Mruczące, futrzaste i gotowe do adopcji – takie są koty mieszkające w pierwszej kociej kawiarni w Polsce. Będzie można napić się tam kawy, zjeść ciastko, poczytać książkę – to wszystko z kotem na kolanach. "Kociarnia", bo tak nazywa się to wyjątkowe miejsce, wielkie otwarcie zapowiada na piątek.
Ewa Jemioło, właścicielka kawiarni, wśród znajomych jest znana jako miłośniczka kotów.
– Koty towarzyszą mi zawsze, przy pracy i nie tylko. Niektórzy znajomi mówili, że zazdroszczą mi stałego kontaktu z kotami, ktoś powiedział, że na świecie istnieją kocie kawiarnie, i tak to się zaczęło – wspomina początek prac nad utworzeniem Kociarni pani Ewa. - Przez kilka lat, mieszkając w Warszawie, nie mogłam mieć w domu zwierzęcia. Bardzo cierpiałam z tego powodu - dodaje.
Fundusze na utworzenie kociej kawiarni pani Ewa zbierała przez portal crowdfoundingowy Polak Potrafi, który umożliwia finansowanie projektów przez wszystkie osoby, które są nim zainteresowane. Ofiarodawcy wpłacali zarówno znaczne sumy, jak i po kilka złotych.
- Około 1400 osób wpłaciło w sumie blisko 58 tys. zł – pani Ewa nie kryje dumy z zaangażowania swoich fanów. Podkreśla, że jej kampania jest drugą w Polsce pod względem liczby osób, które ją wsparły.
Wszyscy pracownicy lubią koty
Oprócz właścicielki w lokalu przebywają pracownicy i wolontariusze. Ci pierwsi będą zajmowali się obsługą klientów i parzeniem kawy, ci drudzy mają opiekować się czworonogami.
Ochotnicy będą pilnowali, czy kotkom nie dzieje się krzywda (na przykład czy żaden z gości nie podnosi ich wbrew ich woli albo nie karmi czymś szkodliwym), a także udzielać informacji o usposobieniu konkretnych kotów. To w przypadku, gdyby któryś z gości chciał futrzaka adoptować.
- Jestem kocią fanatyczką – oświadcza Ewelina, jedna z wolontariuszek. Dziewczyna przyznaje, że gdyby mogła, chętnie rzuciłaby studia, by móc częściej przebywać z kotami w kawiarni. Pozostali pracownicy też chętnie dzielą się swoimi „kocimi historiami”. Okazuje się, że sympatia do mruczków jest jednym z obowiązkowych elementów pracy.
Tutaj rządzą koty
Jak podkreśla właścicielka, w lokalu będą obowiązywały konkretne zasady. Wszystko dla bezpieczeństwa i komfortu czworonogów. Regulamin jeszcze powstaje, ale podstawowe hasło brzmi: koty są tu najważniejsze.
- Dogadzamy im, to one tu rządzą – żartuje pani Ewa. Rzeczywiście, w lokalu królują kocie zabawki, domki i drabinki. Jedno z pomieszczeń jest przeznaczone wyłącznie dla kotów – na wypadek, gdyby któryś z czworonogów nie miał ochoty na kontakt z ludźmi.
Kropek, Przecinek i reszta ferajny
Na razie mieszka tam siedem kotów z fundacji Kocia Akademia: Cooper, Kropek, Przecinek, Taunus, Szczęściara, Kleks i Gucio. Przed przyjazdem do lokalu zwierzaki przechodzą kwarantannę – żeby opiekunowie upewnili się, że koty na nic nie chorują i żeby mogły oswoić się ze sobą nawzajem.
- Wybieramy głownie dorosłe koty, takie, którym ciężko znaleźć dom ze względu na wiek – tłumaczy właścicielka lokalu. Jak dodaje też, ważne jest, by koty lubiły towarzystwo – swoje i ludzi.
Docelowo w kociarni ma się znaleźć około 14 kotów, z czego 6 zostanie tam na stałe. Będą pomagały między innymi w planowanych zajęciach z felinoterapii. Pozostałe czworonogi będzie można adoptować.
Przedpremierowo Kociarnię odwiedzili reporterzy Faktów TVN.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Wojciech Florek