Pani Katarzyna z Krakowa zobaczyła przez okno swojego domu, że kilku mężczyzn ścina jedno z drzew na osiedlu. Kiedy podeszła by zapytać, czy wycinka jest legalna, robotnicy mieli ją zaatakować. – Jeden z nich dusił mnie moim szalikiem, następnie uderzył mnie w twarz – relacjonuje kobieta.
Mężczyźni wycinający drzewo mieli zareagować w tak agresywny sposób na fakt, że pani Katarzyna robiła im zdjęcia podczas pracy. – Robiłam zdjęcia samego zdarzenia, a nie ludzi – tłumaczy w rozmowie z portalem tvn24.pl kobieta.
To jednak nie przekonało robotników. – Strasznie ich denerwowało to, że patrzę. Jeden z nich powiedział, że nie mam prawa robić zdjęć. Potem ruszył w moją stronę, złapał mnie za szalik i zaczął dusić. Cudem się wyrwałam, uderzyłam go w twarz – mówi kobieta.
To jednak nie koniec. Według relacji krakowianki pozostali mężczyźni próbowali unieruchomić jej ręce za plecami, podczas gdy napastnik uderzył ja pięścią w twarz.
- Zaczęłam wołać o pomoc. Przybiegli sąsiedzi i mój syn, powalił tego, który mnie uderzył. Wtedy tamten wziął łopatę i próbował uderzyć mojego syna. Krzyczał "ja cię zabiję" – relacjonuje pani Katarzyna.
Kobieta przyznaje, że całe zdarzenie było dla niej szokujące: – To na pewno wynika z tego, że jestem kobietą. Podejrzewam, że gdybym była facetem, to by mnie nie ruszył.
Policja czeka na zgłoszenie
Na miejsce przyjechała wezwana przez świadków policja. Według relacji pani Katarzyny funkcjonariusze poinstruowali robotników, że, jeśli ci uważają, że kobieta naruszyła ich dobra, mogą złożyć stosowne zawiadomienie
- Mi nic takiego nie powiedzieli, ale ja złożę takie zawiadomienie. Chce to jednak najpierw skonsultować z prawnikiem – zapowiada krakowianka.
Policja potwierdza, że taka interwencja faktycznie miała miejsce. - Tam była grupa pięciu osób, które zajmowały się wyrębem drzew i pani, która zainteresowała się wcześniej tą wycinką, zadawała pytania na temat legalności wyrębu, robiła zdjęcia osobom, które tam pracowały. Nie spotykało się to z akceptacją, zaczęła się rozmowa, później doszło do rękoczynów, przepychanek – relacjonuje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej komendy policji.
Jak jednak same "przepychanki" wyglądały, nie wie. - Policjanci, którzy podejmowali tę interwencję, dzisiaj mieli służbę nocną, nie miałem możliwości porozmawiać z nimi, by uzyskać dokładną relację – przyznaje rzecznik. Dodaje, że funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, nie musieli uspokajać uczestników zdarzenia. Sama wycinka była natomiast legalna.
- Sprawa ma charakter prywatnoskargowy, jest to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego. Chodzi o naruszenie nietykalności cielesnej. Na razie takie zgłoszenie nie wpłynęło, więc nie prowadzimy w tej sprawie czynności – informuje Gleń.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: | Katarzyna