Do zdarzenia doszło 30 sierpnia w okolicy ulicy Kopernika w Inowrocławiu. Świadkowie zauważyli zataczającego się, pijanego mężczyznę, który prowadził dwa psy. Jeden szedł normalnie, drugi, leżąc na chodniku, był ciągnięty bezwładnie na smyczy. Scenę tę nagrała też samochodowa kamerka jednego ze świadków.
- O tym zdarzeniu poinformowała nas jedna z pań, która była na miejscu. Jedna z naszych wolontariuszek przybyła na miejsce, gdy sprawca porzucił już psy i uciekł na skutek gwałtownej reakcji przechodniów. Na chodniku leżał szpic, który z trudem łapał powietrze, a wokół niego stało kilka osób - mówią w rozmowie z tvn24.pl przedstawiciele Fundacji Zwierzoluby z Inowrocławia.
Na miejsce wezwano policję oraz pomoc dla psa z lecznicy weterynaryjnej. Zwierzę zostało zabrane, a opiekuna zatrzymała policja. Psa nie udało się uratować.
- Świadkowie zeznali, co widzieli na policji, a my poprosiliśmy mecenas o pełnienie funkcji pełnomocnika w sprawie - informują przedstawiciele fundacji.
Fundacja jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Akt oskarżenia trafił do sądu w Inowrocławiu. Na 14 listopada zaplanowana jest rozprawa.
Zarzut dla Krzysztofa S.
Mężczyzna usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa dotyczącego znęcania się nad psem.
- Znęcał się nad zwierzęciem ten sposób, że używał smyczy jako uprzęży, ciągnął i zmuszał do przebywania w nienaturalnej pozycji, powodując zbędny ból i w konsekwencji śmierć zwierzęcia - wyjaśnia prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Prokurator potwierdza, że w chwili popełnienia przestępstwa, mężczyzna był pod wpływem alkoholu.
Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Autorka/Autor: Michał Malinowski
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock