Eskortowali zatrzymanego, "posypał się na nich grad kul". Dwóch policjantów zginęło

Strzelanina na ulicach Krakowa w sierpniu 1931 roku
Strzelanina na ulicach Krakowa w sierpniu 1931 roku
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Ilustrowany Kuryer Codzienny, Głos Narodu
94 lata temu - w sierpniu 1931 roku - na ulicach Krakowa doszło do regularnej wymiany ognia między policyjnymi wywiadowcami a przestępcami, którzy postanowili odbić swojego kompana. Na zaskoczonych funkcjonariuszy "posypał się grad kul". Po pościgu bandyci zostali zatrzymani. Jednak wcześniej ranili trzech policjantów, dwóch śmiertelnie. Zdarzenie zapoczątkowało naloty na złodziejskie dziuple w mieście.
Kluczowe fakty:
  • Policjanci Michał Mikrut, Jan Bukowski i Kazimierz Witkowski odprowadzali zatrzymanego kasiarza przed oblicze sądu. Nagle, na ulicy Senackiej, zostali ostrzelani.
  • Ranni zostali nie tylko wywiadowcy, ale też przechodnie. Jeden z przestępców, na widok nadbiegających policyjnych sił, sam się postrzelił. Zmarł w szpitalu. Zmarło też dwóch rannych funkcjonariuszy.
  • Ówczesna prasa grzmiała, że Kraków "zaczyna coraz bardziej 'zbliżać się do Zachodu'", a to, co się stało "przypomina żywo analogiczne fakty z bruku Nowego Jorku i Chicago".
  • Pogrzeby zabitych policjantów zgromadziły na ulicach tysiące mieszkańców Krakowa.

Pod osłoną nocy (19 sierpnia 1931 roku) ktoś włamał się w Krakowie do biura firmy Berson, zajmującej się produkcją wyrobów gumowych. Z kasy zabrano 1100 dolarów, 13 tysięcy złotych (równowartość ponad 23 tysięcy dzisiejszych dolarów i około 104 tysięcy dzisiejszych złotych) oraz kilka weksli. Po kilku godzinach policjanci zatrzymali znanego kasiarza Romana Michalskiego. Nie bez problemu, bo mężczyzna nie zamierzał się poddać i otworzył ogień do funkcjonariuszy. Zanim go schwytano, wystrzelał trzy magazynki. W końcu zaciął mu się rewolwer, więc policjantom udało się go pojmać.

Szli do sędziego, padły strzały

21 sierpnia przed południem trzech policyjnych wywiadowców z Krakowa miało odprowadzić Michalskiego do sędziego śledczego. Policjanci Michał Mikrut, Jan Bukowski i Kazimierz Witkowski pokonywali kolejne ulice. Gdy wraz z eskortowanym znaleźli się na wysokości składu węgla przy ulicy Senackiej "posypał się na nich grad strzałów rewolwerowych".

Bukowski został ranny w plecy, Mikrut w brzuch, a Witkowskiego trafiono w rękę. Pecha miał też jeden z przechodniów. Mężczyznę kule sięgnęły w plecy i rękę. Lżej rannych zostało jeszcze kilka osób.

Ulica Senacka, gdzie rozpoczęła się "krwawa rozprawa", w sierpniu 1931 roku
Ulica Senacka, gdzie rozpoczęła się "krwawa rozprawa", w sierpniu 1931 roku
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ulica Senacka w sierpniu 1931 roku - miejsce napadu na policjantów
Ulica Senacka w sierpniu 1931 roku - miejsce napadu na policjantów
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Pościg za odbitym kasiarzem

Zakuty w kajdanki włamywacz został odbity przez kompanów (Augusta Makowicza i Franciszka Mikołajczyka), którzy spodziewali się, że będzie eskortowany właśnie tą trasą. Trzech mężczyzn zaczęło ucieczkę i ostrzał niemal na ślepo. Za nimi taksówką ruszył między innymi posterunkowy Włoch, którego zaniepokoiły strzały. Gnał autem i gwizdał, by zaalarmować innych policjantów. A bandyci uciekali - nie tylko piechotą, ale też dorożką - ulicami Poselską, Groblami i Tarłowską. Na tej ostatniej rozbiegli się.

Pecha miał Mikołajczyk, bo na jego drodze stanął posterunkowy Włoch. Strzelił mężczyźnie w brzuch, a ten na widok nadbiegających policyjnych posiłków nacisnął dwa razy na spust i ranił się w skroń. Nad Wisłą zatrzymano Michalskiego i Makowicza. Stamtąd trafili prosto za kraty.

Kraków jak Nowy Jork czy Chicago

Ranni funkcjonariusze zostali przewiezieni do szpitala św. Łazarza. Prasa nie dawała im wielkich szans, nazywając postrzały śmiertelnymi. Do tej samej lecznicy trafił postrzelony w skroń przestępca. Jego stan dziennikarze określali jako "beznadziejny". Z kolei stan policjantów jako "bardzo ciężki". Prasa podsumowała wydarzenia, pisząc o "krwawej walce policji z bandytami" i "wypadku rozwielmożnionego bandytyzmu, który wstrząsnął Krakowem". Stwierdzono też, że miasto przez "niebywałe rozwydrzenie opryszków" "zaczyna coraz bardziej 'zbliżać się do Zachodu'", a to, co się stało "przypomina żywo analogiczne fakty z bruku Nowego Jorku i Chicago".

