Około 280 hektarów w Trzebini objęto zakazem wstępu. Złamanie zakazu grozi karą i wypadkiem. Miasto zapada się pod ziemię. - Czujemy się pozostawieni sami sobie. Nikt nie ma żadnego pomysłu, co dalej z Trzebinią robić. Nie możemy sprzedać mieszkań, ceny nieruchomości spadły. Z psem do lasu nie można wyjść. Cmentarz otwarty tylko na czas pogrzebu. Ogródki działkowe najlepiej zaorać - skarżyli się mieszkańcy Donaldowi Tuskowi, który odwiedził ich we wtorek. Lider PO stwierdził, że w mieście jest stan klęski żywiołowej. Do spotkania odniósł się wojewoda małopolski.
Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się we wtorek rano z mieszkańcami Trzebini, którzy żyją na zapadającej się ziemi. Zjawisko nasiliło się w 2021 roku, a zrobiło się o nim głośno we wrześniu 2022 roku, kiedy ziemia wchłonęła groby na cmentarzu.
- Nawet to miejsce, w którym stoimy, jest niebezpieczne, bo tu jest pustka. Jest pustka pod garażami, jest pustka koło bloku - mówili mieszkańcy dwóch najbardziej zagrożonych osiedli, podkreślając, że nie wiedzą, co jest pod ich domami.
Zaprowadzili Tuska w sąsiedztwo dwóch silosów, które specjalną mieszaniną miały wypełniać podziemne nisze. Jeden silos też się zapadł - kilkanaście kroków od bloku mieszkalnego.
Nie mogą sprzedać mieszkań, nie mogą remontować, wejść na cmentarz, wyjść do lasu
- Czujemy się jak mieszkańcy pozostawieni sami sobie. Nikt nie ma żadnego pomysłu, co dalej z Trzebinią zrobić - mówiła jedna z mieszkanek. Od władz samorządowych słyszą, że to pierwsza taka sytuacja w Polsce, dlatego nie wiadomo, co robić. Chodzą na spotkania z włodarzami, "ale bez rezultatu". Piszą petycje do premiera, do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. - Zostajemy bez odpowiedzi na te pisma. Prosimy o jakąkolwiek pomoc - mówili Tuskowi.
Skarżyli się liderowi PO, że nie mogą sprzedać mieszkań, bo ceny nieruchomości w ich mieście spadły. Jak mówili, nie wiedzą, czy mogą je remontować, na przykład wymieniać piece. Cmentarz został zamknięty, można wejść tylko na czas pogrzebu. Nie można wyjść do lasu na spacer z psem. A "ogródki działkowe najlepiej zaorać". - Wiadomo, że na pierwszym miejscu są domy prywatne i bloki, ale ogródki działkowe też są ważne. Moja mama ma 80 lat. Ogródek ma 45 lat. Od początku tam inwestowała. Ja mam ją zamknąć w 32 metrach mieszkania? - pytała inna mieszkanka.
W mieście pojawiły się taśmy odgradzające i żółte kartki z zakazem wstępu pod groźbą kary pieniężnej. Wyłączyły już z użytkowania około 280 hektarów. - Spółka wyeksmituje samochody z garażu - mężczyzna wskazywał na absurdalne zarządzenie. I dodawał: - A sto metrów od tych garaży są bloki, w których ludzie mieszkają. My jesteśmy bezpieczni, a garaże nie są bezpieczne.
- Rozumiemy zagrożenie, ale nie rozumiemy, dlaczego mamy żyć w takich warunkach - mówili. - Jeśli jedzie syrena, my się obawiamy bezpośrednio o swoje życie, że znowu coś się dzieje. Człowiek żyje w nieustającym stresie - podkreślali podczas spotkania z politykiem PO.
