Sąd uchylił wyrok dla lekarzy ws. śmierci obywatela Rumunii. Zostali skazani na osiem lat więzienia za to, że nie ratowali mężczyzny w odpowiednim czasie i w ten sposób nieumyślnie doprowadzili do jego śmierci. Teraz sąd sprawę przekazał do prokuratury rejonowej w celu ponownego rozpoznania. Ponownie rozpatrywana będzie także sprawa uniewinnionej wcześniej kierowniczki więziennego ambulatorium.
Sąd drugiej instancji uchylił wyrok sądu, który w maju ubiegłego roku skazał na osiem lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata dyrektorkę więziennego szpitala Katarzynę L. oraz ordynatora oddziału wewnętrznego Piotra S. za to, że nie ratowali w odpowiednim czasie obywatela Rumunii i w ten sposób nieumyślnie doprowadzili do jego śmierci z głodu.
Od wyroków odwołali się obrońcy lekarzy i prokuratura. Teraz sprawa została przekazana do prokuratury rejonowej w celu ponownego rozpatrzenia.
Braki w dokumentacji
Uchylając wyrok, sąd stwierdził, że w dokumentacji brakuje informacji o konieczności leczenia mężczyzny. Biegli mają też wątpliwości, czy lekarze wiedzieli, że jego stan był krytyczny.
Prokuratura ponownie przyjrzy się też sprawie Krystyny M., kierowniczki więziennego ambulatorium, która w maju została uniewinniona. Kobieta składała zmienne zeznania. Raz twierdziła, że znała stan Rumuna, raz, że wręcz przeciwnie. Uniewinniając ją w maju, sąd nie znalazł jednoznacznych dowodów na to, że została poinformowana o stanie zdrowia osadzonego.
W maju sąd skazując Katarzynę L. i Piotra S., uważał, że 3 stycznia 2008 roku powinni oni podjąć decyzję o przymusowym dokarmianiu głodującego; podjęta przez nich 11 stycznia decyzja o dokarmianiu była już spóźniona.
Obrońcy, jak i oskarżeni, wnosili o uniewinnienie i wskazywali na konsekwentne stanowisko pacjenta, który odmawiał leczenia, i powoływali się na przepisy dotyczące więziennej służby zdrowia, wymagające m.in. zgody sądu na leczenie i konieczności oczekiwania na nią. W ostatnim słowie oskarżeni wyrażali ubolewanie, że doszło do śmierci pacjenta.
Zagłodził się na śmierć
Sprawa dotyczy 33-letniego obywatela Rumunii, który we wrześniu 2007 r. trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież dokumentów sędziemu i pieniędzy z bankomatu. W areszcie Crulic odmówił przyjmowania jedzenia. 18 stycznia 2008 r. zmarł w szpitalu na zapalenie płuc i mięśnia sercowego w wyniku wielonarządowej niewydolności organizmu spowodowanej długotrwałą głodówką.
W czerwcu 2009 r. krakowska prokuratura oskarżyła kierowniczkę ambulatorium Krystynę M. o to, że od 13 do 23 grudnia 2007 r. nie wystąpiła do sądu o wydanie zgody na przymusowe leczenie Crulica, czym naraziła go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Dyrektor szpitala Katarzyna L. i ordynator oddziału wewnętrznego Piotr S. zostali oskarżeni o to, że między 3 a 11 stycznia 2008 r. nieumyślnie doprowadzili do śmierci aresztanta, bo w porę nie podjęli decyzji o ratowaniu go w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia.
Nie mogli działać wbrew jego woli
Lekarze nie przyznali się do winy. Wyjaśniali, że pacjent odmawiał leczenia, więc nie mogli działać wbrew jego woli, a podczas pobytu aresztanta w szpitalu nie było bezpośredniego zagrożenia jego życia. Podkreślali, że 3 stycznia wystąpili do sądu o zgodę na przymusowe leczenie, ale nieprawomocną zgodę uzyskali dopiero 9 stycznia i chociaż mieli czekać tydzień na jej uprawomocnienie się, to 11 stycznia sami postanowili przystąpić do działania.
W tym dniu, po przypadkowym przebiciu opłucnej podczas zakładania sondy do sztucznego dokarmiania, aresztant z odmą opłucnową trafił na oddział chirurgiczny. Tam jego stan pogorszył się i podjęto decyzję o przekazaniu go do szpitala wolnościowego. Trafił tam 17 stycznia, dzień później zmarł. Prawomocna zgoda sądu na przymusowe leczenie dotarła do aresztu już po śmierci Crulica.
Winę lekarzy wskazywały dwie opinie biegłych. W pierwszej opinii biegli z Katowic stwierdzili, że stan bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta zaczął się 3 stycznia i już wtedy należało wszcząć procedurę przymusowego leczenia; według drugiego zespołu z Łodzi już 20 grudnia osadzony był w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i wtedy należało go ratować. Oba zespoły, złożone z kilkunastu profesorów, podkreślały, że obowiązkiem lekarza jest przede wszystkim ratowanie życia i należało to zrobić nawet wbrew woli pacjenta. Pomyślna dla oskarżonych była opinia z postępowania przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej.
W sprawie Crulica postępowanie prowadziły także rumuńskie organa ścigania. Ze stanowisk odwołani zostali m.in. konsul i ambasador Rumunii w Polsce. Miało to związek z ujawnionymi w toku śledztwa nieprawidłowościami, polegającymi na "braku pomocy konsularnej". W związku ze sprawą Crulica z urzędu zrezygnował też minister spraw zagranicznych Rumunii Adrian Cioroianu, krytykowany za niewłaściwe zajmowanie się sprawą obywatela Rumunii.
O losach Crulica powstał polsko-rumuński film "Crulic - droga na drugą stronę".
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24