Zarzut dla 38-latka po pożarze na klatce schodowej bloku w Tarnowie (Małopolska). Jak przekazuje prokuratura, przyjęta kwalifikacja czynu jest "niekoniecznie finalna". Mężczyzna wstępnie przyznał się do winy, ale twierdził, że nie spodziewał się takich skutków swojego działania. Z nieoficjalnych informacji wynika, że 38-latek spowodował pożar, bo miał pretensje do swojej byłej dziewczyny. Do szpitala trafiło 12 osób.
- Sprawcy przedstawiono zarzut, że w nocy z 31 maja na 1 czerwca w Tarnowie poprzez podpalenie przedmiotu przechowywanego na klatce schodowej sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru bloku mieszkalnego. W wyniku tego spowodował u dwóch osób ciężki uszczerbek na zdrowiu - w rozumieniu choroby realnie zagrażającej życiu, w postaci ostrego zatrucia dymem i tlenkiem węgla, co skutkowało utratą przytomności - powiedział PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki. Zarzut jest postawiony z artkułów 163 i 156 Kodeksu karnego. Jak wyjaśnił Sienicki, pożar i umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu są kwalifikowane jako zbrodnia - za to grozi kara pozbawienia wolności na co najmniej trzy lata. Mężczyzna działał w warunkach recydywy, więc kara może być wyższa. - Ta kwalifikacja czynu jest niekoniecznie finalna. Będziemy badali kwestię zamiaru, możliwe, że konieczne będzie skierowanie na badania psychiatryczne - dodał rzecznik prokuratury.
Stwierdził, że nie spodziewał się skutków swojego działania
W piątek wieczorem mężczyzna był wciąż przesłuchiwany. - Domniemywać należy, że zostanie skierowany wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie, ponieważ mamy do czynienia ze sprawcą niebezpiecznym - powiedział Sienicki w piątek. 38-latek wstępnie przyznał się do winy, ale twierdził, że nie spodziewał się takich skutków swojego działania. Według nieoficjalnego źródła PAP, mężczyzna podpalił blok, ponieważ miał pretensje do swojej byłej dziewczyny, jednej z mieszkanek budynku - za to, że ta, kiedy zabrał jej telefon, zgłosiła to na policję.
Pożar w bloku w Tarnowie. 12 osób trafiło do szpitala
38-letni jest mieszkańcem Tarnowa, ale obecnie nie ma stałego miejsca zamieszkania. - Mężczyzna jest znany tarnowskim policjantom, to multirecydywista, odpowiadający wcześniej za przestępstwa przeciwko życiu i mieniu, takie jak rozboje, kradzieże i włamania - mówił w czwartek po zatrzymaniu podejrzanego oficer prasowy tarnowskiej policji Paweł Klimek. Dodał, że podejrzewany nie odpowiadał wcześniej za podpalenie, ale śledczy nie wykluczają jego udziału w pożarach, do jakich dochodziło wcześniej w okolicy. Pożar wybuchł w środę ok. godz. 23 w bloku mieszkalnym przy ul. Przemysłowej. Ewakuowano 36 mieszkańców, 12 z nich miało różne stopnie objawów podtrucia się tlenkiem węgla. Ogień był przede wszystkim na klatce schodowej, do mieszkań wdarł się dym. Według informacji strażaków, zarzewie ognia znajdowało się w wózkowni na parterze. Jak poinformował Urząd Miasta Tarnowa, wszystkim poszkodowanym udzielono pomocy na miejscu, a następnie przetransportowano do szpitali w Tarnowie, Brzesku i Dąbrowie Tarnowskiej. Na miejscu pożaru obecny był prezydent Tarnowa Roman Ciepiela. Miasto podstawiło autobus, aby ewakuowani mieszkańcy mogli się ogrzać, dostarczono koce, ciepłą odzież i gorące napoje. Wszystkie ewakuowane osoby, które nie udały się do swoich rodzin lub znajomych, otrzymały możliwość czasowego skorzystania ze schronienia się w Ośrodku Interwencji Kryzysowej i obiekcie byłej bursy szkolnej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24