28 stycznia 2003 roku lawina, która zeszła ze zbocza Rysów w Tatrach, porwała grupę licealistów z Tychów. Przysypanych zostało dziewięciu uczestników wyprawy. Zginęło siedmiu uczniów i jeden opiekun. Tylko jedna z przysypanych masą śniegu osób przeżyła.
Lawina, która zeszła 20 lat temu to najtragiczniejsze zdarzenie w historii tatrzańskiej turystyki. Zwały śniegu porwały pod Rysami wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion", działającego przy I Liceum Ogólnokształcącym w Tychach. 13 osób, w tym dwoje dorosłych opiekunów - mimo obowiązującego wówczas drugiego stopnia zagrożenia lawinowego - podjęło ryzyko wejścia na największy w Polsce szczyt - Rysy. Po tragedii ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ocenili, że lawina została najprawdopodobniej wyzwolona przez samych turystów pod wierzchołkiem Rysów. Zwały śniegu porwały dziewięciu uczestników wyprawy. Masy spadającego śniegu były tak ogromne, że czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar.
Ciała sześciu osób znaleźli dopiero kilka miesięcy później. W wodach Czarnego Stawu
W dniu tragedii ratownicy TOPR zdołali odkopać spod lawiny zaledwie troje turystów: martwego 21-latka oraz dwoje rannych licealistów - dziewczynę i chłopaka, który nie odzyskawszy przytomności, zmarł w szpitalu. Nie udało się wówczas odnaleźć sześciu pozostałych pod śniegiem osób: 37-letniego opiekuna grupy oraz pięciorga licealistów w wieku 17-18 lat.
- Kolejne dni poszukiwań, rodzice przyjeżdżali, obserwowali efekty naszej pracy, licząc na to, że może tego dnia uda się odnaleźć zwłoki jakiegoś dziecka. Patrzeć na ten ból, na tragedie rodziców, to naprawdę nie jest łatwe - wspominał w 2017 roku w materiale Darii Górki w "Czarno na Białym" Adam Marasek, ratownik TOPR, który brał udział w akcji ratunkowej.
Dopiero 13 maja 2003 roku, kiedy odtajały wody Czarnego Stawu, odnaleziono tam zwłoki 17-latka, a 5 czerwca z wody wyłowiono ciało następnego licealisty. 7 czerwca płetwonurkowie odnaleźli w stawie ciała dziewczyny i chłopaka. Dzień później wyłowiono z wody zwłoki opiekuna grupy. Ostatnią z ofiar lawiny odnaleziono 17 czerwca.
Sąd skazał opiekuna wycieczki
Sprawa trafiła do sądu. - Usłyszeliśmy wielki trzask, taki huk. Było wrażenie, że góry się ruszają i zeszła lawina. Byłam pewna, że już na pewno tego nie przeżyję - opisywała tragiczne wydarzenia uczennica, która jako jedyna z porwanych przez lawinę przeżyła.
Czytaj też: Przyszła nagle, rzucała o drzewa, odzierała z ubrań. "Krzyczałem, ale nikogo już nie było"
W kwietniu 2006 roku Sąd Okręgowy w Katowicach skazał drugiego opiekuna wycieczki tyskich licealistów, nauczyciela geografii na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Podczas procesu mężczyzna przyznał się do popełnienia błędów podczas organizacji wyprawy, których konsekwencją była śmierć ośmiorga jej uczestników. W uzasadnieniu wyroku skład sędziowski podkreślił, że oskarżony jako kierownik wycieczki dopuścił się wielu zaniedbań i w ten sposób nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo zagrożenia zdrowia i życia jej uczestników. W 2010 roku powstał film "Cisza" w reżyserii Sławomira Pstronga opowiadający o tragedii tyskich licealistów.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24/ Fakty TVN