Podczas przelotów szkoleniowych nad gminą Skawina piloci śmigłowca z Jednostki Wojskowej 4328 w Balicach poinformowali swoich przełożonych o kilkukrotnym kierowaniu w stronę maszyny zielonej wiązki lasera. Z relacji pilotów wynikało, że za każdym razem działo się to w jednym rejonie - na osiedlu domów jednorodzinnych.
Do zdarzeń doszło w dniach 6,18 i 19 listopada ubiegłego roku, około godziny 17. Piloci, by uniknąć kontaktu oczu z laserem, zmuszeni byli odwracać wzrok, a nawet zmieniać kierunek lotu śmigłowca.
Sprawą zajęli się śledczy z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie. Szczegółowa analiza przebiegu tych zdarzeń przeprowadzona zarówno przez jednostkę wojskową, jak i śledczych w ramach prowadzonego dochodzenia doprowadziła do wytypowania konkretnego rejonu i adresów, z których laser mógł zostać kierowany.
Laser zawinięty w bandaż
Kilka policyjnych załóg udało się tam na przeszukania. W jednym z wytypowanych adresów, u 38-latka, policjanci znaleźli zawinięty w bandaż ortopedyczny i schowany w szafce z ubrankami dla dzieci laser emitujący zielone światło. Mężczyzna początkowo nie przyznawał się do kierowania go w stronę śmigłowców.
Zasięg do 10 kilometrów
Śledczy zabezpieczyli i przekazali laser do badań w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Okazało się, że urządzenie to emituje na tyle niebezpieczne światło, że może spowodować trwałe uszkodzenie wzroku w przypadku trafienia nim w oko, a jego zasięg sięga nawet do 10 kilometrów.
Skompletowany materiał dowodowy upewnił śledczych, że przestępstw tych dopuścił się 38-latek. Policjanci przedstawili mu trzy zarzuty stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa śmigłowca wojskowego i zdrowia pilotów, do czego w rezultacie się przyznał. Skierowano już akt oskarżenia do sądu. 38-latkowi grozi wysoka kara grzywny albo pozbawienia wolności do roku.
Źródło: TVN24/Małopolska policja
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja