Wydrukował podrobioną kartkę z numerem, stawił się na starcie półmaratonu i pobiegł, a na mecie odebrał medal. Jednego nie zrobił – nie zapłacił wpisowego. Organizatorzy 3. Półmaratonu Kieleckiego skonfrontowali się z mężczyzną. Ten stwierdził jednak, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo… "może biegać gdzie chce i nosić co chce". Szybko jednak zmienił zdanie.
Oszustwo wyszło na jaw przez przypadek. Mężczyzna wystartował w półmaratonie z numerem 944. Po imprezie do organizatorów zadzwonił biegacz, który miał ten sam numer – tyle, że on uzyskał plakietkę uczciwie, płacąc za swoje uczestnictwo.
"Otóż pan Paweł postanowił zeskanować od kogoś numer, zmienił jedną cyfrę, podmienił imię, wydrukował po czym przypiął sobie taki numer do koszulki i jak gdyby nigdy nic przebiegł półmaraton korzystając ze wszystkiego tego za co Wy musieliście (chcieliście) zapłacić odbierając dumnie na mecie medal" – czytamy na stronie organizującego półmaraton Świętokrzyskiego Stowarzyszenia biegaczy SieBIEGA (pisownia oryginalna).
"Mogę biegać gdzie chcę"
Organizatorzy przeprowadzili mini śledztwo. Przeszukali galerie zdjęć z innych biegów i w końcu znaleźli ten, na który "sprytny" maratończyk zapisał się w przeszłości. Tak uzyskali numer telefonu do mężczyzny z "podrobionym numerem".
Jeden z przedstawicieli stowarzyszenia zadzwonił do oszusta. Mężczyzna początkowo zaprzeczał, że uczestniczył w półmaratonie i odebrał medal. Kiedy jednak organizator biegu powiedział, że dysponuje zdjęciami, przedstawiającymi pana Pawła podczas półmaratonu, ten stwierdził, że "biegać to on sobie może gdzie chce i kiedy chce". Dodał również, że "ma prawo nosić na sobie co tylko chce".
- Totalne zero skruchy, nic – komentują przedstawiciele Stowarzyszenia SieBIEGA. Również internauci nie zostawili na oszuście suchej nitki. "Dla kilku dych robić z siebie buraka" – dziwi się w komentarzu jeden z internautów. "Panie Pawle za fantazje i sportowego ducha ma pan u mnie medal z kartofla" – deklaruje ktoś inny.
Obiecał zapłacić
W cenie "wpisowego" zapewniona była między innymi woda, pomoc medyczna i medal za uczestnictwo. Jak tłumaczy w rozmowie z portalem tvn24.pl Kinga Hans ze stowarzyszenia, udział w biegu kosztował od 40 do 150 zł – w zależności od tego, kiedy biegacz wpisał się na listę. Im później, tym drożej.
Tyle próbował oszczędzić biegacz. Próbował, bo krótko po opublikowaniu przez organizatorów biegu zdjęć, mężczyzna zdecydował się wyrazić skruchę.
- Zadzwonił, przeprosił, że tak zrobił. Umówiliśmy się, ze wpłaci 150 zł na konto fundacji Nasz Maraton, a wtedy my opublikujemy jego przeprosiny na Facebooku – informuje Kinga Hans.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: SieBIEGA