Według ubiegającego się o reelekcję Jacka Majchrowskiego wstępne wyniki wyborów są niemiarodajne. Obecny prezydent twierdzi, że według jego szacunków więcej krakowian oddało na niego swój głos. Walcząc o głosy w drugiej turze, chce mówić o tym, co "w Krakowie zrobić można".
- Pomożecie? - pytał swój sztab wyborczy Jacek Majchrowski, gdy dowiedział się, że konieczna będzie druga tura wyborów. - Pomożemy! - odkrzykiwali zwolennicy prezydenta Krakowa.
Według wstępnych wyników Majchrowski pokonał kandydata z listy PiS, Marka Lasotę.
Prezydent jest wyraźnie zaskoczony słabym wynikiem. - W październiku przeprowadzałem własny sondaż, z którego wychodziło mi poparcie na poziomie 42 proc. - tłumaczył i podkreślał, że ma nadzieję, iż ostateczne wyniki będą lepsze. - Cztery lata temu te wyniki sondażowe były w Krakowie zupełnie do niczego - dodał Majchrowski.
"To nie gra o swoje ziemie"
Druga tura wyborów w Krakowie to w opinii Jacka Majchrowskiego dowód na to, że "wybory mają charakter polityczny i partyjny".
- To nie jest gra o miasta, gra o swoje ziemie, małe ojczyzny, ale rozstrzyganie wyłącznie w kategoriach politycznych - uważa były prezydent Krakowa.
Jak podkreśla, w odróżnieniu od innych kandydatów jego kampania nie polegała i nie będzie polegać na krytykowaniu tego, co zostało w Krakowie zrobione.
- Zawsze miałem taktykę pokazywania tego, co jest i co można zrobić - podsumowuje Majchrowski.
Druga tura
Jacek Majchrowski zwyciężył w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Krakowie, ale o przedłużenie kadencji powalczy w "dogrywce". Zmierzy się z popieranym przez PiS Markiem Lasotą. Według sondażu IPSOS dla TVN24 Jacek Majchrowski zdobył 34 proc. głosów, a Marek Lasota 28,6 proc.
Autor: KMK / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków