18-lat więzienia grozi 31-latkowi, który w piątek postawił na nogi małopolską policję. Złodzieja, który sterroryzował dwójkę dzieci i ukradł dwa samochody, udało się złapać dopiero po całonocnym pościgu. W akcji brały udział psy tropiące i policyjny śmigłowiec.
Pierwszy samochód mężczyzna ukradł w piątek wieczorem na parkingu w Nowym Sączu. Wykorzystał to, że właściciel zostawił kluczyki w stacyjce. W aucie na rodziców czekała dwójka dzieci, jedno miało 15-lat, drugie ledwie 2 miesiące. Złodziej wyrzucił je z auta i odjechał.
Ukrył się w lesie
W miejscowości Gródek 31-latek spowodował kolizję, uszkadzając dwa samochody i skradzionego forda. Pojazd porzucił w Stróżach, gdzie ukradł kolejny samochód. Kiedy policjanci połączyli ze sobą te dwie sprawy, rozpoczął się pościg.
Uciekając przed policją, mężczyzna nie zważał na bezpieczeństwo innych osób. Po porzuceniu opla ukrył się przed funkcjonariuszami w lesie. Do akcji poszukiwawczej zaangażowano śmigłowiec policyjny i psy tropiące. Policjanci zatrzymali uciekiniera dopiero, gdy ustalili jego dane i namierzyli go w Krakowie.
Rozbój, kradzież, uszkodzenie mienia
W poniedziałek mężczyzna usłyszał zarzuty. Będzie odpowiadał za rozbój, którego dopuścił się, grożąc nieletnim i kradnąc samochód. Grozi mu od 2 do 12 lat więzienia. - Ale 31-latek to recydywista. Już wcześniej odbywał karę za kradzieże i rozboje. W ciągu pięciu lat dopuścił się podobnego przestępstwa, w związku z czym jego kara może być wydłużona o połowę, czyli do 18 lat więzienia - mówi Iwona Grzebyk-Dulak z sądeckiej policji.
31-latek usłyszał też zarzuty kradzieży, posługiwania się fałszywymi dokumentami oraz uszkodzenia mienia. Sąd podjął decyzję o zastosowaniu wobec niego środka zapobiegawczego w postaci aresztu.
Autor: mmw/kv / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KWP Kraków