Najpierw była przepychanka na ulicy, później pobity Damian Sz. wrócił i zabił przypadkowego przechodnia. Śledczym powiedział, że wcale nie chciał zamordować studenta. Mężczyzna najprawdopodobniej myślał, że atakuje jedną z osób, które napadły go wcześniej. Odpowie za zabójstwo, prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia.
Jak podawała policja, Damian Sz. trzeciego stycznia uczestniczył w awanturze ulicznej na krakowskim Kazimierzu. Został pobity. Potem wziął nóż z lokalu, w którym pracował i wrócił na miejsce zdarzenia. Tam zaatakował 21-letniego mieszkańca Krakowa, sądząc, że był on uczestnikiem poprzedniej awantury.
Według mediów zaatakowany 21-latek, który stał się przypadkową ofiarą, pochodził z Krakowa, ale studiował za granicą. Do miasta przyjechał na pogrzeb dziadka.
Zabił i ukrył się w restauracji
Prokuratura oskarżyła 39-letniego Damiana S. o to, że działając w zamiarze zabójstwa zadał z dużą siłą cios nożem swojej ofierze w plecy, powodując ranę przecinającą serce i lewe płuco i skutkującą krwotokiem wewnętrznym i zgonem.
Ponadto w akcie oskarżenia zawarto zarzuty utrudniania postępowania karnego i zacierania śladów wobec Krzysztofa F. Marii N. i Agnieszki N.
Jak ustaliła prokuratura, Damian S., pracownik jednej z restauracji, uczestniczył w awanturze z przechodzącymi mężczyznami ul. Miodową. Następnie wbiegł do restauracji, w której był zatrudniony, i mówiąc, że został napadnięty i pobity przez "jakichś gówniarzy", zabrał nóż i wyszedł.
Na ulicy podszedł do stojącego tyłem młodego mężczyzny, chwycił go za kurtkę i przyciągnął do siebie, a następnie zadał mu cios w plecy. Po tym wrócił do restauracji, a pracownicy zamknęli drzwi lokalu i nie otworzyli ich policji oraz włożyli do zmywarki zakrwawiony nóż, który sprawca wrzucił do zlewu. Jedna z oskarżonych o zacieranie śladów osób podawała potem policji, że w kuchni był obcy mężczyzna, który następnie uciekł.
Damian Sz. został zatrzymany w mieszkaniu. Podczas przesłuchania przyznał się do zadania ciosu nożem, natomiast nie przyznał się, by miał zamiar dokonać zabójstwa. Grozi mu kara od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, kara 25 lat lub dożywocie.
Pozostali podejrzani przyznali się do zarzutów. Grozi im kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Napastnicy pod dozorem
Trzy miesiące po zdarzeniu policja zatrzymała trzech mężczyzn, podejrzanych o pobicie Damiana S. - Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego zatrzymanym przedstawiono zarzut pobicia, do którego wszyscy przyznali się i złożyli obszerne wyjaśnienia. Prokurator zastosował wobec podejrzanych dozory policyjne - informował na początku kwietnia rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń. Jak podał, sprawcy przewrócili Damiana S. na ziemię, a następnie kopali i bili po całym ciele, wskutek czego doznał on złamania żeber i obrażeń głowy. Po pobiciu oddalili się.
Autor: wini/gp/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków