Turyści przez całą majówkę mogli oglądać pod Wawelem "nowy" znak drogowy. Zakazywał on "kupczenia wiarą i akwizycji przekazu partii". Teraz autora napisu szuka policja. Grozi mu mandat lub grzywna, a nawet areszt.
Policjanci wszczęli postępowanie na podstawie doniesień medialnych o podmienionym znaku. – Dziennikarze pytali nas, co w tej sprawie robimy. Teraz sprawa jest na wstępnym etapie, trwa ustalenie sprawcy – wyjaśnia Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej komendy policji.
"Akwizycja usług" czy "akwizycja przekazu partii"?
Kto jest autorem "nowego" znaku? Tego właśnie stara się dowiedzieć policja. Jedno jest pewne – dyrekcja Zamku Królewskiego nie była naklejką zachwycona. Szczególnie, że wisiała ona przez całą majówkę.
- To żart. Problem został zlikwidowany zaraz po tym, jak został zauważony. Nie mam nic więcej do powiedzenia – komentuje Jerzy T. Petrus, zastępca dyrektora muzeum.
Grzywna, mandat, a nawet areszt
Co grozi żartownisiowi? – Jeśli sprawa trafi do sądu, może on ukarać sprawcę grzywną, nawet do pięciu tysięcy złotych. Oprócz tego policja może nałożyć mandat w wysokości do 500 złotych. Możliwy jest też areszt, ale to wydaje się mało prawdopodobne – wylicza Sebastian Gleń.
Sprawa jest kwalifikowana jako wykroczenie, a dokładniej "umieszczanie napisów w miejscach do tego nieprzeznaczonym". – Tak samo jest, kiedy ktoś umieści na przykład ogłoszenie na jakimś słupie. Jeśli takie zdarzenie zostanie do nas zgłoszone, zajmujemy się tą sprawą – wyjaśnia rzecznik policji.
Co miesiąc na Wawel przyjeżdża Jarosław Kaczyński. Składa kwiaty i modli się przy grobie Lecha i Marii Kaczyńskich w krypcie Katedry na Wawelu. Od jakiegoś czasu wizycie prezesa towarzyszą demonstracje "przeciw upartyjnieniu Wawelu".
Autor: wini/gp/jb / Źródło: TVN24 Kraków