Mieszkanka Skarżyska-Kamiennej (Świętokrzyskie) podczas zakupów została zaalarmowana przez sąsiadkę, że do jej komórki w bloku ktoś się włamał. Okazało się, że 40-latek usiłował wynieść stacjonarny rower do ćwiczeń. 68-laka razem z wnuczką wepchnęły go jednak do pomieszczenia i wezwały policję.
Mieszkanka jednego ze skarżyskich osiedli w środę przed południem wyszła na zakupy. Zanim jednak wróciła do domu zadzwoniła do niej sąsiadka z niepokojącą informacją. - Powiadomiła ją, że ich sąsiad włamał się do jej komórki gospodarczej. Z dalszej relacji sąsiadki wynikało, że mężczyzna poprosił, aby przewiozła mu rower stacjonarny do lombardu, ponieważ on nie dysponuje autem, a chce sprzedać przyrząd do ćwiczeń – relacjonuje Jarosław Gwóźdź, oficer prasowy skarżyskiej policji.
"Odkręcił śruby, dostał się do komórki"
68-latka razem ze swoją wnuczką ruszyły z powrotem do domu, po drodze zawiadamiając policję. - W progu komórki kobiety zastały włamywacza, który wynosił łup. Wepchnęły mężczyznę do wnętrza pomieszczenia i zamknęły drzwi – mówi Gwóźdź.
Kiedy na miejsce przyjechali policjanci okazało się, że 40-letni mieszkaniec bloku ma ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. - Stróże prawa ustalili, że za pomocą śrubokręta sprawca odkręcił śruby mocujące skobel kłódki i dostał się do wnętrze komórki. Chciał ukraść stacjonarny rower warty 500 złotych – informuje rzecznik.
Jak zapowiada policja, 40-latek po wytrzeźwieniu usłyszy zarzut usiłowania kradzieży z włamaniem, za co grozi do 10 lat więzienia.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KPP Skarzysko-Kamienna