Na zawody zgłosiły się w ostatnim możliwym dniu. Przed występem musiały zmienić jedną z cheerleaderek. Mimo to zdeklasowały rywalki. Stanęły na najwyższym miejscu podium: - Ryczałyśmy ze szczęścia, jak dostawałyśmy medale – wspomina Małgorzata Wrońska, trenerka krakowskiego zespołu Trinity Cheerleaders.
Ćwiczą trzy razy w tygodniu od 2 do 4 godzin. Trenują taniec i akrobatykę pod okiem swojej trenerki Małgorzaty Wrońskiej. To ich hobby, zajęcie przynoszące satysfakcję i mimo męczących treningów – odprężenie. W ostatniej chwili zespół składający się z pięciu studentek za namową trenerki zgłosił się na Mistrzostwa Polski w cheerleadingu, które odbyły się w Lesznie. Debiutowały i od razu wygrały. Zdeklasowały rywalki. – Miałyśmy 148 punktów, a dziewczyny na drugim miejscu 114, trzecia pozycja to 113 punktów – mówi dumna Wrońska. – Płakałyśmy ze szczęścia – dodaje.
Pięć dziewczyn – jedna pasja
Karolina Ochał, Marta Kralka, Joanna Dubienko, Jagoda Alexiewicz i Roksana Maj to najlepsze cheerleaderki w kraju. Na co dzień dziewczyny studiują i pracują. Wszystkie w Krakowie. Znajdują jednak czas również na treningi. – Cieżko jest dobrać trzy razy w tygodniu termin, który pasuje wszystkim, ale dziewczyny lubią to, co robią i zawsze udaje się uzgodnić odpowiednią porę – mówi trenerka.
Roksana Maj dołączyła do zespołu tuż przed zawodami. Poprzednia dziewczyna, która studiuje na krakowskim AWF, musiała w tym terminie jechać na mistrzostwa w narciarstwie. – Roksana ją zastąpiła i wniosła wiele nowego do zespołu – opowiada trenerka. – Wróciła z Niemiec do Polski, a za granicą też była cheerleaderką. Nowa wiedza i doświadczenie bardzo się przydały, zwłaszcza, że to był nasz debiut – podkreśla Wrońska.
Od meczy ligowych do mistrzyń Polski
Małgorzata Wrońska trenuje swoje podopieczne od 2004 roku. Zespół Trinity Cheerleaders powstał dwa lata wcześniej. Do tej pory dziewczyny występowały na meczach ligowych ok. 2 razy w tygodniu. Zazwyczaj podczas rywalizacji kobiet w koszykówce drużyny Wisły Can Pack Kraków. – Czasem zdarzało się, że występowałyśmy aż pięć razy w tygodniu – zaznacza Wrońska. Dziewczyny bowiem umilały przerwy kibicom na Mistrzostwach Świata w skokach narciarskich oraz podczas Mistrzostw Europy w siatkówce kobiet.
Same zapracowały na sukces, same za niego płacą
Dziewczyny musiały zawalczyć o swoją pasję i talent samodzielnie. Na własną rękę zgłosiły się na zawody i same zapłaciły za udział w nich. Co prawda koszt od jednej zawodniczki to tylko 25 zł, ale cały weekend poza Krakowem musiały opłacić z własnej kieszeni. – Dziewczyny same zapłaciły za podróż do Leszna (miasto znajduje się między Wrocławiem a Poznaniem), same pokryły koszt dwóch noclegów w hotelu – wymienia Wrońska. Teraz zespół Trinity Cheerleaders szuka sponsora na wyjazd do Włoch na Mistrzostwa Europy. – Problem jest w tym, że cheerleading nie ma swojego związku sportowego, jest tylko Polskie Stowarzyszenie Cheerleaders. Właśnie oni zdecydują, czy pojedziemy także na Mistrzostwa Świata do Bangkoku – mówi trenerka.
Trenują gdzie się da
Dziewczyny pod okiem trenerki same ćwiczyły do zawodów. – Poskładałyśmy elementy, które ćwiczyłyśmy już wcześniej, a do tego dodałyśmy kilka nowych figur akrobatycznych – relacjonuje przygotowania do Mistrzostw Polski trenerka.
Cheerleaderki ćwiczą gdzie się da. Nie mają stałego miejsca treningów. – Z dnia na dzień organizuję inne miejsce. Wybieram blisko centrum, żeby dziewczynom było łatwiej dojechać – mówi Wrońska.
Na najbliższy czas zespół Trinity Cheerleaders potrzebuje wytrwałości i dobrej organizacji. Celem dla nich jest dobry start w lipcowych Mistrzostwach Europy. Póki co muszą znaleźć sponsora, żeby mieć za co tam pojechać.
Autor: nf/kv/k / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Trinity Cheerleaders