Stworzył ponad kilkadziesiąt filmów fabularnych i dokumentalnych. Znakomita część z nich trafiła do klasyki polskiego kina. Jest pierwszym polskim reżyserem z Oscarem za całokształt twórczości. Jest również miłośnikiem sztuki japońskiej, malarzem oraz reżyserem teatralnym. Andrzej Wajda w rozmowie z TVN24 opowiada o swoich doświadczeniach filmowych, o swoim stosunku do filmów historycznych i współpracy z aktorami.
Andrzej Wajda, który w niedziele obchodzić będzie 90. urodziny, w rozmowie z TVN24 wyznał, że zawsze chciał mieszkać w Krakowie. Jeszcze w czasie wojny - jak wspominał - marzył o tym, że jak tylko skończy się okupacja, pojedzie na studia malarskie do krakowskiej ASP. To właśnie w Krakowie Wajda zobaczył pierwszą w swoim życiu wystawę sztuki japońskiej, która została w jego pamięci na zawsze. Fascynacja, która się wówczas zrodziła, że po latach reżyser ufundował budynek Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" w Krakowie.
Trudne, wojenne wspomnienia
Reżyser nosi w sobie wojenne doświadczenia. - Ojciec poszedł na wojnę w 1939 roku z 72. pułkiem piechoty w stopniu kapitana i był adiutantem dowódcy pułku. Tak się skończyło wszystko. Dostaliśmy jeszcze list, że ojciec jest w sowieckiej niewoli. Przysłał matce jeszcze jakieś pieniądze. Przyszedł jeden z podkomendnych mojego ojca, który przyniósł list z pieniędzmi. To było nasze pożegnanie - wspominał reżyser.
- Matka ciągle oczekiwała powrotu ojca, do 1950 roku, do momentu jej śmierci. Ciągle wierzyła, że się coś stanie. Nie wiedzieliśmy jednej istotnej rzeczy, że poza zbrodnią w Katyniu, którą odkryli Niemcy, istniały jeszcze inne sowieckie obozy, w których oficerowie zostali zamordowani - dodał.
O historii i filmach
- Próbuje się teraz narzucić pewną interpretację historii, która ma obowiązywać nowe filmy, które ilustrują to spojrzenie. Dobrze to przeżyłem przy okazji filmu "Popioły", który został gwałtownie zaatakowany jako film "antypolski". "Polacy strzelają do tych biednych Hiszpanów w służbie francuskiej, rozstrzeliwują ich" - mówili. Żeby zmitygować moich krytyków, powiedziałem: panowie, ale ja nie zrobiłem filmu według Sienkiewicza, tylko według Żeromskiego - skomentował Andrzej Wajda polskie oczekiwania wobec filmów o Polsce i polskiej historii.
Jeden z najwybitniejszych i najpopularniejszych polskich twórców filmowych wyjaśnił również, dlaczego niechętnie ogląda swoje stare filmy. - Dużo ich zrobiłem, więcej niż 40. Czasem muszę je obejrzeć, ponieważ przy przenoszeniu na cyfrę reżyser jest zobowiązany do tego, żeby zobaczyć tę realizację. Żyję przyszłością. Przez cały czas myślałem, że tamte filmy są za mną, ale co jest przede mną? Jaki film chcę zrobić? Do kogo chcę się zwrócić z tym filmem? - wyznał reżyser.
W rozmowie z TVN24 Wajda powiedział, że nie ma w swojej twórczości filmu, który byłby dla niego najważniejszy. Jeśli miałby taki wskazać, uznałby za ważne filmy "Kanał" oraz "Popiół i diament". - Te filmy pokazały mój stosunek do wojny - podsumował reżyser, dodając, że trudno byłoby mu się "wyrzec takich filmów jak 'Wesele', 'Pan Tadeusz' czy 'Zemsta'".
"Gdybym wyreżyserował Cybulskiego, nic by z tego nie było"
- Aktorom, którzy umieją grać, daję wolność, żeby oni spotkali się z postacią, która jest napisana, a którą trzeba ożywić na ekranie - stwierdził Wajda. Reżyser zauważył, że być może dawał swoim aktorom więcej niż inni reżyserzy, ale dokładnie przyglądał się im, co oni mogą wnieść swoją grą w kreowanie postaci. - Gdybym wyreżyserował Cybulskiego, nic by z tego nie było. Cybulski przyszedł pierwszego dnia na plan, żeby się sfotografować w pierwszej scenie i był w takim ubraniu, w jakim przyjechał. Garderobiane biegły, krzyczały: panie Andrzeju, nie chce się przebierać, nie chce się przebierać! Zadałem mu tylko pytanie, czy chce tak wyglądać, a on powiedział "tak". To ubranie pozwoliło mu zagrać zupełnie inaczej - podkreślił. - Jest takie powiedzonko, które ukułem: jeśli film jest dobry, to film jest "nasz"; ale bywają filmy nieudane - wtedy to jest "mój" film. Mogłem znaleźć inny temat, wybrać innych aktorów, mogłem szukać innej ekipy. Wszystko zależało ode mnie. Innymi słowy, błędy spadają na mnie, a sukces jest naszym wspólnym sukcesem - zażartował reżyser.
Autor: tmw/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24