Pani Zuzanna zostawiła rower na noc na jednej z ulic na krakowskim Kazimierzu. Zniknął. Wystarczyła jednak doba, by jednoślad się odnalazł. Pomogli okoliczni mieszkańcy oraz internauci.
A było tak: pani Zuzanna rower zostawiła na ul. Estery na krakowskim Kazimierzu. W rozmowie z portalem tvn24.pl przyznaje: "nie przypięłam go, po prostu zapomniałam". Kiedy dzień później chciała nim odjechać, już nie było.
"Wypił piwo i odjechał"
Rozpoczęła poszukiwania. – Znajomi, właściciele znajdującej się w pobliżu knajpki załatwili monitoring od administracji budynku. Obejrzałam go. Widać na nim było mężczyznę w blezerku w paski. Była 7 rano, a ten pił piwo. Chyba był po imprezie. Chwilę później odjechał na moim rowerze – relacjonuje pani Zuzanna.
Przyznaje, że na nagraniu nie widać twarzy osoby, która odjeżdża na jednośladzie. Widać jednak, że ma na sobie ubranie, jak na ujęciu wcześniej mężczyzna pijący piwo.
Pani Zuzanna całą sprawę zgłosiła na policję, postanowiła też rozpocząć poszukiwania "amatora rowerów" na własną rękę. – Zrobiłam to, co zrobiłby każdy użytkownik social mediów– wrzuciłam zdjęcie z nagrania na portal społecznościowy – mówi. (Monitoring zabezpieczyła policja - red.).
Znajomi udostępniali zdjęcie. W końcu o zaginionym rowerze pani Zuzanny wiedzieli nie tylko jej przyjaciele, ale także inni użytkownicy portalu.
Na odzew nie musiała długo czekać, już po kilkudziesięciu godzinach koleżanka dała jej znać, że rower się znalazł.
Amator rowerów i fotografii
Okazało się, że jedna z osób, która zobaczyła wiadomość pani Zuzanny, wcześniej spotkała mężczyznę z nagrania na wernisażu Miesiąca Fotografii. – Wtedy ten pan nie wiedział jeszcze, że to sprawca kradzieży. Mężczyzna wydał mu się interesujący i ze zwykłej "ciekawości świata" zaczął z nim rozmawiać. Dopiero, kiedy wrócił do domu i zobaczył w sieci zdjęcia z monitoringu, zorientował się, że to ta sama osoba, której poszukuję – relacjonuje pani Zuzanna.
Jakby zbiegów okoliczności było mało, panowie znowu wpadli na siebie następnego dnia. – Wtedy ten pan, wiedząc już o moich poszukiwaniach, podszedł do mężczyzny i powiedział, że wie, że tamten zabrał rower. Tamten zaczął się wykręcać, przyznał że pije od 4 dni, ale, że jakiś rower kojarzy. W końcu zaprowadził go w wąską uliczkę na Kazimierzu, a po chwili przyprowadził mój rower – opowiada pani Zuzanna. Swój jednoślad odzyskała dzień później.
To już plaga?
Pani Zuzanna nie jest jedyną osoba, która zaginionego roweru szukała za pomocą tzw. mediów społecznościowych. Internauci założyli nawet fanpage "Ukradli mi rower w Krakowie", gdzie zgłaszają zaginięcia jednośladów i apelują do innych użytkowników o pomoc w poszukiwaniach. - Walczymy z plagą złodziei rowerów w Krakowie – piszą administratorzy strony.
Jednak, czy w Krakowie rzeczywiście można mówić o pladze kradzieży rowerów? – Sytuacja nie różni się od tej w innych miastach. W Krakowie od początku roku skradziono 200 jednośladów – mówi Mariusz Ciarka rzecznik małopolskiej policji. Przyznaje jednak, że wykrywalność takich kradzieży jest bardzo niska. – Od 15 do 30 procent. Rowery często są rozbierane na części, co znacznie utrudnia poszukiwania – tłumaczy rzecznik.
Dziennikarze zastawili zasadzkę, złodziej rowerów wpadł
Zobacz, jak wpadł złodziej rowerów.
Co stało się później?ZOBACZ NA STRONIE "UWAGI!" TVN
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: monitoring