kręcone w Londynie, Warzazacie (Maroko) i przede wszystkim na Malcie. Budżet w wysokości 310 milionów dolarów czyni "Gladiatora II" jednym z najdroższych, jak dotąd, filmów w historii kina.
Obraz trafi do kin w Ameryce później niż w Europie, bo dopiero w Święto Dziękczynienia 28 listopada. Jego twórcy liczą, że przebije z nawiązką nagrodzony pięcioma Oscarami film z 2000 roku, który zarobił na całym świecie ponad 465 mln dol. Kosztował jednak trzykrotnie mniej niż kontynuacja, bo "tylko" 103 mln dol.
"Zakładam pierścionki i zaczynam szaleć"
Skoro wszyscy najwięcej piszą o wybitnej roli Denzela Washingtona, uchylmy rąbka tajemnicy. Aktor, który wcieli się w postać Makrynusa, handlarza bronią, gra postać niezwykle brutalną. Makrynus jest oportunistycznym i bezwzględnym człowiekiem, dla którego najważniejszy jest zysk. I tym razem Ridley Scott dość swobodnie traktuje jednak przekazy historyczne, bo w rzeczywistości Makrynus był prefektem pretorianów i miał doprowadzić do zgładzenia cesarza Karakalli w 217 roku n.e. Wyniesiony na tron rzymski przez podległe mu wojska, panował jedynie rok. W filmie wygląda to nieco inaczej.
Krytycy, którym zabroniono zdradzania szczegółów fabuły, zapewniają, że Denzel kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Mało tego, już teraz wróżą aktorowi trzeciego Oscara. Jillian Chilingerian z Off Screen Central mówi wprost: "Już w tym momencie wyryjcie nazwisko Denzela Washingtona na Oscarze dla najlepszego aktora drugoplanowego za rolę Makrynusa. Trudno go będzie przebić".
Sam aktor żartuje: "Po prostu zakładam suknię, potem te wszystkie pierścionki i zaczynam szaleć. Makrynus to potwór. Próbuje wykorzystać każdego. Wykorzystałby swoją matkę, własne dzieci. Już zniszczył swoją duszę, więc nic mu nie pozostało. Zawarł pakt z diabłem".
Tymczasem zadowolony z pierwszych entuzjastycznych reakcji Ridley Scott marzy o tym, by jego "Gladiator" stał się trylogią. "(...) Podpaliłem lont... Finał 'Gladiatora II' przypomina 'Ojca chrzestnego', gdzie Michael Corleone kończy na pozycji, której nie chciał i zastanawia się: "co teraz, ojcze, co mam robić?". Następny film opowie więc o człowieku, który nie chce być tam, gdzie jest" - już zapowiada reżyser.
Do polskich kin "Gladiator II" trafi 15 listopada.
Źródło: "The Hollywood Reporter", "Variety", "Deadline", Twitter, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: UIP