Kręci filmy o wiktoriańskich damach, spóźnionych hipiskach i poetach-suchotnikach. Ten ostatni tak zachwycił Quentina Tarantino, że wysłał jej kurtkę z filmu "Bękarty wojny". Jane Campion, pierwsza dama kina autorskiego, zaprezentowała "Jaśniejszą od gwiazd" na Off Plus Camera. I nie, nie uważa, że Kathryn Bigelow dostała Oscara tylko dlatego, że jest kobietą.
Zapytałam Campion, co myśli o komentarzach do Oscara za reżyserię dla Kathryn Bigelow. Część krytyków uznała, że jej zwycięstwo nad najbardziej zyskownym filmem wszech czasów, "Avatarem", zawdzięcza politycznej poprawności członków Akademii, którzy uznali, że pora wreszcie nagrodzić kobietę-reżyserkę. Weaver, która grała w "Avatarze", ujęła to lapidarnie: - James Cameron nie ma piersi, i dlatego przegrał.
- Signourey Weaver naprawdę to powiedziała? Cóż, najwyraźniej myśli o kolejnej roli w jego filmie. Swoją drogą chciałabym zobaczyć Jamesa Camerona z piersiami - to był jedyny moment podczas całej godzinnej konferencji, kiedy Jane Campion, pierwsza dama kina niezależnego, straciła swój olimpijski spokój.
Wraz z Oscarem dla Kathryn Bigelow my, reżyserki, dostałyśmy nasz "dyplom" i możemy grać na jednym boisku z mężczyznami Jane Campion
Campion, jedna z trzech kobiet nominowanych do Oscara i jedyna zdobywczyni Złotej Palmy w Cannes, odrzuca sugestie w stylu Weaver. - Wraz z Oscarem dla Kathryn Bigelow my, reżyserki, dostałyśmy nasz "dyplom" i możemy grać na jednym boisku z mężczyznami - stwierdziła.
Jedyna ze Złotą Palmą
Ona sama na jednym boisku z mężczyznami gra od dawna. Ma na koncie siedem filmów, wśród nich "Anioł przy moim stole", "Portret damy" z Nicole Kidman czy "Holy Smoke" z Kate Winslet. Za "Fortepian" dostała nominację do Oscara, jako jedyna dotychczas kobieta, Złotą Palmę w Cannes.
Fanny to wspaniała postać. Opisana jest jako flirciara, dziewczyna z iskrą, wygadana i błyskotliwa. To też było wyzwanie przy pisaniu scenariusza - sama musiałam być błyskotliwa. Jane Campion
Bohaterkami jej filmów są silne, niezależne kobiety, które odmawiają wpasowania się w ramy społecznych konwencji, mimo że cena takiej niezależności bywa wysoka. Taka też jest Fanny Brawne, bohaterka najnowszego filmu reżyserki, "Jaśniejsza od gwiazd". Fanny, fenomenalnie zagrana przez Abbie Cornish, to postać historyczna, podobnie jak jej związek z poetą Johnem Keatsem.
- Fanny to wspaniała postać. Opisana jest jako flirciara, dziewczyna z iskrą, wygadana i błyskotliwa. To też było wyzwanie przy pisaniu scenariusza - sama musiałam być błyskotliwa - śmieje się reżyserka. - Szukałam młodej kobiety, która sama jest bardzo silna. A Abbie mnie nie zawiodła, nawet jeśli czasem się kłóciliśmy - mówi o swojej aktorce.
"Poezja to jedyna sztuka, która nie rozczarowuje"
Gdy ją poznajemy, Fanny jest zwyczajną młodą dziewczyną, którą wyróżnia jedynie talent do szycia. Gdy spotyka Keatsa, 23-letniego poetę, gruźlika bez grosza przy duszy, zmienia się, rozkwita, zaczyna odkrywać poezję. Reżyserka przyznała, że miała problem z wierszami Keatsa, nie wiedziała, czy potrafi je zrozumieć i właściwie przedstawić, bo choć zawsze dużo czytała, to raczej prozę.
Ale, jak mówi, praca nad filmem to zmieniła. - Poezja to jedyna sztuka, która nie rozczarowuje - stwierdziła. A o swojej bohaterce dodała: - Związek z Keatsem ją inspiruje i robi rzeczy, o które nigdy by się nie podejrzewała. To piękna młoda dziewczyna, która miała wyjść dobrze za mąż, a nie zakochać się w biednym poecie.
Miłość jednak nie wybiera, a uczucie między poetą a jego muzą jest pokazane na ekranie zjawiskowo. Campion ma wyjątkowy talent do myślenia obrazem, a niektóre sceny - Fanny czytająca list na kwitnącej na niebiesko łące, farma motyli w jej pokoju, wydymane wiatrem firany czy dłonie kochanków, których dzieli cienka ściana między ich pokojami - długo zostają pod powiekami. Podobnie zresztą jak nominowane do Oscara kostiumy, które Fanny - dziewiętnastowieczna wersja Stelli McCartney - sama w filmie projektuje.
Zgubne stereotypy
Najtrudniejsze we wprowadzaniu aktorów w inny świat są ich stereotypy na temat tego, jak powinni się zachowywać. Uważają, że powinni siedzieć wyprostowani i zachowywać się właściwie. Moja praca polega na tym, żeby im przypominać, że tak nie jest. Musisz podejść swobodnie do tego świata, musisz uczynić go swoim. Ludzie wtedy nie siedzieli wyprostowani, chyba że pozowali do portretu. Jane Campion
Zapytałam Jane Campion, czy trudno jest aktorom wpasować w stroje z epoki, gorsety i kapelusze, a przede wszystkim w dziewiętnastowieczną emocjonalność i wrażliwość, tak różną od naszej. - Najtrudniejsze we wprowadzaniu aktorów w inny świat są ich stereotypy na temat tego, jak powinni się zachowywać. Uważają, że powinni siedzieć wyprostowani i zachowywać się właściwie. Moja praca polega na tym, żeby im przypominać, że tak nie jest. Musisz podejść swobodnie do tego świata, musisz uczynić go swoim. Ludzie wtedy nie siedzieli wyprostowani, chyba że pozowali do portretu - stwierdziła reżyserka.
Ona sama wydaje się bardzo swobodna. Ma 56 lat, a długie włosy, siwe przy głowie, blond na końcach, dalekie od hollywoodzkich standardów perfekcji i wiecznej młodości, spina w niedbałą kitkę. Ubiera się zwyczajnie, bez ekstrawagancji, a w czarnych rogowych okularach wygląda jak była hipiska, która na Woodstock co prawda już nie jeździ, ale wciąż słucha starych płyt Boba Dylana. Mówi powoli, łagodnie, z lekkim dystansem, nie sypie anegdotami, ale z wyraźną pasją, gdy opowiada o swoich filmach. Jest bezpośrednia i sprawia wrażenie, jakby jej naprawdę zależało na rozmówcy. Może rzeczywiście zależy - w końcu Campion, jako jedna z nielicznych gości, zdecydowała się przyjechać na niezbyt znany, młody krakowski festiwal, choć oznaczało to 20 godzin jazdy samochodem z Rzymu.
Pomaga, że jestem dość opiekuńcza dla obsady i ekipy, nie boję się emocji. Aktorzy czasem mi mówią, że gdy później pracują z reżyserem-mężczyzną, czują się niekomfortowo. Przyjmuję bardzo osobisty punkt widzenia. Jane Campion
W pracy też, jak mówi, jest podobnie bezpośrednia i zaangażowana. - Pomaga, że jestem dość opiekuńcza dla obsady i ekipy, nie boję się emocji. Aktorzy czasem mi mówią, że gdy później pracują z reżyserem-mężczyzną, czują się niekomfortowo. Przyjmuję bardzo osobisty punkt widzenia - stwierdziła.
Czy to oznacza, że filmy robione przez kobiety i mężczyzn fundamentalnie się różnią? - Jestem kobietą i interesuje mnie kobiecy punkt widzenia. Ale spotkałam też opiekuńczych mężczyzn - zastrzegła.
Quentina Tarantino, mistrza kina, w którym błyskotliwe teksty padają równie gęsto jak trupy, a krew leje się litrami, ciężko podejrzewać o opiekuńcze instynkty. Tym niemniej zachwycił się "Jaśniejszą od gwiazd" na tyle, że przesłał Campion list, w którym chwalił film pod niebiosa. - To był bardzo piękny list, choć nagryzmolony czerwonym długopisem - wspomina reżyserka. - Umówiłam się z nim na lunch w Los Angeles i rozmawialiśmy o wszystkim. Potem przysłał mi kurtkę z "Bękartów wojny". Chyba powinnam mu wysłać koronkową chusteczkę.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: TVN24