W Podstolicach (Małopolska) w weekend na stoku narciarskim było dużo ludzi, głównie rodzin z dziećmi. Turyści mogli przy wejściu kupić serek góralski. Jak podejrzewa policja, w ten sposób uiszczano opłatę za korzystanie z atrakcji. Właściciel zapewnia, że stok jest zamknięty.
W weekend na stoku w Podstolicach bawiły się przede wszystkim rodziny z dziećmi. Na miejscu była też policja, jednak funkcjonariusze jedynie przez megafon przypominali o obowiązku przestrzegania obostrzeń sanitarnych, to jest zachowania dystansu społecznego, zakrywania ust i nosa. Sprawdzali, czy nie dochodzi do grupowania się osób. Nikogo nie ukarano mandatem.
- Od właściciela tego miejsca poza kamerą usłyszałem, że w jego ocenie nie łamie żadnych obostrzeń. Wyciąg nie funkcjonuje, nie są pobierane żadne opłaty. Co prawda przy wejściu można kupić serek góralski, ale jest to dobrowolne – relacjonuje reporter TVN24 Mateusz Półchłopek.
Według policji natomiast opłata za "serek góralski" to prawdopodobnie w rzeczywistości opłata za korzystanie ze stoku.
- W stosunku do osób korzystających ze stoku nie interweniowano, natomiast razem z sanepidem dokonano kontroli tego obiektu i przeprowadzono stosowne ustalenia z właścicielem. Naszym zdaniem obiekt powinien być zamknięty, co zweryfikuje prowadzone postępowanie – wyjaśnił w poniedziałek rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń.
Rozporządzenie
W niedzielę na pobliskiej drodze dojazdowej do stoku w Podstolicach policjanci odnotowali około 100 przypadków nieprawidłowego parkowania. Funkcjonariusze wykonali zdjęcia tamujących ruch pojazdów. Samochody utrudniły dojazd karetki do dziecka, które miało wypadek na stoku. Ustaleni kierowcy otrzymają mandaty lub zostanie skierowany wobec nich wniosek o ukaranie do sądu.
Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24