Prezydent rozwiązał publiczny różaniec, sąd oddalił skargę aktywistów. "Będziemy tam stać i modlić się"

Prezydent Torunia rozwiązał publiczny różaniec
Toruń
Źródło: Google Maps

Prezydent Torunia rozwiązał "Publiczny Różaniec w intencji Odnowy Narodu Polskiego". To cykliczne wydarzenie organizowane przez środowiska antyaborcyjne w centrum miasta, któremu towarzyszą kontrowersyjne banery i treści. Sąd Okręgowy w Toruniu oddalił skargę aktywistów na decyzję prezydenta. Ci jednak nie zamierzają odpuszczać. - Będziemy tam stać i modlić się - zapowiadają.

"Publiczny Różaniec w intencji Odnowy Narodu Polskiego" to wydarzenie cyklicznie organizowane w połowie każdego miesiąca przez przeciwników aborcji. Odbywa się pod pomnikiem Mikołaja Kopernika na toruńskiej starówce, w ścisłym centrum miasta. Wydarzeniu towarzyszy prezentacja banerów, na których przedstawione są dzieci usunięte w wyniku aborcji oraz kontrowersyjne treści: "Rząd Tuska chce uczyć dzieci: 4-latki masturbacji, 6-latki wyrażania zgody na seks, 9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu".

W połowie lutego wydarzenie zostało po raz pierwszy w swojej kilkuletniej historii przerwane przez toruńskiego urzędnika Andrzeja Rabuszaka, który dwukrotnie prosił aktywistów o zwinięcie banneru z drastycznym zdjęciem dziecka usuniętego w wyniku aborcji. Organizatorzy pozostali jednak nieugięci, Rabuszak postanowił przerwać zgromadzenie. I choć wydarzenie co prawda zostało rozwiązane, to organizatorzy kontynuowali modlitwę z kontrowersyjnymi banerami w tle.

- Prezydent nie chce, żeby ludzie wiedzieli, że aborcja to zabójstwo. Chce, by myśleli, że dziecko w łonie matki to zlepek komórek - mówi w rozmowie z tvn24.pl Dariusz Kubicki, jeden z aktywistów.

Starówka w Toruniu
Starówka w Toruniu
Źródło: TVN24

Sąd podtrzymał decyzję prezydenta

Aktywiści postanowili zwrócić się do sądu, by ten wydał orzeczenie w tej sprawie. Sąd Okręgowy w Toruniu oddalił ich skargę, podtrzymując tym samym decyzję prezydenta Pawła Gulewskiego.

- Postanowienie Sądu Okręgowego w Toruniu z dnia 14 marca 2025 r. jest nieprawomocne. Sąd okręgowy nie stwierdził jeszcze prawomocności orzeczenia, co powoduje, że postanowienie to może być zaskarżone do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. W ocenie sądu okręgowego rozwiązanie zgromadzenia było zasadne. Nie nastąpiło ono z zamiarem pozbawienia kogokolwiek prawa do wyrażania swoich poglądów i do odbywania zgromadzeń. Stanowiło natomiast uzasadnioną reakcję przeciwko formie w jakiej się ono odbyło - eksponowanie na widok publiczny fotografii martwego płodu ludzkiego - wyjaśnia sędzia Andrzej Walenta, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Toruniu.

Zdaniem Sądu Okręgowego nic nie stało na przeszkodzie, aby uczestnicy zgromadzenia zwinęli baner i kontynuowali zgromadzenie. Jak wyjaśnia sędzia Walenta, sąd poprzez swoje orzeczenie nie ma zamiaru ograniczać prawa do zgromadzeń chronionego w artykule 57 Konstytucji RP.

- Chodzi tylko o to żeby miały one przebieg nie naruszający godności człowieka - płodu ludzkiego, a także miały formę akceptowaną przez inne, postronne osoby. Zgodnie z Konstytucją każdy jest zobowiązany szanować wolności i prawa innych. W analizowanym przypadku, w ocenie Sądu Okręgowego w Toruniu, została naruszona wolność innych osób od oglądania wizerunku, którego nie chcą oglądać. Została więc naruszona zasada, która stanowi, że tam kończy się wolność jednego człowieka, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Sąd Okręgowy stwierdził, że składający odwołanie w niniejszej sprawie mogą prezentować swoje poglądy, ale nie jest do tego potrzebne stosowanie drastycznych środków wizualnych, naruszanie godności człowieka po jego śmierci oraz zmuszanie innych osób do zapoznawania się ze zdjęciami, których nie chcą oglądać - tłumaczy rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Toruniu.

Jak dodał, "orzeczenie sądu w żaden sposób nie stanowi głosu w debacie publicznej na temat dopuszczalności przerywania ciąży". - Chodzi bowiem tylko o odpowiedź na pytanie jakimi środkami można się posługiwać w debacie publicznej, żeby nie naruszać praw i wolności innych osób - podkreśla sędzia.

Prezydent Torunia rozwiązał publiczny różaniec
Prezydent Torunia rozwiązał publiczny różaniec
Źródło: KOBRYN TARAS/Shutterstock

Będą dalej modlić się

Co na to przeciwnicy aborcji? W opinii Dariusza Kubickiego, "sąd w swoim wyroku podkreśla to, że powinno się zadbać o życie ludzkie od poczęcia do śmierci". Jego zdaniem, "jeśli tak by było w rzeczywistości, nikt nie stałby z banerami pod Kopernikiem".

- Jeśli nikt nie obroni dzieci, które są zabijane, to będziemy tam stać i modlić się dopóki to się nie zmieni. Banery są niczym w obliczu tego, czym jest aborcja, są niczym wobec dziecka, które próbuje uciec przed szczękami wyrywającymi mu ręce i nogi. Badania pokazują, że tylko takie banery odnoszą skutek, i kto wie ile dzieci zostało oszczędzonych przez ich pokazywanie - tłumaczy Kubicki.

Ocena prezydenta

Do decyzji sądu odniósł się również prezydent Torunia.

- Jestem przekonany, że nie mogło być innego rozstrzygnięcia. Działania podjęte przez miasto miały na celu ochronę porządku publicznego i poszanowanie praw wszystkich mieszkańców oraz osób odwiedzających toruńską starówkę. Decyzja o rozwiązaniu tego zgromadzenia była podyktowana troską o standardy przestrzeni publicznej, które muszą gwarantować każdemu mieszkańcowi i gościowi miasta poczucie bezpieczeństwa i komfortu - twierdzi prezydent Paweł Gulewski.

W jego opinii, "w przestrzeni miejskiej Torunia nie ma miejsca na treści, które mogą być uznane za drastyczne, szokujące lub naruszające poczucie godności innych osób". Włodarz Torunia powołuje się na przepisy prawa.

- Obowiązujące przepisy prawa jasno wskazują, że prezentowanie nieobyczajnych i nieprzyzwoitych treści podlega ograniczeniom, dlatego nasza reakcja była nie tylko uzasadniona, ale i konieczna. Toruń jest miastem otwartym na dialog i różnorodność opinii, jednak wolność zgromadzeń nie oznacza dowolności w sposobie wyrażania swoich poglądów. Oczekuję, że przyszłe zgromadzenia będą organizowane w sposób zgodny z normami społecznymi oraz obowiązującym prawem, z poszanowaniem praw wszystkich obywateli - podkreśla Gulewski.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: