Władza ma absolutnie wspierać wszystkich - powiedział Andrzej Seweryn w "Tak jest". Zdaniem artysty rządzący mają obowiązek "dbać o bogactwo kultury naszego kraju i wszystkiego tego, co się dzieje w każdej z dziedzin kultury". Gość TVN24 tłumaczył między innymi, jak doszło do podpisania umowy w sprawie współfinansowania przez resort działalności teatru, którym kieruje.
Dyrektor warszawskiego Teatru Polskiego stwierdził, że aby móc odpowiedzieć na pytanie dotyczące możliwości wpływania władzy na kulturę, trzeba zastanowić nad rolą rządzących w państwie demokratycznym. - Czy władza ma prawo mieć poglądy, czy nie ma prawa? Czy władza ma po prostu służyć społeczeństwu i artystom jako rozdawca pieniędzy, ufając artystom, że oni stworzą wspaniałe, ważne dzieła? Czy władza może oceniać projekty takie czy inne? - pytał Seweryn. - Rozumiem, że stawiając tak pytanie, otwieram debatę, która może źle się skończyć - przyznał. - Należy postawić sobie takie pytanie - dodał. - Każda władza ma pogląd na sytuację społeczną, polityczną i artystyczną - stwierdził. Wyraził opinię, że władza ma wspierać wszystkich i "dbać o bogactwo kultury naszego kraju i wszystkiego tego, co się dzieje w każdej z dziedzin kultury". - Myślę, że wolność artysty powinna być rzeczywiście zapewniona - podkreślił.
"Wszystko, co robię, wynika z wiary w sens teatru"
Seweryn, który od 1 stycznia 2011 roku jest dyrektorem naczelnym Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie, wyjaśnił kulisy podpisania 6 czerwca umowy pomiędzy ministrem kultury Piotrem Glińskim a marszałkiem województwa mazowieckiego Adamem Struzikiem w sprawie współfinansowania przez resort działalności tej sceny. - Wszystko, co robię, wynika z wiary w sens teatru. W sens tego, co ludzie teatru mogą mówić ze sceny. Wierzę w sens różnorodności. Dlatego uważam, że Teatr Polski ma rację bytu. Mamy widza, na sztuki przychodzą tysiące ludzi, około 90 tysięcy w 2016 roku. Zwiększają się dochody, jesteśmy na dobrej drodze - tłumaczył Seweryn. Wyjaśnił, że gdy obejmował funkcję dyrektora, budżet teatru wynosił 15,8 mln zł, z czego prawie 13 mln złotych stanowiły koszty stałe. Od tamtego czasu - kontynuował gość TVN24 - rokrocznie budżet malał, zeszłoroczny wynosił 12, 8 mln zł. Seweryn podkreślił, że od początku szefowania Teatrowi Polskiemu zwracał się z prośbą do kolejnych ministrów kultury o pomoc, jednak bezskutecznie; ministrowie przyznawali granty bądź pomagali przy jakichś projektach. - Dopiero moja rozmowa z panem premierem (wicepremierem Glińskim) i minister (wiceminister kultury Wandą) Zwinogrodzką, bardzo krótka, po 10 minutach zakończyła się decyzją pana premiera o tym, że będzie dofinansowanie. Potem czekaliśmy więcej niż półtora roku, ale do tego doszło - stwierdził szef warszawskiej sceny.
Seweryn: nie ulegnę "prośbom" polityków
Seweryn podkreślał, że umowa została podpisana pomiędzy marszałkiem województwa a ministrem kultury. Pytany, czy nie ma wrażenia, że został "wykorzystany przez władzę jako listek figowy", Seweryn zaprzeczył. - Oni nie pomagają mnie osobiście, tylko pomagają kulturze teatralnej tego kraju - zaznaczył. Stwierdził, że dzięki współpracy z ministerstwem zamiast jednej powstanie sześć dużych produkcji scenicznych. - To nie są pieniądze, które należą do pana premiera czy do pani minister. To są nasze pieniądze, którymi rozporządza po prostu władza - ocenił. - Jeżeli w moim najgłębszym poczuciu obywatelskim, moralnym, artystycznym, politycznym dzieje się coś dobrego, to ja nie mam zwykłego, ludzkiego obowiązku podziękować? - odpowiedział dyrektor Teatru Polskiego pytany, czy nie obawia się ocen, że dał się "kupić" władzy. - Za dwa tygodnie nikt już o tym nie będzie mówił, ludzie będą przychodzili do nas do teatru na świetne przedstawienia - dodał.
Seweryn zadeklarował, że jako dyrektor Teatru Polskiego nie ulegnie naciskom władzy odnośnie funkcjonowania teatru bądź w kwestiach repertuarowych. - Jeżeli ktokolwiek ze świata polityki zacznie mi wskazywać, co mam robić w teatrze, jakie sztuki mam grać, kogo mam reżyserować i kogo mam angażować, nie spełnię tego. Jeżeli natomiast wystąpią jakieś, nie wiem, groźby, to po prostu się rozstaniemy - zapowiedział.
Autor: tmw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24