Przyznał się, ale nie potrafi do końca wyjaśnić, dlaczego swoją ciężarówką staranował 18 samochodów, w wyniku czego rannych zostało 13 osób. Był trzeźwy, ale - jak twierdził - zmęczony. Dziś przed krakowskim sądem ruszył proces kierowcy o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Mężczyźnie grozi nawet 15 lat więzienia.
Grzegorz O. zasiadł na ławie oskarżonych przed sądem rejonowym Kraków – Podgórze.
Odpowiada za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób. Akt oskarżenia trafił do sądu w styczniu. Grozi mu za to kara od 1,5 roku do 15 lat więzienia.
We wtorek sąd zadecydował, że jego proces odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Na salę nie wpuszczono dziennikarzy.
Wniosek o wyłączenie jawności procesu złożył obrońca oskarżonego, tłumacząc go złym stanem zdrowia psychicznego kierowcy.
Jechał mimo czerwonego światła
19 maja 2015 r. po godz. 14.00. Grzegorz O., kierując ciągnikiem siodłowym z naczepą, jechał ul. Grota Roweckiego w Krakowie. Mimo czerwonego światła i stojących przed nim samochodów nie zahamował, tylko najechał na nie, a następnie kontynuował jazdę na wprost przez skrzyżowanie, taranując następne pojazdy, po czym oddalił się z miejsca zdarzenia.
Uszkodził w sumie 18 samochodów. 13 osób doznało urazów głowy, złamań, stłuczeń i otarć skóry. Obrażenia czterech osób trwały powyżej 7 dni. Uszkodzona była też ciężarówka oskarżonego.
Pamięta, że odpychał swoim pojazdem jakiś inny pojazd
Podczas przesłuchania kierowca przyznał się do zarzutów. Jak mówił, nie do końca jest w stanie opisać zdarzenie. Twierdził, że dojeżdżając do skrzyżowania widział jadące samochody, a potem nie zdążył wyhamować, kiedy światło się zmieniło.
Jak podał, pamięta jedynie, że odpychał swoim pojazdem jakiś inny pojazd i przejechał przez skrzyżowanie, a kolejną rzeczą, która pamięta jest dopiero to, że się zatrzymał. Kierowca wyjaśniał także, że był zmęczony, ponieważ musiał wracać z towarem, który nie został przyjęty przez odbiorcę. Zaprzeczył, by uciekał z miejsca zdarzenia.
Pogoda była dobra, jezdnia prosta a kierowca trzeźwy
Jak podkreśla prokuratura, do zdarzenia doszło podczas dobrych warunkach atmosferycznych, na prostym odcinku jezdni o suchej, czystej i gładkiej nawierzchni asfaltowej i w obszarze zabudowanym, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km na godz.
Ustalono również, że w chwili zdarzenia Grzegorz O. nie znajdował się pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. Zdaniem biegłych nie działał także w warunkach ograniczonej poczytalności. Uznano też, że stan techniczny ciągnika siodłowego i naczepy nie miały wpływu na zdarzenie - choć nie były sprawne technicznie.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków / PAP