Kielecka prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi D., który ze szczególnym okrucieństwem miał zabić psa swojej matki. Jak ustalili śledczy, po kłótni z kobietą 41-latek miał strzelić do zwierzęcia z broni palnej, a następnie dobić je siekierą. Mężczyzna nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów.
Prokuratura Rejonowa Kielce Wschód skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi D. Mężczyzna jest oskarżony o zabicie ze szczególnym okrucieństwem psa swojej matki, a także o posiadanie broni palnej bez zezwolenia i o grożenie przy jej użyciu siostrze.
Czytaj też: Na spacerze znalazł zakopany worek, a w nim osiem martwych węży. Policja: zostały uduszone
Prokuratura: strzelił z broni, uderzał siekierą
Do zdarzenia doszło 5 czerwca ubiegłego roku w gminie Masłów pod Kielcami (woj. świętokrzyskie). Jak informowała wówczas policja, jedna z mieszkanek gminy powiadomiła służby, że jej - będący pod wpływem alkoholu - syn zabił psa. Jak tłumaczyła funkcjonariuszom, wcześniej między nią a 41-latkiem doszło do kłótni.
Po sprzeczce mężczyzna miał wrócić do siebie, a później znów do domu matki, uzbrojony w broń palną. - Wtedy strzelił z niej do psa rasy mieszanej, a następnie zadał kilka uderzeń siekierą. Potem ciągnął truchło zwierzęcia na łańcuchu po ziemi i ukrył je. Dotąd nie zostało ono znalezione - przekazała w rozmowie z tvn24.pl szefowa Prokuratury Rejonowej Kielce Wschód Beata Zielińska-Janaszek.
Zielińska-Janaszek podkreśliła, że Łukasz D. nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów, jednak prokuratura "dysponuje nagraniem, które zarejestrował jeden z członków rodziny mężczyzny, a także opiniami biegłych, które potwierdziły stan faktyczny". Zabezpieczono między innymi ślady należącej do zwierzęcia krwi.
- Oskarżony początkowo potwierdzał, że brał udział w sprzeczce z matką. Podczas jednego z kolejnych przesłuchań przyznał się do zabicia psa, jednak ostatecznie nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Wielokrotnie zmieniał swoje wyjaśnienia - powiedziała Zielińska-Janaszek.
Sąd nie orzekł ani aresztu, ani dozoru policji. Mężczyzna był wcześniej karany
W czerwcu kielecka prokuratura wnioskowała o tymczasowe aresztowanie 41-latka. Wówczas sąd nie przychylił się do wniosku, nie orzekł również żadnych innych wolnościowych środków zapobiegawczych, takich jak dozór policji. Mimo że prokuratura odwoływała się od tej decyzji, sąd okręgowy podtrzymał decyzję niższej instancji.
Prokuratura poinformowała, że 41-latek był już w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, a także - wielokrotnie - za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. W przeszłości usłyszał między innymi wyrok czterech miesięcy pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock