Z miesiąca na miesiąc do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zgłasza się coraz więcej ludzi proszących o jedzenie dla psa czy kota. - Gdyby te osoby nie dostały tej karmy od nas, to ich zwierzęta nie miałyby co jeść – mówi Joanna Retel z KTOZ.
Jako pierwszy o problemie poinformował Dziennik Polski. W rozmowie z portalem tvn24.pl Joanna Retel z KTOZ potwierdza, że faktycznie pracownicy placówki zauważają, iż ludzi zgłaszających się po karmę dla swoich podopiecznych jest coraz więcej. Retel mówi jednak, że ciężko jest powiedzieć dokładnie jakie to są liczby.
- My taką karmę dla zwierząt wydajemy od wielu lat, ale widzimy, że od kilku miesięcy przychodzi po nią coraz więcej osób średnio ok. 200-300 w miesiącu– opowiada Retel. – Mówią, że mają ciężką sytuację, że stracili pracę i brakuje im pieniędzy na nakarmienie psa lub kota - dodaje.
Jak mówi, do KTOZ zgłaszają się ludzie będący w tak kiepskiej sytuacji finansowej, że gdyby nie pomoc placówki, to ich zwierzęta by głodowały. – Lepiej żebyśmy wydali im pokarm, niż żeby taki pies trafił do schroniska – tłumaczy Retel.
Coraz więcej proszących
Towarzystwo pomaga zarówno właścicielom zwierząt, jak i osobom, które opiekują się kotami wolno żyjącymi. – Karmę kocią wydajemy raz w miesiącu, psią codziennie – mówi Retel.
Pracownicy KTOZ w miarę możliwości sprawdzają, czy zgłaszające się po nią osoby mówią prawdę i czy w danym miejscu faktycznie znajdują się koty. Właściciele zwierząt muszą natomiast przedstawić dokumentację potwierdzającą trudną sytuację materialną.
Brakuje pieniędzy
Sytuacja w KTOZ zaczyna się robić coraz cięższa, bo brakuje środków na udzielenie pomocy wszystkim zgłaszającym się do placówki. – Potrzeby są dużo większe niż to, co mamy – zaznacza Retel. – Organizujemy zbiórki, ale w zimie jest o wiele ciężej niż w lecie, gdy możemy to robić na wolnym powietrzu – dodaje.
Autor: jś//ec / Źródło: Dziennikski, TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | jenknox