Przystanek na prywatnej działce. Nie wiedzą, kto i kiedy zawarł ustną umowę

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
"To jest jej. Trzeba walczyć o swoje"
Źródło: TVN24
To jeden z najsłynniejszych przystanków autobusowych w Polsce. Wszystko za sprawą konfliktu między obecną właścicielką posesji, na której został wybudowany, a urzędnikami. Pani Agnieszka domagała się od miasta Limanowa dziewięciu milionów złotych za używanie jej ziemi. Gdy ich nie uzyskała, postanowiła dobitnie dać znać korzystającym z przystanku pasażerom, że są na terenie prywatnym. W ruch poszły nie tylko tabliczki z ostrzegawczymi napisami, ale również gałęzie, gruz i ... obornik.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Limanowscy urzędnicy twierdzą, że z poprzednią właścicielką działki, panią Anną, zawarto umowę ustną i na jej podstawie przeprowadzono prace. Nie znają jednak jej treści. Nie wiedzą, kto i kiedy ją zawarł.
  • Pani Agnieszka zgłosiła samowolę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Sprawa jest teraz w sądzie administracyjnym.
  • Urzędnicy znaleźli rozwiązanie problemu. Postawili obok drugą wiatę, w zatoczce autobusowej. Pojazdy zatrzymują się na jezdni, tarasując ruch.
  • Przekonują, że zrobili wszystko, by z panią Agnieszką dojść do porozumienia. Ta z kolei twierdzi, że "urzędnicy nie zrobili nic, by dojść z nią do porozumienia". 

"Samowola", "Nie dam się okradać", "Gdy bezprawie staje się prawem, protest staje się obowiązkiem" – takie hasła można przeczytać na tablicach zamontowanych dookoła przystanku Tarnowska I w Limanowej. Umieściła je tam właścicielka przylegającej do drogi posesji.

Kobieta opiekowała się poprzednią właścicielką działki, na której znajduje się przystanek, a po jej śmierci odziedziczyła teren. Jak mówi, prace budowlane zaczęły się jesienią 2014 roku, kiedy sprawy spadkowe były w toku.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

- Przyjechali w biały dzień, zaczęli wycinać drzewa na granicy działki i drogi wojewódzkiej. Podeszłam do nich i zapytałam, o co chodzi. Zadzwoniłam do zarządu dróg, powiedziano mi, że te drzewa znajdują się w pasie drogowym - relacjonuje pani Agnieszka (imię zmienione) w rozmowie z tvn24.pl. I dodaje: - Potem zaczęli nasypywać i kłaść ten chodnik. Dalej nie wiedziałam, o co chodzi, udałam się do burmistrza. Powiedział, że wszystko to znajduje się w pasie drogowym.

Kobieta tłumaczy, że za radą adwokata czekała z załatwieniem sprawy na zakończenie postępowania spadkowego. W międzyczasie przy ulicy Tarnowskiej wyrósł przystanek. Pełnił swoją funkcję do 2025 roku.

Dowodów na umowę nie ma

Poprzedni burmistrz Limanowej Władysław Bieda twierdził, że budowa została uzgodniona z poprzednią właścicielką działki, panią Anną, w 2014 roku. Pani Agnieszka uzyskała prawa do tego terenu znacznie później.

- Było postępowanie sądowe związane z tym testamentem. To też się przedłużało bardzo. To pewnie było niespodzianką dla spadkobiercy, który ten teren otrzymał i nie wiedział, że były takie uzgodnienia – mówił w lutym 2024 Bieda, cytowany przez Radio Kraków.

Zaprzecza temu pani Agnieszka. - Nie było żadnej zgody. Opiekowałam się poprzednią właścicielką, która ciężko chorowała. Opiekowałam się nią długo przed jej śmiercią i wtajemniczała mnie we wszystkie sprawy, bo miałam zostać spadkobiercą – mówi.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

- Nie rozumiem, jak można postawić samowolę, która funkcjonuje od 10 lat. Jak można być tak podłym człowiekiem, kto o tym decyduje? – pyta.

Zapytaliśmy limanowski urząd miasta, kto, kiedy i na czyje polecenie rozmawiał z poprzednią właścicielką posesji. Okazuje się, że… nie sposób tego ustalić. W międzyczasie w Limanowej doszło do zmiany władzy i Władysław Bieda ustąpił miejsca Jolancie Juszkiewicz.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Urzędnicy w odpowiedzi przesłanej do naszej redakcji przywołują wypowiedź poprzedniego włodarza miasta, udzieloną w lutym 2024 roku Radiu Kraków o tym, że budowa przystanku została ustalona z poprzednim właścicielem działki w 2014 roku. To jedyny ślad, że rozmowy faktycznie mogły być prowadzone.

"W świetle przedstawionego wyjaśnienia nie możemy odpowiedzieć, jak brzmiała treść ustnego porozumienia, kto imiennie, w jakiej dacie i na czyje polecenie je zawarł. (…) UM Limanowa nie jest w posiadaniu żadnych dowodów, że do takiej umowy doszło" – przyznają urzędnicy.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Mecenas Mariusz Boruch, radca prawny specjalizujący się w prawie administracyjnym, potwierdza, że zawarcie umowy ustnej w takiej sprawie jest możliwe. - Należy jednak mieć na uwadze, że w przypadku kwestionowania prawidłowości posadowienia przystanku na nieruchomości prywatnej, urząd miasta zobowiązany jest do wykazania faktycznego zawarcia umowy uprawniającej do posadowienia przystanku, pomimo braku posiadania dowodu w postaci umowy – zastrzega prawnik. 

Dziewięć milionów

Limanowianka zażądała od miasta niebagatelnego odszkodowania za korzystanie ze swojej własności. Ostateczne przedsądowe wezwanie do zapłaty, które wpłynęło w listopadzie 2023 roku, opiewało na ponad dziewięć milionów złotych.

Pani Agnieszka przyznaje, że w rzeczywistości wcale nie liczyła na to, że miasto zapłaci jej taką kwotę. To była próba zwrócenia uwagi na problem. Wiedziałam, że jeśli dziennikarze zajmą się tą sprawą, to będzie się to dało szybko rozwiązać – tłumaczy.

Na pytanie o kwotę odszkodowania, jaką miasto jest gotowe zapłacić pani Agnieszce urzędnicy odpowiadają, że "na obecnym etapie postępowania UM Limanowa nie posiada dokumentu, który nakazywałby wypłatę odszkodowania za 'bezumowne korzystanie z gruntu'". I przypominają, że poprzedni burmistrz zaproponował właścicielce wykupienie części działki, chociaż proponowanej kwoty podać nie chcą.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Nasza rozmówczyni natomiast stanowczo odmawia częściowej sprzedaży. - Zajęte jest ponad 200 metrów kwadratowych mojej działki, to blokuje wjazd. No to co mi z takiej działki? Niech lepiej miasto ją w całości wykupi. Jestem w stanie ją sprzedać w całości, po cenie rynkowej – mówi.

Trzy umorzenia

Pani Agnieszka zgłosiła samowolę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Wojewódzki inspektorat w Krakowie potwierdza wpłynięcie takiego zgłoszenia. Jak informuje, postępowanie w tej sprawie było kilkukrotnie umarzane i wznawiane.

Po raz pierwszy postępowanie zostało umorzone 10 maja 2023 roku. Po zaskarżeniu decyzji przez panią Agnieszkę Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego we wrześniu 2023 uchylił decyzję i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Postępowanie administracyjne zostało ponownie umorzone w styczniu 2024, a w lutym GINB ponownie tę decyzję uchylił i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Po raz ostatni postępowanie zostało umorzone w czerwcu 2024 roku, tym razem GINB utrzymał to postanowienie w mocy. Jak podaje WINB, postępowanie było prowadzone "w sprawie budowy wiaty przystankowej oraz chodnika (…), zrealizowanych w ramach przyjętego bez sprzeciwu zgłoszenia inwestora - Miasta Limanowa do Wojewody Małopolskiego z dnia 27.09.2013r., dotyczącego zamiaru wykonania robót budowlanych: 'Przebudowa drogi wojewódzkiej nr 965 – ul. Tarnowska w Limanowej na odcinku 240 od km: 0+642,37 do km: 0+915,15 polegająca na wykonaniu pasa do lewoskrętu do wjazdu na stację paliw, budowie chodnika, dwóch zatok autobusowych, kanalizacji deszczowej oraz oświetlenia ulicznego".

Jedynie po zgłoszeniu, bez pozwolenia na budowę

Poprosiliśmy WINB o przesłania uzasadnienia tych decyzji. Wynika z niego, że początkowo inspektorzy stwierdzili nieprawidłowości w dokumentacji budowy przystanku. Działka pani Agnieszki nie została wymieniona w zgłoszeniu inwestora do wojewody małopolskiego.

"Po analizie udostępnionych akt zgłoszenia MWINB stwierdził, że wprawdzie sama wiata przystankowa nie została wrysowana na uzgodnionym przez zarządcę drogi projekcie budowlanym, jednak jest opisana w części opisowej do projektu" czytamy w dokumencie. Urzędnicy przypominają też, że w chwili składania przez inwestora zgłoszenia prawo budowlane pozwalało na stawianie wiat przystankowych jedynie po zgłoszeniu, bez pozwolenia na budowę. Po 2015 roku nawet zgłoszenie nie było konieczne.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: archiwum prywatne

Z przesłanego do naszej redakcji uzasadnienia decyzji o umorzeniu postępowania wynika, że nakaz rozbiórki lub wstrzymania prac może zostać wydany między innymi wtedy, gdy nie ma stosownego pozwolenia na budowę lub zgłoszenia, albo gdy wpłynął sprzeciw dla takiego zgłoszenia. Ponieważ żadna z tych okoliczności nie zaistniała, przystanek nie został uznany za samowolę budowlaną.

Nie zgodził się z tym Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego. "Dokonanie zgłoszenia i brak sprzeciwu właściwego organu w żadnym razie nie oznacza, że organ nadzoru budowlanego nie może podjąć postępowania w celu dokonania sprawdzenia, czy inwestycja została wykonana na podstawie zgłoszenia z naruszeniem prawa. (...) Wyjście przez inwestora poza teren inwestycji wskazany w zgłoszeniu i nieposiadanie przez inwestora prawa do dysponowania nieruchomością (…) na cele budowlane i wykonanie pomimo tego na tej działce spornych robót budowlanych, świadczyć może o wykonaniu przez inwestora robót budowlanych w sposób istotnie odbiegający od dokonanego zgłoszenia lub też nawet w części bez zgłoszenia" – stwierdził GINB.

Ponieważ jednak ostateczna przebudowa wiaty nastąpiła w 2021 roku (gdy budowa wiaty przystankowej, jak przypominają urzędnicy, nie wymagała pozwolenia ani zgłoszenia) WINB stwierdził, że "legalność tego obiektu nie podlega ocenie organu nadzoru budowlanego".

Pani Agnieszka odwołała się po raz kolejny, w związku z czym sprawę rozstrzygnie Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie. Decyzja ma zapaść 17 czerwca.

Wcześniej w sprawie przystanku zapadł wyrok przed Sądem Rejonowym w Limanowej. Stało się to we wrześniu zeszłego roku. Jak tłumaczy pani Agnieszka, miasto pozwało ją wówczas o ochronę posiadania działki. Na jednej rozprawie proces się zakończył – sąd zabronił właścicielce posesji naruszania praw miasta do działki. W pozostałym zakresie, jak czytamy w wyroku, pozew został wycofany.

"Zapachy przeróżne"

Zakaz "naruszania strony powodowej Miasta Limanowa w posiadaniu części działki (…) zajętej przez zatokę przystankową komunikacji zbiorowej, zlokalizowaną tam wiatę przystankową oraz chodnik" dotyczył przede wszystkim blokowania dostępu do przystanku. Pani Agnieszka sięgała bowiem również po mniej konwencjonalne metody walki. Chciała, by mieszkańcy korzystający z przystanku wiedzieli, że znajdują się na jej posesji i że nie są tu mile widziani. Otoczyła więc wiatę tabliczkami informującymi o tym, że jest to teren prywatny, oraz z wyrazami sprzeciwu dla zachowania urzędników.

Zdarzało się też, że przystanek był fizycznie zablokowany – na przykład przez ułożone tam gałęzie, gruz, a nawet przez wysypany obornik.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Nic dziwnego więc, że Tarnowska I znalazła się na ustach limanowian. - Widziałem, przez okno z pracy wszystko było widać. Zapachy też były przeróżne – potwierdza pan Michał, pracujący w pobliżu przystanku. - Na początku pani dość często to wszystko wysypywała na chodnik, żeby nie dało się przejść, żeby troszeczkę utrudnić, obrzydzić wszystkim ten przystanek. Ale ludzie normalnie przychodzili i stąd jeździli. Więc większego efektu to nie przyniosło, tyle że nie za ładnie to wyglądało – ocenia.

Mężczyzna jednak wierzy w prawo pani Agnieszki do takich działań. - Z tego, co słyszałem, to było wszystko powiedziane na słowo, żadnych zapisów nie było. Tak że jeśli obecna właścicielka nie wydała żadnej zgody to wydaje mi się, że ma o co walczyć. To jest jej, trzeba walczyć o swoje – mówi.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: archiwum prywatne

Przystanek na jezdni

Większy niesmak naszego rozmówcy budzi aktualne rozwiązanie problemu.

"Na chwilę obecną projekt został zatwierdzony przez Zarząd Dróg wojewódzkich. Zgodnie z nim - miejsce dla podróżnych oczekujących na autobus jest w miejscu obecnej zatoki, natomiast przystanek został usytuowany na drodze wojewódzkiej. Jest to tymczasowe rozwiązanie. Zdajemy sobie sprawę, że może to nieznacznie spowolnić ruch, czy spowodować zwiększenie się korków, ale Miasto Limanowa nie ma innego wyjścia i musieliśmy przystąpiliśmy do realizacji tego zadania w ten sposób, żeby ono było w pełni zgodne z prawem" - poinformowali limanowscy urzędnicy.

- To jest moim zdaniem poronionym pomysłem. Wszyscy wyjeżdżają spod jednego zakładu, spod drugiego, będą niesamowite korki – mówi mężczyzna, wyliczając firmy, które mają w pobliżu siedzibę.

Przenosiny nie podobają się też pani Agnieszce, chociaż z innego powodu. - Jak mogłabym być zadowolona (z przesunięcia przystanku), skoro o niczym nie wiedziałam, o tym że przystanek zostanie przesunięty dowiedziałam się z internetu – denerwuje się kobieta. Przesłała do naszej redakcji zdjęcia, na których widać dwie wiaty: jedną na działce i jedną w zatoczce przystankowej. - Chciałam usunięcia przystanku to w zamian mam dwa - ironizuje.

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: archiwum prywatne

Jak mówi, nikt nie uprzedził jej, że prowadzone będą prace. Nasza rozmówczyni uważa, że takie działanie jest bezprawne i miasto miało obowiązek uzgodnić z nią termin przeniesienia przystanku.

Zapytaliśmy o tę kwestię mecenasa Mariusza Borucha, radcę prawnego specjalizującego się w prawie administracyjnym. - Odnośnie obowiązku informacyjnego po stronie gminy co do prowadzenia robót związanych z budową przystanku autobusowego należy wskazać, że takowy nie zawsze istnieje. Należy mieć na uwadze fakt, że zgodnie z twierdzeniami urzędu miasta budowa przystanku została wykonana na podstawie umowy ustnej ze zmarłym właścicielem nieruchomości, a co za tym idzie obecna właścicielka mogła nie zostać dopuszczona do ewentualnego postępowania w sprawie budowy jako uczestnik – wyjaśnia prawnik z krakowskiej Kancelarii Radów Prawnych. 

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Pani Agnieszka martwi się też, że chodnik i przystanek zablokowały jej wjazd na posesję, czyniąc teren niemal bezwartościowym.

- Tamten przystanek został, cały chodnik został, moja działka została całkowicie zablokowana, nie mam żadnego dojazdu na swoją działkę. Nie wiem, dlaczego zatoczka nie została przesunięta w takie miejsce, by nie kolidowało to z ewentualnym wjazdem na działkę w przyszłości – mówi kobieta. Nie wierzy, że przystanku nie da się przenieść w inne miejsce.

Mecenas Boruch, pytany o zablokowanie wjazdu na posesję przypomina, że tę kwestię reguluje paragraf 140 Kodeksu cywilnego

Art. 140. Uprawnienia właściciela W granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego właściciel może, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą.
Kodeks cywilny

- W sytuacji, w której wiata przystankowa uniemożliwia wykonanie wjazdu na nieruchomość, doszło do naruszenia wyżej wymienionego przepisu, gdyż brak dostępu do nieruchomości uniemożliwia korzystanie z nieruchomości zgodnie z jej społeczno-gospodarczym przeznaczeniem. W konsekwencji, jeśli przystanek autobusowy blokuje jedyną drogę pozwalającą na wjazd na teren nieruchomości prywatnej to należy stwierdzić, iż nieruchomość ta została pozbawiona dostępu do drogi publicznej - ocenia radca. Zastrzega jednocześnie, że "sprawa jest bardzo wielowątkowa, a udzielenie wiążącej, jednoznacznej odpowiedzi wymaga dogłębnej analizy".

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: archiwum prywatne

Limanowscy urzędnicy przekonują, że zrobili wszystko, by z panią Agnieszką dojść do porozumienia. Mieli zaproponować jej między innymi pomoc w urządzenia zjazdu z DW 965 na działkę, pod warunkiem odsprzedania miastu części posesji. "Od tego czasu pani Agnieszka nie odniosła się do złożonej na majowym spotkaniu propozycji" – piszą.

Kobieta z kolei twierdzi, że "urzędnicy nie zrobili nic, by dojść z nią do porozumienia, nawet nie złożyli żadnej propozycji". 

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Przystanek Tarnowska I w Limanowej
Źródło: TVN24

Przed publikacją tekstu poprosiliśmy Urząd Miasta Limanowa o autoryzację przesłanych wcześniej wypowiedzi. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że "treści przesłane do autoryzacji zupełnie straciły na aktualności".

Poprosiliśmy o sprecyzowanie, co i w jaki sposób się zdezaktualizowało. W odpowiedzi na kilka godzin przed publikacją tekstu otrzymaliśmy z Urzędu Miasta Limanowa wiadomość o identycznej treści, jak poprzednio, i z tym samym zapewnieniem, że miasto chce zażegnać konflikt. 

"Pani Jolanta Juszkiewicz, obecna Burmistrz Miasta Limanowa od początku czyniła starania i szukała możliwości wypracowania jakiegoś rozwiązania. Jednak do porozumienia między właścicielką gruntu a miastem do dnia dzisiejszego nie doszło" - przekazała w obu mailach Justyna Tokarczyk, kierownik Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Miasta Limanowa.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: