- Mam gotowy scenariusz. 10-godzinny miniserial, będzie 3-godzinnym filmem o Jezusie - zapowiedział producent "Biblii", którą w dniu premiery w amerykańskiej telewizji kablowej obejrzało ponad 13 mln osób. To najlepszy tegoroczny wynik wśród wszystkich programów rozrywkowych wyemitowanych w USA. Również DVD to hit - jest najszybciej sprzedającym się serialem w historii.
Serial "Biblia" opowiada o historiach znanych z najpopularniejszej księgi na świecie. Oglądamy m.in. historię Arki Noego, czy ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Jezusa. Produkcja łączy aktorskie kino z imponującymi efektami komputerowymi, stawiając sobie za cel pokazanie klasycznych historii z Pisma Świętego nowemu pokoleniu.
Pierwszy, dwugodzinny odcinek 3 marca pokazała stacja History. Oglądalność przeszła najśmielsze oczekiwania twórców - przed telewizorami zasiadło 13,1 mln Amerykanów, z czego aż 5,6 mln osób z grupy wiekowej 18-49 lat, która jest najbardziej pożądana przez reklamodawców. Zaś ostatni odcinek, który wyemitowano w niedzielę Wielkiejnocy, przyciągnął 11,7 mln widzów. W sumie "Biblię" obejrzało ok. 100 milionów Amerykanów, a stacja na tak fenomenalnym sukcesie zarobiła ponad 20 milionów dolarów.
To wynik, który pobił wszelkie rekordy, bo w tym roku żaden program rozrywkowy wyemitowany w USA nie osiągnął choćby zbliżonych rezultatów: ani seriale "Gra o tron" i "Men Men", ani show "Idol". Jest to też najlepszy wynik w całej historii kanału History.
Na świecie też sukces - miniserial stał się numerem 1 m.in. w Kanadzie, Hiszpanii i Portugalii. A także na rynku DVD - gdzie stał się najszybciej sprzedającym się serialem wszech czasów. Ten tytuł zdobył w pierwszy tydzień od wydania. - Inne produkcje na DVD podobną ilość sprzedanych egzemplarzy osiągają w rok, "Biblia" potrzebowała na to zaledwie sześć dni - cieszy się producent.
"To był głos od Boga"
Nic dziwnego, że do autorów - którymi są nominowana do Grammy i Złotego Globu aktorka Roma Downey i producent Mark Burnett, katolickie małżeństwo zafascynowane "Dziesięciorgiem przykazań" Cecila B. DeMille'a z 1956 roku - szybko zgłosiło się Hollywood.
- Mamy gotowy scenariusz. 10-odcinkowy miniserial przygotowaliśmy jako kinową adaptację - to będzie trzygodzinna opowieść o Jezusie, która w dużej mierze koncentruje się na historii zmartwychwstania - Burnett zdradza magazynowi "Hollywood Reporter".
Projekt ma szansę na gigantyczny sukces kasowy. Autorzy w niego wierzą, choć nie powołują się ani na "Pasję" Mela Gibsona z 2004 roku (która przyniosła 612 mln dol. na całym świecie), ani na "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese z 1998 roku (które trafiło do pierwszej dziesiątki najbardziej antykatolickich filmów wszech czasów sporządzonej przez czasopismo "Faith & Family", a pastorzy oferowali po 10 mln dolarów za negatyw do spalenia).
Burnett i Downey wskazują na powołanie. - To był głos od Boga. Jesteśmy ludźmi wiary i wyraźnie czuliśmy, że to coś, co musimy zrobić - zapewniają.
"Publiczność ma głód wiary"
Para swoim serialem wypełniła lukę na rynku - Amerykanie po prostu przedkładają biblijne opowieści nad współczesne historie o złych ludziach. - Publiczność nadal ma głód wiary. Zagubieni w świecie, w którym wszystko jest na wyciągnięcie ręki, szukają czegoś, co pokaże im jak żyć. Ogromny sukces "Biblii" tylko to potwierdza - ocenia Michael Landon Jr., producent serialu "Jezus z Nazaretu", który czeka na emisję.
Na fali sukcesu produkcji Burnetta i Downey inne telewizje też planują programy o podobnej tematyce, np. Showtime pracuje nad serialem "The Vatican", a "Lifetime nad reality show "Preacher's Daughters".
- Gdy trzy lata temu próbowaliśmy zainteresować stacje naszym scenariuszem, od wszystkich słyszeliśmy jedno i to samo: "Nikt nie będzie chciał oglądać Biblii w telewizji". Jesteśmy zadowoleni, że byli w błędzie - mówi Burnett, który pracuje jednocześnie nad filmem i nad kontynuacją serialu dla stacji History.
Barack Obama szatanem?
Nie zdradza jednak żadnych szczegółów, poza tym, że nowe odcinki powstaną w ciągu roku. Niewykluczone, że praca nad sequelem będzie przebiegała tak, jak nad pierwszymi dziesięcioma odcinkami (od Księgi Rodzajów po Apokalipsę), które nakręcono w Maroku pod okiem czterdziestu pastorów, biskupów, historyków i biblistów.
Ponadto, twórcy zrezygnowali z niektórych kontrowersyjnych fragmentów Starego Testamentu, zastępując je wymyślonymi. Katalog czarnych charakterów jest wyjątkowo imponujący, a Jezus to miły młodzian, który śle melancholijne spojrzenia i ma urodę modela (gra go zresztą były portugalski model - 33-letni Diogo Morgado).
Ale najlepszym zabiegiem marketingowym okazał się szatan, przewijający się przez kilka odcinków, który przypomina... urzędującego prezydenta USA. Twórcy serialowego przeboju długo tłumaczyli się z tego podobieństwa, po tym, jak media zrobiły z tego sensację.
- Mohamen Mehdi Ouazanni to marokański aktor, który grał w biblijnych serialach na długo przed prezydenturą Baracka Obamy. Jest nam przykro, że ktoś łączy te dwie postacie - zapewnił Burnett.
Jego żona dodała: - Takie głupie insynuacje dyskredytują piękno historii zawartych w Biblii.
Oboje bronią się, że nigdy by nie zrobiliby tego z premedytacją, bo swój serial stworzyli z pasją i wiarą. - Jestem pewien, że wcześniejsze moje produkcje - choćby "Survivor", "The Voice", "The Apprentice" - a także wszystkie inne, które zrobię w ciągu najbliższych 25 lat, będą łącznie mieć mniejszą widownię od tej, która zobaczy miniserial "Biblia". Bo on ma większą wartość niż cokolwiek innego, nad czym kiedykolwiek pracowałem - mówi Burnett.
Autor: Agnieszka Kowalska / Źródło: Hollywood Reporter, Variety, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: History Channel