Czytaj też: Mieszkańcy Trzebini dostaną mieszkania zastępcze. Wielu nie chce już mieszkać w tej miejscowości
Tusk: tu de facto jest stan klęski żywiołowej
- Nie jestem geologiem i nie będę udawać, że ja bym wiedział, co zrobić z zapadliskami - powiedział na początku Donald Tusk. - Z całą pewnością dzisiaj musimy tutaj bardzo głośno krzyknąć - ja to mogę zrobić w waszym imieniu - żeby władze nie ograniczały się do nakazów i zakazów, bo i tak już macie kupę nieszczęścia z tego powodu, ze względu na te zapadliska - mówił lider PO. I podkreślał: - Władza musi się starać pomóc, a nie jeszcze bardziej życie wam utrudniać.
Wskazywał, że są wypracowane metody, by pomagać właścicielom nieruchomości w podobnych sytuacjach. Przypomniał sprawę osuwiska w Lanckoronie.
Tusk obiecał, że nie zostawi mieszkańców samych, że postara się zorientować, jakie przepisy można zastosować w Trzebini i w ciągu kilkudziesięciu godzin przygotuje plan pomocowy.
- Mam nadzieję, że media przypomną dzisiaj o tym, że tu de facto jest stan klęski żywiołowej. Trzeba środków nadzwyczajnych, i natychmiastowych. Tu nie ma co badać, to znaczy – badajcie, ile chcecie, ale trzeba prócz badań i programów na odległą przyszłość natychmiast pomóc ludziom, dać im gwarancję bezpieczeństwa i także alternatywy. Jeśli się tutaj w niektórych miejscach nie da mieszkać, trzeba dać wam nowe mieszkania, jeden do jednego. Postarać się ratować tę ziemię, ale jak się nie da, żebyście nie pozostali na lodzie - mówił.
Wojewoda małopolski odpowiada: mieszkańcy Trzebini i Śląska pamiętają
Na spotkaniu z Donaldem Tuskiem mieszkańcy wspomnieli o wojewodzie małopolskim Łukaszu Kmicie, że "powinien tu być".
Biuro prasowe wojewody zareagowało zaraz po spotkaniu, przysyłając mediom komunikat, w którym czytamy, że "mieszkańcy Trzebini mogą liczyć na wsparcie państwa, a Spółka Restrukturyzacji Kopalń wraz z ekspertami przygotowuje specjalny program dotyczący uzdatniania terenów pokopalnianych, tak aby mieszkańcy mogli znów czuć się bezpieczni".
- Problemy Trzebini wynikają z "rabunkowego" sposobu likwidacji kopalni Siersza, który był realizowany przez ludzi ówczesnej władzy. Na miejscu Donalda Tuska i polityków Platformy zapadłbym się ze wstydu pod ziemię, a nie próbował zbijać kapitał polityczny na ludzkich emocjach i strachu. Mieszkańcy Trzebini, ale i Śląska pamiętają, kto stoi za zamykaniem kopalń i niszczeniem polskiego górnictwa. Dziś najlepsi w Polsce eksperci - profesorowie z różnych uczelni Małopolski i Śląska - robią wszystko, aby wykonać specjalistyczne badania, jakich dotąd na taką skalę nigdy nie robiono - mówi w komunikacie Łukasz Kmita.
Biuro przypomina, że Spółka Restrukturyzacji Kopalń planuje w drugiej połowie przyszłego tygodnia uruchomienie specjalnych pomp, których celem będzie ustabilizowanie poziomu wód podziemnych. Pompy będą miały wydajność pięciu metrów sześciennych na minutę. Jednocześnie mają pracować dwa urządzenia. Wypompowana woda będzie trafiać do rzeki Kozi Bród.
"Od dziś także - na zlecenie SRK - prowadzane są prace przy ul. Grunwaldzkiej 97 (obok garaży). Powstają otwory o głębokości 20-25 metrów, którymi zatłaczana będzie specjalna mieszanina wypełniająca pustki. Główny Instytut Górnictwa przeprowadza także badania mikrograwimetryczne przy ul. Młyńskiej i Grunwaldzkiej. Ich celem jest wykrycie ewentualnych pustek lub miejsc rozluźnionego gruntu" - czytamy w komunikacie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24