Para turystów odpaliła świecę dymną nad Morskim Okiem w Tatrach. Nie zostali ukarani, bo w pobliżu nie było żadnego patrolu straży parku. Upomnieli ich tylko wolontariusze Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Informację o zdarzeniu i zdjęcia zamieściła na portalu społecznościowym wolontariuszka Tatrzańskiego Parku Narodowego. Kobieta wskazała na absurdalne zachowanie turystów, którzy weszli w słynące z pięknych widoków Tatry, na następnie odpalili świecę dymną i zaczęli robić sobie zdjęcia… bez widoku gór.
- Iść taki kawał drogi, żeby zrobić z siebie błazna, to trzeba być zawziętym – zauważył jeden z komentujących.
"Zostali tylko pouczeni"
Zdarzenie potwierdza Paulina Kołodziejska z Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Taki incydent faktycznie miał miejsce, natomiast informacja w mediach były przekłamana, bo tam na miejscu interweniowali tylko wolontariusze. Ponieważ nasze służby były w terenie, zajęte czymś innym, to nikt się nie pojawił – mówi Kołodziejska. Przedmiot, który widać na zdjęciach to świeca dymna, a nie raca. Z punktu widzenia parku to istotna różnica – raca dodatkowo generowałaby hałas płoszący zwierzęta.
Ponieważ straż parku była zbyt daleko od Morskiego Oka, parze turystów się upiekło. Gdyby przyłapali ich strażnicy, to mandat mógłby wynieść nawet kilkaset złotych. Wolontariusze nie mają jednak uprawnień, by nierozważnych turystów karać. – Zostali tylko pouczeni– informuje przedstawicielka TPN. Jak dodaje, turyści byli najprawdopodobniej obywatelami Ukrainy, jednak to nie usprawiedliwia ich nieznajomości przepisów. Przy każdym wejściu do parku znajdują się tablice z napisami po polsku i po angielsku.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Agnieszka Przybylska