Wybieranie najmocniejszego i najsłabszego ogniwa z pary, pranie w rzece, kartka pod syczącą kobrą, a także noszenie ciężkich wiader z wodą po schodach. Z tymi zadaniami musieli zmagać się uczestnicy w kolejnym dziesiątym odcinku programu "Azja Express"
W dziesiątym odcinku programu "Azja Express" uczestnicy zostali poproszeni o wytypowanie silniejszego i słabszego członka swoich dwuosobowych drużyn. W programie nie brali udziału Michał Piróg i Piotr Czaykowski, którzy w poprzednim odcinku wygrali immunitet i byli zwolnieni z podróżowania.
Najmocniejsze i najsłabsze ogniwo
- Trudno nam stwierdzić, bo za długo się nie znamy - skomentowała wyznaczenie mocniejszego ogniwa z pary Marta Wierzbicka, która została połączona w programie ze Staszkiem Karpiel-Bułecką. - Dokładnie - wtórował jej Staszek, który został jednak wytypowany do nieznanego zadania Agnieszki W0źniak-Starak, prowadzącej programu.
Pozostali uczestnicy także spierali się między sobą, kto z nich jest słabszy, a kto mocniejszy. Wyboru nie potrafiła dokonać Joanna Przetakiewicz, która podróżuje z Łukaszem Jakóbiakiem. - Ja zawsze trzymam z kobietami, więc powiem, że słabszy jest Łukasz - wybrała za parę Woźniak-Starak.
Z sióstr Bijoch słabsza miała okazać się Jula, a męska para, czyli Paweł Ławrynowicz i Antoni Pawlicki, wybrała Pawlickiego.
Po wybraniu przez pary słabszych i mocniejszych ogniw uczestnicy dowiedzieli się, że "trening czyni mistrza", więc słabsi zawodnicy kolejny etap wyścigu pokonają samotnie.
- I nagle ja mam sama łapać stopa, mam sama ogarnąć mieszkanie, zostać na noc - pytała Marta Wierzbicka. - Ja nie dam rady się ścigać (...) Tylko czułam, że zaraz wybuchnę i zacznę płakać. Przede wszystkim strach, że mam być sama w tym obcym kraju - komentowała.
Mocniejsi zawodnicy mieli za to rywalizować ze sobą i wydłużyć drugiej osobie z pary czas na dotarcie do mety. Na miejsce zadania do Badami pojechali autokarem.
"Jestem mistrzem prania"
Samotni uczestnicy nie mogli razem podróżować. Za zadanie mieli dojechać do oddalonego o około 350 kilometrów Kolhapur.
- Ja nie czuję się słaby w łapaniu stopa - skomentował Pawlicki. - Ja już nauczyłem się, że trzeba rzucać się jak wampir na kierowców - dodał.
Tymczasem mocni zawodnicy mieli wykonać tradycyjne hinduskie pranie w rzece. - Ja dostałem chyba kołdrę do prania - komentował zadanie Karpiel-Bułecka, który pytał się Przetakiewcz jak powinno wyciskać się pranie. - Jestem mistrzem prania - skomentował za to swoje pranie Ławrynowicz. Najsłabiej w zadaniu poradziła sobie Zuza.
Zadania pod kobrą
Kolejnego dnia uczestnicy mogli dopiero wystartować, gdy mocniejsze osoby z pary stoczyły pojedynek na wiadra. Jako pierwszej zadanie wykonała Joanna, więc Jakóbiak wystartował najwcześniej ze wszystkich.
- Mam nadzieje, że Jula wie, że dałam z siebie sto procent - komentowała Zuza, która nie poradziła sobie dobrze z nalewaniem wody do wiadra i późniejszego rozlewania wody do dzbanów.
- Julia ma największe szanse jeśli chodzi o stopa - pocieszała ją Przetakiewicz.
Pozostali uczestnicy mieli dotrzeć do Kolhapur, gdzie czekała na nich niebezpieczna misja. Mieli za zadanie między innymi wyłowienie kartki z dalszymi instrukcjami spod syczącej kobry.
- Nie węże, wszystko, byle nie węże - mówił Jakóbiak.
Z programem pożegnały się siostry Bijoch. - Jestem przeszczęśliwa, że tutaj byłam - powiedziała Jula. Zebrane amulety dziewczyny przekazały Antkowi i Pawłowi.
Autor: MKK\mtom / Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN