Tragiczny wypadek na zamku w Golubiu-Dobrzyniu na Kujawach i Pomorzu. Nie żyje 18-latek, który uwiesił się na lufie od armaty. Ta przygniotła go, powodując poważne obrażenia ciała. Mężczyzna zmarł w szpitalu. Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci nastolatka wszczęła prokuratura.
Do wypadku doszło w piątek (27 września) na terenie zamku w Golubiu-Dobrzyniu.
- Policjanci otrzymali zgłoszenie o godzinie 23.07. Udali się na miejsce, gdzie zakwalifikowali to zdarzenie jako nieumyślne spowodowanie śmierci. W tym kierunku są prowadzone czynności pod nadzorem prokuratora - przekazała młodszy aspirant Marzena Wróblewska z Komendy Powiatowej Policji w Golubiu-Dobrzyniu.
Jak doszło do wypadku? - 18-latek uwiesił się na części wylotowej lufy armaty, która stała na terenie zamku. Lufa przechyliła się i przygniotła go. Z obrażeniami ciała trafił do szpitala, gdzie zmarł - dodała policjantka.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Sprawę wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Golubiu-Dobrzyniu. Do zdarzenia, jakie miało miejsce w zamku, odniosła się w oficjalnym komunikacie.
- Na miejscu zdarzenia policjanci ustalili, że Oskar Sz. (lat 18) mieszkaniec jednej z wsi w gminie Golub-Dobrzyń przebywał wraz z kuzynem na terenie Zamku Golubskiego. Oskar Sz. podszedł do stojącej repliki armaty i uwiesił się na niej, co spowodowało jej przewrócenie i przygniecenie mężczyzny. Oskar Sz. samodzielnie wydostał się spod repliki armaty, jednakże zaczął nagle tracić przytomność. Wówczas jego kuzyn niezwłocznie powiadomił służby ratownicze. Oskara Sz. przewieziono do Zakładu Opieki Zdrowotnej w Brodnicy, gdzie został niezwłocznie poddany zabiegowi operacyjnemu - wyjaśnił w nim prok. Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Jak podkreślił, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci nastolatka. Dodał, że to występek zagrożony karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
"Eksponaty są wyraźnie oznakowane"
Do tematu odniósł się również prezes Zamku Golubskiego Stefan Borkowicz za pośrednictwem mediów społecznościowych.
"Chciałbym podkreślić, że zamkowe eksponaty, w tym armaty, są zabezpieczone oraz wyraźnie oznakowane, z informacją o zakazie wchodzenia na nie i dotykania ich. Zamek Golubski pozostaje otwarty dla gości codziennie od godziny 9 do 18 i znajduje się pod stałą opieką pracowników. Po godzinach zamknięcia teren zamku jest monitorowany oraz chroniony przez firmę ochroniarską. W związku z krążącymi w mediach informacjami, pragniemy wyjaśnić, że zdarzenie miało miejsce przy małej replice armaty, a nie przy wielkiej kolubrynie, jak niektóre doniesienia błędnie sugerują. Nasze myśli i serca są z rodziną zmarłego, w tym trudnym czasie składamy najgłębsze kondolencje oraz wyrazy współczucia" - czytamy w oficjalnym komunikacie opublikowanym przez Zamek Golubski.
W rozmowie z TVN24 opowiedział również o szczegółach wypadku. - W godzinach późnowieczornych, około 22-23, dwóch młodzieńców przybyło na Zamek Golubski. W pewnym momencie przyjechała karetka pogotowia. To zainteresowało ochroniarza. Potem okazało się, że jeden z tych mężczyzn jest częściowo przytomny na trawniku obok niedużej armatki. Został zabrany do szpitala do Brodnicy, gdzie zmarł - podkreślił.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24