Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary szukają mężczyzny, który miał z nim kontakt latem 1992 r. - poinformowała w piątek Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.
- Nie znamy ani tożsamości, ani narodowości mężczyzny, nie wiemy, czy żyje i czy przebywa w Polsce - powiedział rzecznik tej prokuratury, prok. Piotr Kosmaty. Prokuratura ze względu na dobro śledztwa nie podaje, w jakim celu mężczyzna kontaktował się z Ziętarą.
Na stronie internetowej krakowskiej prokuratury zamieszczony został portret pamięciowy mężczyzny.
- Zwracamy się, by osoba ta zgłosiła się do prokuratury. Apelujemy, by skontaktowały się z nami osoby, które rozpoznają mężczyznę i mają informację na jego temat – dodał Kosmaty.
Zaginął w drodze do pracy
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej", a wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej". Pisał o aferach gospodarczych. Przed 20 laty zaginął w drodze do pracy. Śledztwo w sprawie jego zabójstwa prowadzi obecnie krakowska prokuratura apelacyjna.
W 1998 r. poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała.
W kwietniu 2011 r. redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwa w tej sprawie. Wcześniej apelowali o to członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej.
Śledztwo przekazano do Krakowa
W połowie czerwca 2011 r. śledztwo zostało podjęte na nowo w poznańskiej prokuraturze i przedłużone; decyzją prokuratora generalnego przekazano je do Krakowa.
W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Przemawiały za tym - zdaniem prokuratury - analiza materiału dowodowego, przyjęte na tej podstawie wersje śledcze oraz fakt, że nie ustalono miejsca pobytu zaginionego.
W śledztwie prokuratura przesłuchała m.in. członków rodziny oraz członków Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary", którzy prowadzili dziennikarskie śledztwo w sprawie zaginięcia kolegi. Zbadała odciski palców, które zostały zabezpieczone we wrześniu 1992 roku w mieszkaniu Ziętary, ale dotąd nie były badane; zainicjowała badania biologiczne śladów zabezpieczonych w toku śledztwa metodami, które nie były znane w 1992 r. Poddała także analizie obszerną dokumentację osób, które występują w aktach śledztwa - pod kątem ewentualnego udziału tych osób w zaginięciu dziennikarza.
W maju ub.r. weryfikowała uzyskane w toku śledztwa informacje o ukryciu zwłok Ziętary pod Poznaniem. Ciała nie odnaleziono.
UOP chciał zatrudnić Ziętarę?
W październiku 2011 r. krakowska prokuratura otrzymała dokumenty z Agencji Wywiadu, z których wynika, że ówczesny UOP chciał zatrudnić dziennikarza. Były to nowe dowody w sprawie, ponieważ w toku poprzedniego śledztwa w 1994 r. MSW informowało, że "Jarosław Ziętara nie pozostawał w zainteresowaniu UOP i nie figuruje w ewidencji, jak i materiałach archiwalnych UOP".
Dwie wersje
Na początku września ub.r. prokuratura opublikowała wizerunek Ziętary z uwzględnieniem progresji wiekowej, czyli upływu czasu. Jak podkreślała, wiodącą wersją śledztwa jest ta, która zakłada, że 1 września 1992 roku Ziętarę uprowadzono, a następnie zamordowano. Jednak dopóki prokuratura nie ustali faktów, zakłada również inne wersje, w tym taką, że Ziętara żyje.
Śledczy zbierali także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 na terenie województw: wielkopolskiego, warszawskiego, łódzkiego, zachodniopomorskiego, lubuskiego i gdańskiego. Sprawdzono ok. 20 przypadków; w jednym przeprowadzono badania DNA, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.
Autor: jś/mz / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Prokuratura Apelacyjna w Krakowie