Rowerzyści zjeżdżali wspólnie z Przehyby w Beskidzie Sądeckim. Na dole zorientowali się, że jeden z nich nie dotarł na umówione wcześniej miejsce. Nie odbierał też telefonu, dlatego mężczyźni obawiali się, że został ranny. Na pomoc poszkodowanemu ruszyli ratownicy z grupy krynickiej GOPR.
- W teren zostali zadysponowani ratownicy z Rejonowej Stacji Ratownictwa z Piwnicznej. Dyżurny zbierał dalsze informacje i próbował skontaktować się z zaginionym rowerzystą. Po kilku próbach udało się dodzwonić do poszkodowanego, który zgłosił, że uległ wypadkowi – relacjonuje dyżurny GOPR.
Użyli lin
Ratownikom udało się ustalić miejsce pobytu rowerzysty. - Informacja ta została przekazana do zespołu wyjazdowego, który po dotarciu na miejsce i zabezpieczeniu rannego z wielonarządowymi urazami, podjął decyzje o konieczności użycia lin do transportu z trudno dostępnego miejsca – podaje dalej dyżurny. Na miejsce został wysłany śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Kiedy jednak śmigłowiec dotarł na miejsce, pilot powiadomił ratowników, że nie da rady podebrać rannego metodą długiej liny, GOPR-owcy transportowali poszkodowanego aż do drogi sami, przy pomocy lin.
W końcu rowerzysta został przetransportowany na lądowisko na Przehybie, a stamtąd, śmigłowcem, przewieziono go do szpitala w Krakowie. Jako podaje GOPR, cała akcja trwała sześć godzin.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Grupa Krynicka GOPR