Poszukiwania granatów, które podczas akcji zgubili antyterroryści, okazały się owocne: znaleziono jeden. Lokalizacja drugiego wciąż jest nieznana, ale bardzo prawdopodobne, że jest w pobliżu miejsca odnalezienia pierwszego.
We wtorek 6 czerwca antyterroryści policyjni z komend wojewódzkich w Lublinie i Rzeszowie lecieli helikopterem na akcję do małopolskiej miejscowości Witów. Tam zlikwidowali dwie plantacje marihuany. Zatrzymali pięć osób i zabezpieczyli narkotyki wartości blisko 3 mln zł.
Wszystko wygląda bardzo imponująco, gdyby nie jedno potknięcie: podczas akcji policjantom wypadły dwa granaty. Mówiąc konkretniej, granaty hukowo-błyskowe opatrzone napisami Bang 1 i Bang 9.
Pierwszy sukces
Granaty wypięły się z kamizelki jednego z antyterrorystów, gdy opuszczał się na linie z helikoptera.
Ewelina Wrona z zespołu prasowego podkarpackiej policji podkreślała, że "policjanci zaraz po tym zdarzeniu sprawdzali miejsce, gdzie mogły upaść granaty". Mimo że okolica lądowania śmigłowców została sprawdzona wykrywaczem metalu, zguby nie znaleziono, a poszukiwania przeciągnęły się do kolejnego tygodnia.
Pierwszy sukces odnotowano w niedzielę. Udało się znaleźć jeden granat.
- Mogę potwierdzić, że policja, organizując poszukiwania w miejscowości Maruszyna, odnalazła jeden z zagubionych granatów. Działania są kontynuowane – mówi w rozmowie z TVN24 Krzysztof Bryniarski, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu.
Jest śledztwo
Równolegle z poszukiwaniami prowadzone jest śledztwo. Jak mówi Bryniarski, śledczy chcą ustalić, czy odpowiedzialność za zgubienie granatów ponosi konkretna osoba.
Tymczasem policjanci zaznaczają, że granat w niepowołanych rękach może być bardzo niebezpieczny i apelują, by w przypadku jego odnalezienia pod żadnym pozorem go nie dotykać.
Jak relacjonowała Wrona, wtorkowa akcja była bardzo dynamiczna. Kilkudziesięciu policjantów - wspieranych przez antyterrorystów, z użyciem śmigłowca - weszło do budynków, w których znajdowały się plantacje marihuany. Akcje przeprowadzono jednocześnie w Witowie w województwie małopolskim oraz w miejscowości Topórek w województwie mazowieckim. Łącznie znajdowały się tam ponad 2 tysiące krzaków konopi indyjskich oraz przeszło 42 kilogramy suszu narkotykowego. Wartość roślin i marihuany oszacowana została na blisko trzy miliony złotych. Plantacje były profesjonalnie urządzone. Znajdowały się tam instalacje do naświetlania, nawadniania, nawożenia i wentylowania roślin. Wartość tych urządzeń policja wyceniła na 100 tysięcy złotych. Na jednej z plantacji zabezpieczony został pistolet z amunicją.
Policjanci zatrzymali pięć osób w wieku od 37 do 67 lat. Troje z nich, w tym jedna kobieta, to obywatele Wietnamu, dwaj pozostali to Polacy. Zatrzymani zajmowali się uprawą marihuany, jeden z Polaków był właścicielem nieruchomości. Zostały im postawione zarzuty związane z wytwarzaniem narkotyków. Grozi im do 15 lat więzienia. Poprzednią wspólną akcję, wymierzoną w plantacje marihuany, policjanci z Rzeszowa i Lublina przeprowadzili w kwietniu tego roku. Zabezpieczyli wtedy ponad 6 tys. roślin konopi indyjskich oraz blisko 215 kg marihuany o wartości ponad 10 mln zł.
Autor: mmw/gp/jb / Źródło: TVN24 Kraków /
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków