Dwaj lekarze z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii, którzy po śmierci pacjentki zniknęli ze szpitala w Limanowej zostali zwolnieni z pracy, podaje "Gazeta Krakowska". Rodzina kobiety twierdzi, że dyżurowali pod wpływem alkoholu. Wstępne wyniki sekcji wykazały, że przyczyną śmierci 78-latki były powikłania po upadku ze schodów.
Wypowiedzenia z pracy dyrektor limanowskiego szpitala Marcin Radzięta miał wręczyć ordynatorowi i anestezjologowi w poniedziałek.
Także według "GK", starosta limanowski Jan Puchała, któremu podlega szpital, zażądał też od dyrektora raportu na temat tego, co stało się w placówce. Oczekuje go do 8 stycznia.
Portalowi tvn24.pl usiłował skontaktować się dziś z szefem placówki. - Pan dyrektor nie będzie wypowiadał się dla mediów - ucina sekretarka dyrektora Szpitala im. Miłosierdzia Bożego w Limanowej.
Tymczasem wstępne wyniki sekcji zwłok zmarłej 78-latki, wykazują, że przyczyną zgonu "były ciężkie urazy czaszkowo–mózgowe powstałe po upadku ze schodów", poinformował we wtorek szef limanowskiej prokuratury Mirosław Kazana.
Lekarze "ulotnili się" przed przyjazdem policji
78–letnia kobieta z urazem głowy trafiła do limanowskiego szpitala 22 grudnia. Lekarz, który udzielał rodzinie informacji na temat stanu jej zdrowia, miał się chwiać i bełkotał. Powiedział też, że kobieta jest w stanie krytycznym, a w rzeczywistości od dwóch godzin już nie żyła. Rodzina zawiadomiła policję.
Gdy funkcjonariusze pojawili się w szpitalu, lekarzy już nie było. Na komisariat zgłosili się ok. 30 godzin po zajściu, w wigilię. Pobrano im wówczas krew do badań na zawartość alkoholu, ale, jak podkreślali wówczas śledczy, taka analiza mogła nie mieć już sensu.
Lekarze zostali wówczas przesłuchani, ale treść ich zeznań jest niejawna. Według nieoficjalnych informacji, mężczyźni tłumaczyli się, że telefon jednego z nich zepsuł się, a komórka drugiego była rozładowana. Z tego powodu ordynator i jego zastępca mieli nie być świadomi faktu, że są poszukiwani. Mężczyźni mają na razie status świadków w postępowaniu.
Sprawę bada prokuratura
Limanowska prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem postępowania lekarzy dyżurujących na oddziale w czasie, gdy zmarła kobieta . Jak informował prokurator rejonowy w Limanowej Mirosław Kazana, śledczy sprawdzają, czy ich zachowanie "miało wpływ na losy pacjentki”. Jak informował dyrektor szpitala , w międzyczasie ordynator oddziału i jego zastępca zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.
Są wstępne wyniki autopsji
W poniedziałek śledczy przedstawili wstępne wyniki sekcji zwłok kobiety - zmarła ona w wyniku obrażeń, jakich doznała po upadku w domu. Szczegółowe i ostateczne wyniki sekcji znane będą w najbliższym czasie. Nie wiadomo, ile potrwają dodatkowe badania krwi lekarzy, które przeprowadzić ma Zakład Medycyny Sądowej.
Autor: KMK,ps / Źródło: TVN 24 Kraków/PAP