Trzej młodzi mężczyzni z Podkarpacia porzucili w rowie umierającą koleżankę. Dziewczyna wypadła z okna samochodu w czasie wypadku spowodowanego przez pijanego kierowcę. Ani on, ani dwaj towarzyszący mu znajomi nie zainteresowali się losem 18-letniej Magdy i odjechali do domów. Dziewczyna zmarła.
Według prokuratury wszyscy trzej mężczyźni przyczynili się do śmierci 18-latki. Kierowca, który doprowadził do tragicznego wypadku w Ropczycach, konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Pozostali dwaj mężczyźni wyrażają skruchę. To właśnie oni usłyszeli wyroki.
Koledzy zmarłej z wyrokami
- Przyznali się do winy, dlatego też sąd skazał Krzysztofa K. na 10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, natomiast Dominika T. na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz dozór kuratora - tłumaczy Prezes Sądu Rejonowego w Dębicy, Sędzia Sądu Rejonowego Beata Stój.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Sprawa kierowcy powróci w grudniu
Kierowca, który w chwili wypadku miał ponad 2 promile alkoholu we krwi, przed sądem stanie jeszcze w grudniu. 25-letni Mariusz R. może zostać skazany na 12 lat więzienia. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, mężczyzna był wcześniej karany za kradzieże.
Początkowo całą winą obarczano prowadzącego samochód 25-letniego Mariusza R., który w chwili wypadku miał około dwóch promili alkoholu we krwi.
- Dwaj pozostali mężczyźni występowali w charakterze świadków - wyjaśnia prokurator prowadzący sprawę Dariusz Brzykowski. - Gdy biegli stwierdzili, że w chwili wypadku Magdalena G. jeszcze żyła, przeciwko pasażerom wtoczono osobny proces, w którym uczestniczą w charakterze oskarżonych - dodaje.
Martwa dziewczyna leżała w rowie
Ciało 18-latki znaleziono 28 marca w godzinach porannych. Zwłoki leżały w przydrożnym rowie przy ul. Borki Chechelskie w miejscowości Ropczyce (woj. podkarpackie). Na pierwszy rzut oka wydawać się mogło, że nastolatka została potrącona przez samochód. Po dochodzeniu okazało się jednak, że razem z kolegami wracała samochodem z imprezy i prawdopodobnie wypadła przez okno, gdy samochód dachował.
Po wypadku jeszcze żyła
Według ostatecznych ustaleń prokuratury w chwili upadku do rowu Magda jeszcze żyła.
- W jej dłoni znaleziono zaciśnięty telefon komórkowy, biegli nie wykazali zwiotczenia mięśni - wyjaśnia Dariusz Brzykowski. - Uczestnicy zdarzenia wykazali skrajną obojętność, ponieważ z samochodu wyszli o własnych siłach. Około godziny ósmej, gdy znaleziono ciało Magdaleny G., wszyscy trzej spali w swoich domach - dodaje.
Do tragedii doszło w Ropczycach:
Autor: KMK / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków