40 minut i 245 zdjęć. W obiektywie rozgwieżdżone niebo w Tatrach, ośnieżony szczyt Świnicy i jego samotny zdobywca. Tak powstało nietypowe górskie selfie.
Zostawił aparat na wysokości 2128 metrów n.p.m. i poszedł zdobywać Świnicę.
- Byłem na Kasprowym Wierchu oglądać zachód słońca, a potem postanowiłem wejść na Świnicę. Moje górskie selfie powstało z ponad dwustu zdjęć, każde z nich naświetlane było przez około sześć sekund - mówi Łukasz Malinowski, autor filmu.
Około 40-minutowe wejście na szczyt zostało zarejestrowane techniką timelapse.
"Aparatu pilnowały kozice"
- Aparat przez ten czas stał na statywie na Pośredniej Turni. Trochę bałem się go tam zostawić. W górach było wtedy niewiele osób, więc nie chodziło o to, że ktoś go ukradnie. Obawiałem się za to, że przewróci go wiatr. Gdy wróciłem ze szczytu, odetchnąłem z ulgą, że tak się nie stało - mówi Łukasz.
I dodaje: - A gdy internauci pytają, kto pilnował aparatu, żartuję, że to kozice.
Łukasz od kilku lat chodzi po górach i z powodzeniem łączy dwie pasje: taternictwo i fotografię. Nagranie ze Świnicy powstało pod koniec lutego tego roku.
Autor: kk/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Szczytografia | Łukasz Malinowski