Mikołajczyk zmarł po kilku minutach spędzonych w szpitalu. Policjanci trafili na stoły operacyjne. Rannych odwiedził najpierw sędzia śledczy, później do łóżek walczących o życie zaczęły się pielgrzymki dygnitarzy, pojawił się i wojewoda, i minister spraw wewnętrznych. Niedługo później zmarł 32-letni Mikrut, a następnie 33-letni Bukowski. Dla "ofiar krwawej rozprawy" przekazano 500 złotych do podziału (równowartość około czterech tysięcy dzisiejszych złotych).

"Pokropił wywiadowców", później próbował się zabić

Dzienniki opisywały szczegóły "pogoni w gradzie kul". Relacjonowano, że przy przestępcach znaleziono nie tylko broń, ale też paprykę, "którą (…) widocznie mieli zamiar zasypać oczy ścigającym ich policjantom lub publiczności".

Śledczy maglowali zatrzymanych bandytów. Ustalono, że na koncie mieli wielkie włamania między innymi do kasy chorych, do biur Orbisu i dyrekcji kolejowej. Chcieli odbić aresztowanego kolegę nie z powodu sympatii, a dlatego, że to on po skoku na Bersona miał zabrać cały łup i tylko on znał miejsce ukrycia gotówki. Szefem grupy był Makowicz, który miał się chwalić w areszcie, że "pokropił wywiadowców". Ale z każdą kolejną godziną za kratami "tracił rezon" i w obawie o swój los próbował powiesić się w celi na okiennej kracie. Bezskutecznie, bo został odratowany. Był tak zdesperowany, że ponownie targnął się na swoje życie. Po przesłuchaniu wyskoczył z okna na pierwszym piętrze. Nic mu się jednak nie stało.

Naloty na przestępcze dziuple

Mieszkańcy byli coraz bardziej zaniepokojeni poziomem bezpieczeństwa w mieście. W ówczesnym Krakowie napady, włamania i bójki na ulicach nie były niczym niezwykłym. Policja nie dawała za wygraną. W kolejnych dniach urządzano obławy na przestępców. Sprawdzano "wszystkie znane kryjówki złodziejskie oraz ulice, w których grupuje się element przestępczy". Najpierw zatrzymano 23 osoby (wśród nich "wielu kieszonkowców, paserów i awanturników"), później kolejnych sto. Dzięki temu Kraków miał odetchnąć "na dłuższy czas oczyszczony z najgroźniejszego elementu przestępczego".

Tysiące osób żegnały policjantów

Policyjne działania trwały, a w międzyczasie tłumy wzięły udział w pogrzebach wywiadowców. Prasa informowała, że w ostatnim pożegnaniu Mikruta udział wzięło wiele tysięcy osób, a pochówek "zamienił się w wielką manifestację żałobną".

Tłumy krakowian na pogrzebie Michała Mikruta
Tłumy krakowian na pogrzebie Michała Mikruta
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny - 25.08.1931

Podobnie było podczas pogrzebu Bukowskiego - na ulice, mimo ulewnego deszczu, ponownie wyszły rzesze krakowian. Zmarłych wywiadowców nazwano "ofiarami obowiązku". Orszaki żałobne sunęły powoli przy dźwiękach dwóch orkiestr. Prowadziły je całe zastępy duchowieństwa, za rodzinami podążającymi za karawanami, kroczyli przedstawiciele władz. "Stoimy nad trumną żołnierza-policjanta, który poległ bohaterską śmiercią, walcząc z wrogiem, z wrogiem, któremu na imię świat przestępczy, wrogiem, który stokroć gorszy jest od wroga zewnętrznego, gdyż działa metodami skrytobójczymi, strzela zza węgła, jak tu w tym tragicznym wypadku" - mówił nad grobem komendant krakowskiej policji.

Obaj wywiadowcy zostali pochowani na Cmentarzu Rakowickim.

Kondukt żałobny po śmierci Jana Bukowskiego
Kondukt żałobny po śmierci Jana Bukowskiego
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny - 27.08.1931

Oskarżeni o zabójstwo i próbę zabójstwa

Makowicz i Michalski na proces czekali w więzieniu św. Michała. Herszt bandy odpowiadać miał za zabójstwo Mikruta, a jego towarzysz za usiłowanie zabójstwa dwóch osób po włamaniu do biura Bersona. Prasa opisywała kolejne odkrycia śledczych w sprawie, między innymi wytropienie "nowej meliny złodziejskiej", gdzie ukrywać miało się złodziejskie trio i aresztowania "członków szajki Makowicza".

Nie wiadomo, na jakie kary ostatecznie skazano przestępców. O tym już przedwojenna prasa milczała.

Więzienie św. Michała w Krakowie (1933 r.)
Więzienie św. Michała w Krakowie (1933 r.)
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: