Według prawdopodobnie najsłynniejszej krakowskiej legendy Szewczyk Dratewka pokonał terroryzującego okolicę smoka, serwując mu baranią skórę wypchaną siarką. To spowodowało u gada pragnienie, które ten próbował ugasić wypijając wodę z Wisły. W efekcie eksplodował, a mieszkańcy Wawelu mieli powód do świętowania.
Tym razem woda znów okazała się godnym przeciwnikiem dla smoka. Ostatnie deszcze zalały znajdujący się wewnątrz rzeźby palnik, dzięki któremu smok zionął ogniem. "Smok wawelski nie będzie ział ogniem" - przekazali krakowscy urzędnicy w mediach społecznościowych.
Naprawa usterki zajmie kilka dni.
Zmiany w smoczej paszczy
Jak przekazało biuro prasowe Urzędu Miasta Krakowa, konstrukcji zaszkodziło zderzenie gorącego powietrza z ulewami, które w ostatnich dniach przeszły nad Krakowem. W wyniku intensywnych opadów palnik znajdujący się w paszczy smoka przez dłuższą chwilę stał w wodzie.
Urzędnicy nie wykluczają, że części odpowiedzialne za wydobywanie się ognia zostaną przesunięte do przodu, tak by nie stały w miejscu, gdzie zbiera się najwięcej wody.
Smok wawelski stoi przy wejściu do Smoczej Jamy u stóp Zamku Królewskiego na Wawelu. Rzeźbę stworzył Bronisław Chromy, nawiązując do słynnej krakowskiej legendy. Pierwotnie sześciometrowy pomnik z brązu miał być fontanną na placu Wolnica, decyzją władz miasta w 1972 roku stanął jednak na dużym kamieniu pod Wawelem. Dzięki wbudowanej instalacji gazowej rzeźba zionie ogniem. Pomnik stał się symbolem Krakowa i jedną z najbardziej znanych atrakcji miasta.
Autorka/Autor: wini/ tam
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kraków PL/Facebook