- W pewnym momencie myśleliśmy, że się utopimy – mówi mieszkanka Trzcinicy (Podkarpacie). W kilka chwil pobliski strumyk, na co dzień mający niecały metr szerokości, rozrósł się do kilkudziesięciu metrów. Zalane zostały wszystkie domy, prawdopodobnie wiele z nich nie będzie się nadawało do zamieszkania.
W sobotę po południu nad Jasłem (Podkarpacie) przeszły potężne ulewy. Podtopione są budynki i drogi. Najtrudniejsza sytuacja jest w miejscowościach Skołyszyn, Trzcinica i Kołaczyce.
W Trzcinicy, jak relacjonują mieszkańcy, strumyk, który zazwyczaj ma kilkadziesiąt centymetrów szerokości, w kilka chwil wezbrał do niewyobrażalnych rozmiarów. Miał kilkadziesiąt metrów szerokości i kilka metrów głębokości. Wszystkie domy w miejscowości zostały zalane, prawdopodobnie wiele z nich nie będzie nadawało się do zamieszkania.
Jak powiedział dowódca akcji usuwania skutków nawałnic, prezes OSP Pagorzyna Krzysztof Kozioł, zniszczenia po nawałnicach są bardzo duże. - Według mnie, a jestem budowlańcem, niektóre domy mogą być nawet do rozbiórki. Mury budynków są nasiąknięte wodą ponad okna – ocenił.
Dodał, że do Trzcinicy próbował dostać się w sobotę wieczorem, ale "nie było szans dotarcia do miejscowości". - W nocy otrzymałem informację, że pogotowie zabrało jednego poszkodowanego do szpitala w Gorlicach – powiedział. Dodał, że mężczyzna został ranny podczas ratowania jednego z członków rodziny, któremu woda odcięła drogę ucieczki.
- Rozegrała się tutaj ludzka tragedia. Tragedia, która powtarza się tutaj po raz kolejny – powiedział Kozioł. Ranna w rękę została również mieszkanka Trzcinicy.
Na miejscu jest straż pożarna, na pomoc mieszkańcom jedzie też wojsko. Służby pomogą między innymi w usuwaniu szlamu i mułu naniesionego przez wodę.
- Znaczne ilości wody opadowej spowodowały, że na stanowisko kierowania komendanta powiatowego państwowej straży pożarnej płynęło mnóstwo zgłoszeń o zalanych piwnicach o domach. Zostały zerwane także dachy na budynkach – informuje Wacław Pasterczyk ze straży pożarnej w Jaśle. Zalana też jest obwodnica Jasła, czyli droga krajowa nr 28.
"Łazienka była zalana po sufit"
- Kuchni nie było w ogóle, łazienka była zalana po sufit – relacjonuje jedna z mieszkanek Trzcinicy. Rodzina całą noc spędziła na strychu, zeszła dopiero rano.
Kobieta tłumaczy, że podczas ewakuacji byli zdani na siebie. – Na 112 nie można się było dodzwonić, bo nie ma zasięgu tutaj. W pewnym momencie myśleliśmy, że się utopimy – tłumaczy rozmówczyni TVN24.
Kolejna wspomina, że najpierw spadł grad, później zerwała się wichura. - Wszystko znalazło się pod wodą, nie mamy do czego wracać. Nie wiemy, co robić, nie ma żadnej osoby kompetentnej, która by powiedziała, czy mamy się brać za sprzątanie – rozkłada ręce kobieta.
Według relacji mieszkańców grad był naprawdę duży. - To były kosteczki lodu, które można było zebrać i utrzymać w ręce - opisuje jedna z osób.
"Ani pieniędzy, ani towaru"
Woda zalała nie tylko domy mieszkalne. – Nie ma nic: ani kasy, ani pieniędzy, ani towaru, ani dokumentów, wszystko jest zalane - opisuje właścicielka sklepu w Trzcinicy, która całą powódź spędziła w swoim sklepie. Kobieta mówi, że trzymała się wiatraka, który teraz jest całkowicie połamany.
Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24