37-latka, która została zatrzymana po tym, jak w lasku Proszowickim odnaleziono zwłoki policjanta, została zwolniona z aresztu. Jak informuje małopolska prokuratura, stan zdrowia kobiety nie pozwala na jej przesłuchanie. Również wstępne wyniki sekcji zwłok nie pozwalają na postawienie kobiecie zarzutów.
Kobieta została zwolniona z aresztu w poniedziałek po południu. - Z uwagi na jej stan zdrowia nie można wykonać z nią żadnych czynności procesowych i nie można również określić, kiedy taka czynność zostać może wykonana – informuje Bogusława Marcinkowska z prokuratury okręgowej w Krakowie.
Jak dodaje rzeczniczka, wstępne wyniki sekcji zwłok mężczyzny na razie nie pozwalają na postawienie kobiecie zarzutów.
"Żadna z wersji nie jest wykluczona"
Prokuratura zapowiada, że wersja zdarzeń, którą przedstawiła w rozmowie z policjantami 37-latka zostanie dokładnie sprawdzona. – Planujemy uzyskanie różnych opinii, które nam w tym pomogą – tłumaczy Marcinkowska. Rzeczniczka podkreśla, że "żadna z wersji śledztwa nie jest wykluczona".
Zwłoki 42-latka znaleziono w sobotę rano w Proszowicach (woj. małopolskie). Na jego ciele widoczne były ślady kłute. Mężczyzna był funkcjonariuszem policji z 19-letnim stażem. Tuż po zdarzeniu zatrzymano 37-latkę, jednak ze względu na to, że była w szoku, nie można było jej przesłuchać. Kobieta jedynie w nieoficjalnej rozmowie z policjantami przyznała, że widziała się z lesie 42-latkiem, a wtedy doszło do szarpaniny.
Autor: mmw, wini/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Stefania Kulik