Robert Grausam-Onyszkiewicz z Krakowa w 2008 roku wziął kredyt we frankach na 150 tys. złotych. Teraz jego zadłużenie wynosi pół miliona. Jak sam mówi, kredyt zniszczył mu życie. - Straciłem dwie prace, podupadłem na zdrowiu. Niech mój przykład będzie przestrogą - mówi. Zdecydował się też pozwać bank, który udzielił mu kredytu.
Dramat pana Roberta zaczął się w 2008 roku. Wtedy bank zdecydował się udzielić mu 150 tys. zł kredytu.
- Gdyby sprawdził to analityk, to okazałoby się, że nie mam zdolności kredytowej. Tymczasem uzyskałem kredyt z kursem franka ustalonym na 1,86 zł - tłumaczy Grausam-Onyszkiewicz w rozmowie z portalem tvn24.pl.
Później kurs zaczął rosnąć, a wraz z nim problemy pana Roberta. - Spłacałem tyle, ile mogłem. Zaczął mnie nachodzić windykator - tłumaczy. - Nie tylko nachodził mnie w pracy, wystawał pod nią, ale też wydzwaniał za mną do kierowniczki na biurko i do koleżanek. Powiedzenie, że czułem się zaszczuty, to mało. Bałem się chodzić do pracy, współpracownicy patrzyli na mnie jak na przestępcę - opowiada pan Robert. Wtedy zdecydował się podpisać refinansowanie kredytu. - Nie miałem wyjścia. Chciałem tylko, żeby on przestał mnie prześladować - zaznacza.
Windykator i depresja
Jednak wcale nie pomogło mu to w poprawie sytuacji. - Kiedy znajomi przy problemach z frankami mieli wakacje na pół roku z pełnych rat, mnie bank zwolnił z jednej raty kapitałowej. Odsetkową musiałem płacić. Kiedy znów nie płaciłem pełnych rat, nachodził mnie windykator. - Przez głęboką depresję spowodowaną nękaniem i oszukaniem mnie przez bank porzuciłem nie tylko pracę, ale i moją działalność, której poświęciłem mnóstwo pracy i serca - mówi pan Robert.
Jak tłumaczy, przez około 10 miesięcy płacił połowę raty. Później jego sytuacja uległa poprawie.
- Miałem nową pracę, mogłem płacić - wyjaśnia. Wtedy złożył do banku wniosek o kolejne refinansowanie zaległego zadłużenia i doliczenie do kredytu. Chodziło o 6 tys. złotych. - Bank odpisywał na moje pisma gotowymi formułkami, nie chciał nawiązać ze mną dialogu. Odmówiono mi ze względu na "nieterminowe wpłaty", mimo że należności regulowałem w terminie i nadpłacałem raty - tłumaczy. Bank zerwał umowę.
Zadłużony na pół miliona złotych
W ciągu 6 lat kurs franka wzrósł prawie 2,5-krotnie, a zadłużenie pana Roberta wynosi już pół miliona złotych. - W tym czasie podupadłem na zdrowiu, straciłem dwie prace. Jestem w stałym kontakcie z psychologiem, bo w związku z tą całą sytuacją przeżyłem załamanie nerwowe - tłumaczy. - Mając 36 lat, nie mam żadnej pracy. Nie mam przyszłości, nie mam nic. Tylko ogromny, niczym nieuzasadniony dług - mówi.
Kilka miesięcy temu zdecydował się skierować sprawę do sądu. Teraz czeka na odpowiedź. Jest też w kontakcie z innymi osobami, które wzięły kredyt we frankach i czują się poszkodowane. Wśród tych osób jest Tomasz Sadlik, który także zdecydował się na pozwanie banku. Mężczyzna na antenie TVN24 tłumaczył, że bank udzielając mu kredytu w tej walucie, zapewniał go, że taka pożyczka jest bezpieczna. Tymczasem w wyniku zmian kursów walut rata pożyczki wzrosła niemal dwukrotnie. Razem pracują też nad przygotowaniem pozwu zbiorowego.
Co będzie? "Nie wiem"
Dziś pan Robert stara się nie śledzić zmieniającego się kursu franka. Kiedy jednak w czwartek spojrzał, ile on wynosi, to jak sam mówi, przeżył stan przedzawałowy. - Setki tysięcy Polaków, którzy zostali ugotowani we franka, miało ciężko poranek - zaznacza. Zapytany o to, co będzie dalej, odpowiada: nie wiem.
Szwajcarski bank centralny (SNB) ogłosił nieoczekiwanie w czwartek rano, że przestaje bronić swojej waluty i uwalnia kurs franka szwajcarskiego. Dotąd SNB utrzymywał tzw. sztywny kurs - euro nie mogło kosztować mniej niż 1,2 franka. Jednocześnie SNB obniżył stopę procentową do -0,75 proc. Wywołało to panikę i zamieszanie na rynku.
Parę minut przed godziną 11 w czwartek kurs CHF/PLN przekraczał 5,19 (w środę po południu frank szwajcarski kosztował 3,57 zł) - takiego kursu nie notowano jeszcze nigdy w historii. Potem sytuacja się nieco uspokoiła i złoty odrobił trochę strat. Po 17.40 w czwartek za franka trzeba było zapłacić 4,14 zł.
Analitycy oceniają, że po decyzji szwajcarskiego banku raty ok. 700 tys. osób zadłużonych we frankach szwajcarskich pójdą ostro w górę.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu / TVN24 Kraków